Kotwica - Trefl: Niespodzianka w Kołobrzegu
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Kotwica - Trefl: Niespodzianka w Kołobrzegu

Koszykarze Kotwicy Kołobrzeg po bardzo zaciętym i emocjonującym spotkaniu pokonali w Hali Milenium lidera rozgrywek Trefla Sopot 64:59. Kluczem do zwycięstwa Czarodziejów z Wydm kolejny raz okazała się obrona.

Początek spotkania pokazał, że żadna ze stron nie zamierza odpuszczać. Oba zespoły grały bardzo agresywnie. Założeniem Kotwicy w tej części meczu było granie do wysokich graczy i w związku z tym wiele sytuacji rzutowych mieli zarówno Darrell Harris jak i Tomasz Kęsicki. Po kontraktach Trefla było już 4:10 i trener gospodarzy Tomasz Mrożek musiał poprosić o przerwę. Po tym czasie kołobrzeżanie prezentowali się dużo lepiej i wynik był już na styku.

- Gratulacje dla Kotwicy. Tego dnia byli lepszym zespołem. Walczyliśmy do końca, ale nie szło nam zbyt dobrze w ataku przez 40 minut. Nie jest łatwo tu grać, ponieważ Kotwica jest bardzo groźna u siebie. Jeszcze raz gratulacje - mówił na konferencji prasowej trener gości Karlis Muiznieks.

W drugiej kwarcie Kotwica zaprezentowała dużo lepszą grę. Sopocianie zaczęli się gubić z powodu agresywnej i odważnej postawy kołobrzeżan. - Pokazaliśmy, że wygrana z PGE Turowem Zgorzelec nie była przypadkiem. Potrafimy wygrać z każdym zespołem. Dominowaliśmy w zbiórkach, graliśmy twardo w obronie, agresywnie. Skuteczność w ataku w pierwszej połowie nie była zbyt duża, ale wynikała ona z tego, że graliśmy dosyć szybko - mówi środkowy Kotwicy Marko Djurić.

Zaraz na początku drugiej połowy fantastyczny okres zanotował Oded Brandwein, który w nieco ponad minutę zdobył siedem punktów z rzędu bez odpowiedzi ze strony gości. Ta sytuacja zmusiła trenera Trefla do poproszenia o przerwę, ponieważ przewaga Kotwicy wzrosła do 12 punktów. - Kotwica zagrała dzisiaj dobre zawody. Grali lepiej od nas. Rozpoczęliśmy wolno, nie potrafiliśmy zatrzymać ich gry w ataku. W defensywnie nie było źle, ale w końcówce to kołobrzeżanie od nas lepiej punktowali. Walczyliśmy do końca mimo nienajlepszego wyniku, później pojawiły się błędy, m.in. moje i w ten sposób przegraliśmy - ocenia najlepszy zawodnik Trefla Sopot w tym spotkaniu, John Turek.

Ostatnia część meczu obfitowała w najwięcej emocji. Czarodzieje z Wydm zdawali się kontrolować spotkanie. Po rzucie za trzy Łukasza Wichniarza Kotwica prowadziła już 56:43, ale Trefl się nie poddał. - Na pewno w końcówce było dużo nerwów. Myślę, że kluczem do zwycięstwa kolejny raz była obrona. Z zespołami z góry tabeli trzeba po prostu grać dobrą obronę i wtedy można liczyć na zwycięstwo - mówi Tomasz Kęsicki z Kotwicy.

Na minutę i czterdzieści sekund przed końcem przewaga Czarodziejów z Wydm zmalała do dwóch punktów (57:55). Na szczęście dla Kotwicy na wysokości zadania stanął Oded Brandwein, który dzięki swojemu wejściu pod kosz zwiększył prowadzenie do czterech punktów. Następnie Trefl rozpoczął faulowanie gospodarzy, ale nie przyniosło to pożądanego efektu. - Graliśmy twardo i zdecydowanie. Zabrakło nam wprawdzie trochę czasu na dobre przyswojenie sobie tych założeń i używanie ich w każdym meczu, ale od jakiegoś czasu stosujemy to regularnie. Pokonaliśmy Turów, pokonaliśmy Trefla, także pokazujemy, w jaki sposób zamierzamy nadal grać - ocenia Jessie Sapp z Kotwicy.

W zespole Trefla Sopot oprócz Johna Turka, każdy z zawodników zagrał poniżej swojego normalnego poziomu. Łukasz Koszarek nie błyszczał na tle Odeda Brandweina i Jessiego Sappa, a Filip Dylewicz był niewidoczny pod koszami. Jeśli chodzi o Kotwicę to wygrał przede wszystkim zespół, ponieważ nikt szczególnie się nie wyróżnił. Każdy zawodnik, który przebywał na parkiecie, miał swój wkład w ostateczny wynik.

- Nie dane jest mi chyba do końca wyleczyć się przy takich emocjach, takich nerwach jakie sprawiamy sobie sami, ale myślę, że jest to gdzieś obok, na marginesie. Niezmiernie się cieszę, że wygraliśmy dzisiaj bardzo ważny mecz, pojedynek zbliżający nas do tej upragnionej piątki. Myślę, że założenia, które mieliśmy dzisiaj na mecz zostały spełnione w 80 procentach. Do tego wielkie zaangażowanie i chęci, jakie chłopcy dzisiaj włożyli w ten mecz dało taki wynik, że wygraliśmy - kończy trener Kotwicy Tomasz Mrożek.