AZS Politechnika - Zastal: Charakter to za mało
fot. Paweł Pietranik/pietranik.com

,

Lista aktualności

AZS Politechnika - Zastal: Charakter to za mało

Mimo że AZS Politechnika odrobiła dwunastopunktową stratę z początku czwartej kwarty, to młodzi warszawianie po zaciętej końcówce ulegli Zastalowi Zielona Góra 86:87. - Z racji tego, że ustępujemy większości rywalom warunkami fizycznymi, możemy nadrabiać tylko charakterem. Dziś to nie wystarczyło - powiedział trener Mladen Starcević.

,

Skutecznym pomysłem ze strony AZS Politechniki okazała się obrona strefą od pierwszych minut. Spowodowało to, że mający przewagę wzrostu i masy Gani Lawal nie miał zbyt wiele swobody i w pierwszej kwarcie rzucił tylko trzy punkty. Koszykarze Zastalu utrzymywali się więc w grze tylko dzięki trzypunktowym rzutom głównie ze strony Kamila Chanasa.

Po 10 minutach przegrywali jednak 28:19, bo gospodarze grali nie tylko bardzo szybko, ale i skutecznie. Mateusz Ponitka wymusił w samej pierwszej kwarcie cztery faule, Michał Michalak trafiał z czystych pozycji, a wchodzący z ławki Łukasz Wilczek szybko rzucił sześć punktów.

Mimo że warszawianie w drugiej kwarcie zmienili system defensywy, to Zastal wciąż nie mógł odnaleźć swojego rytmu gry. Zielonogórzanom z trudem przychodziło zdobywanie punktów, a w 25. minucie wciąż przegrywali różnicą 10 punktów. W końcowych minutach pierwszej połowy podopieczni Tomasza Jankowskiego wreszcie przyspieszyli grę, poprawili skuteczność i po serii 11:2 w 19. minucie doprowadzili do remisu po 41. AZS tuż przed przerwą roztrwonił więc dwunastopunktowe prowadzenie (39:27) i oba zespoły wychodziły na drugą połowę z równymi szansami.

Gdy skutecznie kryty, m.in. indywidualnie przez mobilnego Ponitkę, był Walter Hodge, Zastal przełożył ciężar gry bliżej kosza. Aktywny Lawal trafiając spod samej obręczy toczył bój z Leszkiem Karwowskim, który po drugiej stronie parkietu uciekał na obwód i trafiał z dalszych pozycji. Gra toczyła się w rytmie kosz za kosz, jednak wciąż kilkupunktową zaliczkę utrzymywała AZS Politechnika. W 27. minucie warszawianie prowadzili 54:51, jednak siedem punktów z rzędu zdobył Marcin Flieger i jego Zastal powrócił na prowadzenie, na którym ostatnio był po pierwszej akcji. 

Po tej serii goście nabrali pewności siebie, zaczęli skuteczniej egzekwować grę pozycyjną i byli skuteczni w szybkim ataku. Efekt? W 32. minucie wygrywali już 69:59. Świetną zmianę na przełomie trzeciej i czwartej kwarty dał Rafał Rajewicz, który m.in. zdobył sześć kolejnch punktów wsadami.

Gospodarze nie zamierzali się poddawać - nie tylko postawili na agresywną obronę, ale trener Starcević nakazał „Inżynierom” rzuty z dystansu. Po pięciu punktach z rzędu aktywnego Patryka Pełki na dwie i pół minuty przed końcem AZS Politechnika przegrywała już tylko 73:79, a chwilę później po kolejnych trafieniach z dystansu było 80:84 i warszawianie wciąż byli w grze. W końcówce fani zebrani na Torwarze byli świadkami konkursu rzutów wolnych.

Gdy na osiem sekund przed końcem Zastal prowadził 87:85, a Hodge spudłował drugiego wolnego, Lawal wbrew zaleceniom trenera faulował. Dzięki temu Łukasz Wilczek stanął na linii rzutów wolnych przed szansą doprowadzenia do dogrywki. Przestrzelił jednak pierwszą próbę i jego AZS Politechnika przegrała 86:87.

- Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, choć było ono bardzo wymęczone. Ta dwunastopunktowa zaliczka z trzeciej kwarty mogła nam nie wystarczyć do odniesienia zwycięstwa. Jestem zadowolony, że zagraliśmy do samego końca. Wiedzieliśmy, że AZS Politechnika nie odpuszcza w żadnej sytuacji i tak samo było dzisiaj - mówił na konferencji trener Jankowski.

Najskuteczniejszy na boisku był 18-letni Ponitka, który w 28 minut rzucił 21 punktów, zebrał 4 piłki i wymusił 6 przewinień rywali. Wśród „Inżynierów” wykazał się także Patryk Pełka, który trafiał przede wszystkim w końcówce i uzbierał 16 punktów. Druga połowa należała jednak do Lawala, który popisywał się efektownymi wsadami i uzbierał kolejne double-double. Tym razem miał 16 punktów i 10 zbiórek.

Tym razem nieco gorsze zawody rozegrał Hodge, który uzbierał 10 punktów i 5 asyst. - Naszym głównym założeniem było zatrzymanie tego zawodnika, ćwiczyliśmy właśnie obronę przeciwko niemu przez cały okres przygotowawczy do tego spotkania. Mieliśmy skupić się na nim, a nie na Lawalu - tłumaczył po meczu Leszek Karwowski.

- Graliśmy dzisiaj przeciwko jednemu z najlepszych graczy w tej lidze. Mam na myśli oczywiście Hodge’a. Wystawiałem przeciwko niemu czterech różnych obrońców i zmieniałem systemy defensywy. Ten pokazał jednak swoją wartość, bo przez 32 minuty nie popełnił żadnej straty - wyjaśniał trener Starcević.