Zastal - Anwil: Gwiazdy błyszczały
fot. sebastianrzepiel.com

,

Lista aktualności

Zastal - Anwil: Gwiazdy błyszczały

Zastal Zielona Góra pokonał Anwil Włocławek 81:65. Było to piąte zwycięstwo z rzędu pod wodzą Mihailo Uvalina. Rewelacyjny mecz rozegrał Walter Hodge - zdobywca 29 punktów i 12 asyst, którego świetnie uzupełniali Kamil Chanas i Kirk Archibeque. Cała trójka zagra w Meczu Gwiazd w Katowicach.

,

Zastalowcy świetnie rozpoczęli spotkanie. Mocna obrona i pełna koncentracja - te dwa czynniki powtarzane jak mantra przez trenera Mihailo Uvalina przyniosły już po pierwszych 10 minutach efektowne prowadzenie 24:9. Pierwsza połowa, podobnie jak w meczu z AZS Politechniką Warszawską, należała do Kirka Archibeque'a. Środkowy Zastalu postanowił rzucić tyle samo punktów, co w spotkaniu z warszawianami. Po pierwszej połowie miał już 13 punktów.

Po mizernej pierwszej kwarcie włocławianie zaczęli lepiej bronić i egzekwować zagrywki w ataku. Trójki Lorizny Harringtona, Johna Allena i dobra gra pod koszem Seida Hajricia pozwoliły gościom wrócić do gry. Tak było do stanu 34:28. Później ponownie przebudzili się zastalowcy. Znów błyszczeli ci, którzy w sobotę zagrają w Meczu Gwiazd. Kirk Archibeque był precyzyjny pod koszem, Hodge za szybki dla rywali a Chanas skuteczny z dystansu. Za dobrą obronę należy pochwalić cały zespół.

W trzeciej kwarcie, zgodnie z przewidywaniami kibiców, mecz się zaostrzył. Włocławianie dzięki agresywnej grze w obronie zniwelowali przewagę do jednocyfrowej liczby. Gdy Nick Lewis wykończył zespołową akcję wsadem było już 45:40. Pogoń trwałaby pewnie w najlepsze, gdyby nie faul Krzysztofa Szubargi. Piotr Stelmach wykorzystał rzuty wolne za faul i zrobiło się 51:42. To był moment przełomowy spotkania.

Grając przez pewien czas bez swojego pierwszego rozgrywającego gracze Anwilu nie potrafili nawiązać równej walki z rywalem. Z minuty na minutę coraz bardziej rozkręcał się Walter Hodge, który ośmieszał w ataku Lorinzę Harringtona. Po tym jak trafił mu sprzed oczu trójkę, po chwili poprawił sprytną akcją 2+1. Po niej Zastal prowadził już 64:46!

Dopiero w ostatniej części meczu swoje pierwsze punkty dla włocławian rzucił Dardan Berisha. Mizernie spisywali się także Łukasz Majewski i Lawrence Kinnard. Na szczęście dla gości do gry wrócił Krzysztof Szubarga. Po jego sprytnej akcji, gdzie poprosił o zasłonę i jeszcze przed nią rzucił za trzy prowadzenie Zastalu stopniało do 13 punktów. Wtedy ponownie pojawił się Hodge i już w pierwszej akcji zdobył punkty, a po chwili skutecznie wykończył kontrę Zastalu. Na cztery minuty przed końcem było już po meczu.

Po osatatniej syrenie z głośników aż trzy razy poleciało wyczekane przez kibiców ”Młody junaku” - nowy hymn Zastalu. Przepytywany przez reportera TVP Sport Kamil Chanas spóźniony pobiegł podziękować kibicom i zgodnie z zapowiedzami zaintonował swoją ulubioną piosenkę. Chwilę później dziękował już kibicom na konferencji prasowej. - Dziękuję kibicom, którzy nawet w momentach kiedy prowadziliśmy, cały czas dawali nam energię. Wyglądało to tak, jakby nam bardziej niż Anwilowi zależało na tym zwycięstwie. Więc teraz chwilkę się pocieszymy, odpoczniemy w czasie przerwy i zaczniemy przygotowania do kolejnego meczu. Mam nadzieję, że na większą radość jeszcze przyjdzie czas na koniec sezonu - mówił rzucający Zastalu, zdobywca 14 punktów.

- Dzisiaj na trybunach panowała cudowna atmosfera! Jestem bardzo szczęśliwy. Zniszczyliśmy Anwil w obronie. Wszystkie rzuty, które trafiali wynikały z naszych błędów w obronie. Gra naszych rywali w ataku była uzależniona od naszej agresywnej obrony, nie mogła być więc dobra. Mam nadzieję, że z taką intensywnością będziemy grali dalej. Moi chłopcy pokazali dziś wielki rozum oraz wielkie serce. Zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Mogę pokusić się nawet o stwierdzenie, że teraz możemy z wiarą myśleć o grze o mistrzostwo - powiedział trener Zastalu Mihailo Uvalin.

Trener Emir Mutapcić podkreślał znaczenie pierwszej kwarty. - Graliśmy w niej ospale i za wolno. Stąd już po pierwszych 10 minutach przegrywaliśmy różnicą 15 punktów. W pierwszej połowie pozwoliliśmy Zastalowi zdobyć aż 18 punktów po kontrze. Były podczas meczu jednak momenty, które zadecydowały o ostatecznym wyniku: to trzy wykorzystane rzuty Waltera Hodge’a po faulu za trzy, później cztery punkty po faulu technicznym dla Szubargi, a w trzeciej kwarcie nie trafiliśmy łatwego rzutu w kontrze po którym mogliśmy zbliżyć się do Zastalu. Gospodarze wygrali jednak zasłużenie, a świetnie zagrał dziś Walter Hodge, który sam miał więcej asyst niż cały mój zespół - mówił Mutapcić.

- Zgadzam się z opinią  trenera. Już po pierwszej kwarcie mieliśmy nieźle pod górkę. Zaczęliśmy za wolno. Później było nam ciężko walczyć o powrót do gry. Byliśmy przygotowani dobrze do tego meczu, ale nie pokazaliśmy tego na parkiecie. Walter Hodge zagrał dzisiaj wspaniałe spotkanie. Mam do Zastalu duży szacunek - komplementował rywali Corsley Edwards, środkowy Anwilu.