Zastal - Energa Czarni: Horrory to już tradycja
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

Zastal - Energa Czarni: Horrory to już tradycja

Po niezwykle emocjonującym spotkaniu Zastal Zielona Góra pokonał Energę Czarnych Słupsk 79:75. Gospodarzy do zwycięstwa poprowadziło trio: Kamil Chanas, Piotr Stelmach i Walter Hodge.

,

Zastalowcy po niemrawym początku szybko złapali właściwy rytm. W pierwszej piątce, w porównaniu z meczem w Sopocie, pojawił się Jakub Dłoniak. Po sześciu minutach prowadzili już 12:6. Mocna obrona oraz skuteczne dogrania pod samą obręcz były znakiem rozpoznawczym zielonogórzan. Świetny początek miał Piotr Stelmach, który w ciągu pierwszych dziewięciu minut rzucił dziewięć punktów, nie myląc się ani razu. Wśród gości wyróżniał się Darnell Hinson, który otworzył wynik celną trójką. Z zielonogórską publicznością przywitał się Pervis Pasco, który w ciągu kilku minut nie miał ani jednej okazji do rzutu. W ostatnich sekundach podarował gościom piłkę, którą Stanley Burrell zamienił na łatwe punkty spod kosza. Zielonogórzanie wygrali jednak pierwszą kwartę aż 21:12.

W drugiej kwarcie strzeleckie umiejętności zaprezentował Kamil Chanas, który najpierw trafił za trzy z siódmego metra, a po chwili poprawił za dwa. Zespół Energi Czarnych miał wyraźne problemy z trafieniem rzutów wolnych. Słupszczanie na pięć prób trafili tylko raz, nie radząc sobie z presją zielonogórskiej publiczności - nowy zwyczaj machania rękami przez osoby z sektorów za koszem najwyraźniej się sprawdził. Druga część meczu niewiele różniła się od pierwszej, a gdyby nie Hinson i Stanley Burrell, to słupszczanie już po pierwszej połowie mogliby wsiąść do klubowego autokaru.

Na początku trzeciej kwarty Hinson kontynuował swój strzelecki festiwal. Błyskawicznie zdobył pięć punktów i Energa Czarni zniwelowali straty do wyniku 41:35. Mecz stał się niezwykle wyrównany. Wśród gości przebudził się Paweł Kikowski, a Burrell z uporem maniaka siał postrach pod atakowaną obręczą. W końcówce trzeciej kwarty za trzy trafił Walter Hodge, ale Energa Czarni wygrali tę kwartę aż 24:14. - Koniec pikniku. Zaczynają się emocje - komentowali kibice w oczekiwaniu na czwartą kwartę. 

Goście do remisu doprowadzili już po trzech minutach. Na szczęście zastalowcy mieli w swoich szeregach Marcina Srokę, który, czego nie widać w statystykach, harował za dwóch po obu stronach parkietu. Gdy trafił za trzy zielonogórzanie wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie, ale ono znikło już po chwili. Trzy skuteczne akcje Scotta Morrisona plus kolejna trójka Hinsona sprawiły, że zespół ze Słupska wrócił do gry. Przeszkodą dla gości były problemy z faulami. Walter Hodge oraz jego towarzysze niemal co akcję lądowali na linii rzutów wolnych i wykonywali je skuteczniej od gości. Gdy przy próbie za trzy faulowany był Marcin Flieger wydawało się, że jest już po meczu.

Nic bardziej mylnego. Goście wyłuskali niczyją piłkę w podkoszowym zamieszaniu i wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Hinson zrobił pompkę, poczekał aż Kamil Chans przeleci mu nad głową i trafił za trzy. Przewaga stopniała do trzech punktów. Na trzydzieści sekund przed końcem Zbigniew Białek minimalnie nie trafił, a faulowany Kamil Chanas wykorzystał dwa wolne. Mimo szaleńczych prób Burrella goście nie potrafili odrobić strat.

- Gratuluję Zastalowi zwycięstwa. To był mecz walki. Decydujący był moment, gdy popełniliśmy dwa przewinienia w ataku, co nas wybiło z rytmu. W drugiej połowie zagraliśmy lepiej w ataku i w obronie - mówił Dainius Adomatis, trener Energi Czarnych Słupsk. - Mocno walczyliśmy w drugiej połowie, ale popełniliśmy za dużo błędów w obronie. To zadecydowało o naszej porażce - dodawał zasmucony Darnell Hinson. 

Pytany o cierpliwość w stosunku do jakby nieobecnego na boisku Zbigniewa Białka trener Adomaitis żartował: - W tej pracy trzeba mieć mnóstwo cierpliwości. Inaczej można szybko zwariować! 

Trener Zastalu Mihailo Uvalin stwierdził, że mecz miał dwa oblicza. - Dobrze zaczęliśmy, graliśmy mocno w obronie pozwalajac gościom rzucić jedynie 24 punkty w pierwszej połowie. Wiedzieliśmy, że w drugiej nie będzie tak łatwo. Bardzo pomogła nam publiczność, której bardzo dziękuję - wyjaśniał. - Publiczność była rzeczywiście znakomita. W drugiej połowie Czarni postawili nam bardzo mocne warunki, ale wykazaliśmy mądrość w grze i to nam pomogło - dodawał Piotr Stelmach.