Micić: Uczę się rozgrywać
fot. Bartłomiej Ciechacki

,

Lista aktualności

Micić: Uczę się rozgrywać

- Ten sezon jest moim pierwszym na pozycji rozgrywającego. Jaka jedynka z prawdziwego zdarzenia wcześniej nie grałem - mówi rozgrywający PBG Basketu Poznań Djordje Micić.

,

Jarosław Galewski: Co stało się z Pana drużyną w meczu z Treflem?

Djordje Micić:
Zgadzam się z opiniami, że styl naszej gry w tym spotkaniu był bardzo negatywną niespodzianką. Potrafiliśmy toczyć wyrównaną walkę jedynie w pierwszej kwarcie. Później nie byliśmy w stanie znaleźć odpowiedzi na zagrania podkoszowych graczy Trefla. Nie wiedzieliśmy, jak się przeciwstawić temu, co robili w strefie podkoszowej i jak zbierali. Najgorsze, że później zaczęli trafiać ich gracze obwodowi. To wszystko sprawiło, że to był dla nas bardzo zły dzień.

Widział Pan już wcześniej trenera Bogicevicia w takim nastroju?

-
Nie, w tym sezonie taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy. Trener był rzeczywiście bardzo rozgoryczony, ale to normalne, kiedy drużyna gra tak słabo i przegrywa mecz tak wysoko. Różnica pomiędzy jednym i drugim zespołem była w tym meczu naprawdę duża, a przecież graliśmy to spotkanie we własnej hali.

Trener Bogicević powiedział również, że brakowało Wam wiary w wygraną oraz że najwyraźniej byliście zadowoleni po trzech wygranych we własnej hali.

- Na pewno nasze podejście do tego meczu pozostawiało wiele do życzenia. Bez wątpienia zaangażowanie nie było na odpowiednim poziomie, zaczynając ode mnie i kończąc na innych zawodnikach. Musimy teraz sobie sami coś udowodnić. Moim zdaniem był to po prostu jeden bardzo zły dzień.

Grał Pan w tym meczu ze złamanym nosem. Nie było problemów w trakcie gry?

-
Podjąłem przed tym meczem pewne ryzyko. Postanowiłem zagrać bez specjalnej maski. Powiem szczerze, że czułem się jednak całkiem normalnie. Przede wszystkim mogłem swobodnie oddychać a to najważniejsze. Teraz uważam, że nie było to jakoś szczególnie niebezpieczne.

O dziwo grał Pan tylko przez 22 minuty. To niewiele w porównaniu do poprzednich spotkań.

- Nie chodziło bynajmniej o zmęczenie. Prawda jest taka, że w tym meczu miałem problemy z przewinieniami. Złapałem stosunkowo szybko kilka fauli i na tym polegał mój problem w tym spotkaniu.

A jak radzi Pan sobie z grą przez prawie 40 minut w każdym meczu?

-
Powiem szczerze, że lubię grać i to chyba najważniejsze. Po zakończeniu każdego meczu czuję się w miarę normalnie. Oczywiście, jestem lekko zmęczony, ale nie ma powodów do paniki. Wiadomo, że zmęczenie się pojawia, szczególnie w sytuacji, kiedy za każdym razem próbujesz dać z siebie wszystko. Tak czy inaczej, nie narzekam, czuję się całkiem dobrze.

Gra Pan jako rozgrywający, a podobno woli pan występować na pozycji numer dwa.

- To prawda, ten sezon jest moim pierwszym na pozycji rozgrywającego. Jaka jedynka z prawdziwego zdarzenia wcześniej nie grałem. Występowałem na pozycji numer dwa i powiem szczerze, że to teraz procentuje przy rozgrywaniu akcji. Co ciekawe, o tym, że będę rozgrywającym wcześniej nie wiedziałem. Poinformowano mnie o tym w zasadzie na miejscu w Poznaniu. Oczywiście, nie robiłem problemów i zaakceptowałem to. Wiem, że ciężka praca każdego dnia sprawi, że stanę się lepszym zawodnikiem. Cały czas się uczę.

Jak Pan trafił do Poznania?

- Przed przyjazdem do Poznania znałem trenera Miliję Bogicevicia. Zresztą, on także wiedział o mnie całkiem sporo. To jeden z powodów, który sprawił, że przyjechałem do Poznania. Poza tym, słyszałem wiele dobrego o tym klubie i mieście. Głównie od kolegów, którzy grali tutaj w przeszłości. Otrzymałem szansę i z niej skorzystałem. Wcześniej grałem głównie w Serbii. Przez trzy lata w Borac Cacak, a później przez taki sam okres czasu w FMP Zeleznik Belgrad. Z tym drugim klubem wygrałem nawet krajowy puchar. Byłem również w szerokiej kadrze reprezentacji Serbii i w drużynie uniwersyteckiej w Bangkoku. Ostatni rok spędziłem w Niemczech, ale nie mogłem zbyt wiele grać z powodu przepisów. W drużynie mogło być siedmiu graczy spoza Niemiec, a ja byłem tym ósmym. Poza tym złapałem kontuzję.

W ten weekend gracie w Słupsku. Co Pan wie o najbliższym rywalu?

-
Bardzo dobra drużyna, przede wszystkim kompletna. Na każdej pozycji nie brakuje wartościowych zawodników. Wszyscy są w dobrej formie. Są niesłychanie silni u siebie, z tego powodu czeka nas bardzo trudne zadanie. Mają znakomitego rozgrywającego, który nadaje tempo ich grze i doskonałego strzelca w osobie Hinsona. Będzie trudno.

Obieca Pan kibicom, że włożycie więcej zaangażowania w ten mecz?

- Tak, mogę to obiecać wszystkim naszym fanom. Na pewno włożymy więcej w kolejne spotkanie. Musimy w tym meczu więcej penetrować, rozrzucać piłkę na obwód, tak żeby rzucać z czystych pozycji. Poza tym, trzeba więcej wspomnianego zaangażowania. Twarda walka jest w meczu wyjazdowym niezbędna.