Kotwica - Śląsk: Horror dla gości
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Kotwica - Śląsk: Horror dla gości

Koszykarze Kotwicy Kołobrzeg przegrali na własnym parkiecie z zespołem Śląska Wrocław 68:73. Do wyłonienia zwycięskiej drużyny potrzebna była dogrywka.

Pierwsza kwarta to dobry start Śląska, który wyszedł na prowadzenie 6:0. Dopiero dobra postawa Marko Djuricia pozwoliła kołobrzeżanom utrzymywać dystans do gości z Dolnego Śląska. Na celne rzuty Paula Grahama Kotwica odpowiedziała swoją najsilniejszą bronią, kończąc kwartę z wynikiem 4/5 za trzy punkty. Już po pierwszych 10 minutach pięć asyst zanotował Robert Skibniewski.

- Zawsze jest mi miło wracać do Kołobrzegu. Czułem się trochę zestresowany przed meczem, ale udało się wygrać i to jest najważniejsze. Założenie było takie, że mieliśmy zatrzymać Sappa, Harrisa i Odeda. Jak widać trochę punktów rzucili, aczkolwiek wydaje mi się, że troszkę tam ich ograniczyliśmy - ocenia Bartosz Diduszko ze Śląska.

W drugiej kwarcie wrocławianie pokazali to, czym Kotwica imponowała w starciu z PBG Basketem, czyli zbiórkami w ataku, których na koniec meczu mieli aż 14. W tej części gry działo się bardzo dużo, z jednej strony Kotwica trafiała za trzy, a z drugiej Śląsk wykonał dużo akcji 2+1. Ostatecznie po drugiej kwarcie było 38:37 dla gości.

- W dzisiejszym spotkaniu więcej rzutów trafili goście. Myślę, że w obronie zagraliśmy całkiem nieźle, ale z kolei nie szło nam zbyt dobrze w egzekwowaniu rzutów w ataku - mówi środkowy Kotwicy Darrell Harris.

Po przerwie mecz się mocno wyrównał. Żadna ze stron nie potrafiła wypracować sobie dogodnej przewagi. Czarodzieje z Wydm notorycznie przestrzelali rzuty wolne. Kiedy wydawało się, że Śląsk wyjdzie na prowadzenie, Oded Brandwein trafiał ważne trójki. Trzecia kwarta zakończyła się celnym rzutem z półdystansu Darrella Harrisa na równo z syreną. - Cieszę się, że kolejny raz miałem dobrą skuteczność za trzy punkty. Chciałem pomóc Kotwicy wygrać kolejny mecz. Muszę utrzymywać przyzwoitą dyspozycję i być wartościowym graczem zespołu. Szkoda, że ostatecznie nie udało nam się wygrać - mówi rozgrywający Kotwicy Oded Brandwein.

W czwartej kwarcie Kotwica odskoczyła już nawet na siedem punktów. Bardzo dobrze radzili sobie Jessie Sapp i Łukasz Wichniarz, którzy napędzali poczynania zespołu. Na dwie i pół minuty przed końcem gospodarze prowadzili 60:55. - Pokazaliśmy charakter w czwartej kwarcie, kiedy byliśmy pięć punktów na minusie. Zdołaliśmy to wyciągnąć - dodaje Bartosz Diduszko.

Na 30 sekund przed końcem wyrównał Robert Skibniewski i było 65:65. Na 14 sekund przed końcem kołobrzeżanie mieli piłkę z autu i o czas poprosił trener Tomasz Mrożek. Ostatecznie Oded Brandwein nie trafił rzutu z półdystansu na zwycięstwo i w Hali Milenium potrzebna była dogrywka.

W dodatkowym czasie gry więcej zimnej krwi zachowali goście, którzy m.in. za sprawą Aleksandara Mladenovicia wyszli na prowadzenie i nie oddali go do końca. Kotwica próbowała jeszcze coś osiągnąć i po trójce Harrisa było 68:71. Swoje szanse mieli jeszcze Jessie Sapp i Łukasz Wichniarz, ale to ostatecznie Śląsk zakończył spotkanie po swojej myśli.

- Przegraliśmy wygrany mecz. Zagraliśmy na stojąco ostatnie minuty meczu. W dogrywce nie wykorzystaliśmy tego, że przeciwnik miał pięć fauli. Zamiast grać pod faul i rzucać osobiste robiliśmy inaczej, chociaż i tak w tym elemencie [rzuty wolne – red.] nie szło nam najlepiej - kończy skrzydłowy Kotwicy Łukasz Diduszko.