Rajković: Zadowolony z obrony
fot. K&M Ziółkowscy

,

Lista aktualności

Rajković: Zadowolony z obrony

- Jeśli znajdziemy się w dolnej części tabeli, zagramy więcej spotkań i jak zakładam, odniesiemy więcej zwycięstw, czym uradujemy naszych kibiców. Jeśli zaś wystąpimy w najlepszej szóstce, nie będę mógł zagwarantować tylu wygranych, ale za to kibice zobaczą nasze pojedynki z samą czołówką ligi, najlepszymi z najlepszych. Obie te sytuacje mają swoje plusy - ocenia Miodrag Rajković trener Śląska Wrocław na kolejkę przed końcem sezonu zasadniczego Tauron Basket Ligi.

,

Łukasz Michniewicz: Panie trenerze, z jakich elementów w grze swoich podopiecznych jest Pan najbardziej zadowolony po meczu z Kotwicą? Wyglądali na skoncentrowanych, zwłaszcza w obronie i walce o zbiórki - podziela Pan taką opinię?

Miodrag Rajković: Rozróżnił bym tu dwie kwestie. Jestem zadowolony z postawy drużyny w defensywie. Ze zbiórek nie jestem jakoś przesadnie szczęśliwy, zaś w obronie mam pewne zastrzeżenia do koncentracji w końcówkach akcji. Bywało tak, że gracze dobrze spełniali swoje zadania przez 20 sekund, by w końcowych zaspać. Nad tym musimy nadal pracować. Niemniej, jeśli Pan pyta o to, z czego jestem najbardziej zadowolony, to odpowiem, że po pierwsze właśnie z obrony. Mój zespół rozumie się coraz lepiej i także dziś pokazał, że robi w tym elemencie największe postępy. Ponadto, oczywiście cieszę się z faktu, że daliśmy naszym kibicom kolejną wygraną oraz że utrzymujemy się w wyścigu o miejsce w czołowej szóstce TBL.

Szanse na sukces w tym wyścigu na finiszu nieco wzrosły. Jak Pan je teraz ocenia?

- Wciąż nie są wielkie, bo nie zależymy wyłącznie od siebie. Patrzę na to z dwóch stron. Po pierwsze, jeśli znajdziemy się w dolnej części tabeli, zagramy więcej spotkań i jak zakładam, odniesiemy więcej zwycięstw, czym uradujemy naszych kibiców. Jeśli zaś wystąpimy w najlepszej szóstce, nie będę mógł zagwarantować tylu wygranych, ale za to kibice zobaczą nasze pojedynki z samą czołówką ligi, najlepszymi z najlepszych. Obie te sytuacje mają swoje plusy.

Wróćmy jeszcze do meczu z Kotwicą. W czwartej kwarcie wypuścił Pan na boisko całą młodzież, jaką dysponował w meczowej dwunastce, zaś Piotr Niedźwiedzki miał okazję do gry w momencie, gdy mecz daleki był od rozstrzygnięcia. Rzadko się zdarza taka okazja do gry dla młodych koszykarzy.

- Proszę się nie dziwić. Udział młodych graczy w meczu jest częścią mojego systemu gry. Daję im szansę w zależności od potrzeb. Czasem trzeba ich lekko popchnąć, czasem powstrzymać, a niekiedy zganić. Taka jest filozofia pracy z młodzieżą. Dzisiaj byłem zadowolony z postawy Kuby (Koelnera, przyp. ŁM). Proszę zwrócić uwagę na to, że w drugiej lidze gra on jako rzucający, u mnie zaś dostaje minuty w roli rozgrywającego. To zupełnie inna rola! Cieszy mnie to, że nie jest wówczas nastawiony na rzucanie, jak większość młodych graczy, ale stara się widzieć kolegów i kreować grę. Do tego daje nam intensywność i energię w obronie, co bardzo cenię. Jeśli chodzi o Piotrka (Niedźwiedzkiego, przyp. ŁM.), to widać było po nim zmęczenie grą. Nie byłem do końca szczęśliwy patrząc na jego grę w obronie, ale za to w ataku potrafił zdobywać punkty na różne sposoby. Dał nam też coś jeszcze... (śmiech).

Co takiego, Panie trenerze?

- Pokazał starszym kolegom, jak się trafia rzuty wolne, a z tym był dziś problem. Mówiąc zupełnie serio – takie rzeczy się zdarzają. Lubię, gdy gracze są skupieni na pracy w obronie, walczą o zbiórki. Czasem jednak w innych detalach ucieka im koncentracja i tym razem tak było na linii wolnych. Wszystko jest do dopracowania i ustabilizowania, także ten podstawowy element gry.