Problemy zdrowotne w Słupsku
fot. Łukasz Capar/Energa Czarni

,

Lista aktualności

Problemy zdrowotne w Słupsku

Energa Czarni mają sporo powodów do zmartwień. Mało tego, że przegrali dwa ostatnie spotkania, to na różnego rodzaju urazy uskarża się aż czterech zawodników.

Najpoważniejszej kontuzji doznał Zbigniew Białek, który pauzuje już od ponad dwóch tygodni. Pod koniec października, na jednym z treningów przed meczem 7. kolejki z Polpharmą, skrzydłowemu Energi Czarnych odnowiła się kontuzja lewego kolana. 2 listopada zawodnik przeszedł udany zabieg artroskopii i pocieszające jest to, że rehabilitacja przynosi zauważalne efekty. – Jeśli nic się nie zmieni i Zbyszek nadal będzie wracał do zdrowia w takim tempie, może wrócić do gry szybciej nawet o tydzień, niż wstępnie zakładali lekarze – mówi prezes Energi Czarnych Andrzej Twardowski. Oznacza to, że występujący w pierwszej piątce swojego zespołu Białek może znaleźć się w składzie drużyny już na początku grudnia.

Brak Białka to problem, który znacznie utrudnił rotację trenerowi Dainiusowi Adomaitisowi. Jednak to, co stało się w ostatnim tygodniu, to już prawdziwa plaga kontuzji, która dotknęła kolejnych zawodników pozwalających wypełnić limity polskich graczy. W drugiej kwarcie meczu ze Śląskiem urazu pachwiny doznał Krzysztof Roszyk. – Bardzo zabolała nas kontuzja Białka. Wypadł nam bardzo ważny zawodnik z rotacji i automatycznie Roszyk musiał grać znacznie więcej, również na pozycji nr 4. Także jego kontuzja to nie jest przypadek – wyjaśnia trener Adomaitis.

Na domiar złego w tym samym tygodniu, w piątek, podczas przygotowań do spotkania z Zastalem staw skokowy skręcił Mantas Cesnauskis. – Fakt jest taki, że obaj nie trenowali, przyszli tylko na mecz. To pokazuje charakter tych graczy, ponieważ zdecydowali się zagrać, mimo że mogli odpoczywać i nikt nie miałby im tego za złe. Bardzo im za to dziękuję, mamy waleczny zespół i to jedyny pozytyw tej całej sytuacji – dodaje Adomaitis.

Mimo ambicji i waleczności Cesnauskisa i Roszyka zanotowali oni jednak dość słabe występy przeciwko Zastalowi, co oczywiście miało związek z ich urazami. W drugiej kwarcie niedzielnego spotkania do trójki kontuzjowanych dołączył Paweł Leończyk, który przy walce o zbiórkę również skręcił staw skokowy. Choć zdecydował się dograć spotkanie do końca, w drugiej połowie meczu był już zdecydowanie mniej aktywny.

– Szczególnie teraz, gdy w lidze rozgrywa się dwa spotkania w tygodniu, potrzeba przynajmniej dziewięciu graczy w rotacji, a my w pełni sił mamy teraz tylko pięciu. Nie może być tak, że jeden zawodnik, jak np. Darnell Hinson, gra przez ponad 35 minut, ponieważ nie da się przez tak długi czas grać wciąż na wysokim poziomie. I mieliśmy tego efekt, gdy Hinson popełnił w czwartej kwarcie dwa błędy w obronie – wyjaśnia trener Energi Czarnych.

– Paweł Leończyk, Mantas Cesnauskis i Krzysztof Roszyk będą musieli teraz przez kilka dni odpocząć, ale mamy nadzieję, że w drugiej części tygodnia będą mogli już bez przeszkód uczestniczyć w przygotowaniach do spotkania z PGE Turowem. Nie ma mowy o przekładaniu tego spotkania, ponieważ kilka urazów to nie jest jeszcze powód, by podejmować takie decyzje – mówi prezes Twardowski. – Nie planujemy póki co żadnych wzmocnień i będziemy grać tymi graczami, których mamy. To zawodowcy i na pewno poradzą sobie z tymi przejściowymi problemami – dodaje prezes Energi Czarnych.

– Najważniejsze jest oczywiście to, by wszyscy jak najszybciej wrócili do zdrowia. Chcemy grać jak najlepiej i nie zamierzamy tłumaczyć się kontuzjami – podsumowuje trener Dainius Adomaitis.