,

Lista aktualności

Karwowski: Niesamowity postęp

- Kiedy graliśmy polskim składem z Polonią 2011 to dopiero w dziesiątej kolejce przełamaliśmy na naszą korzyść. Teraz udało się już w trzeciej - mówi Leszek Karwowski z AZS Politechniki Warszawskiej.

,

Wojciech Kłos: To pierwsza wygrana AZS Politechniki w tym sezonie. Jest Pan zadowolony z tego wyniku?

Leszek Karwowski: Każde zwycięstwo cieszy. Po pierwsze - to polski skład. Kiedy graliśmy polskim składem z Polonią 2011 to dopiero w dziesiątej kolejce przełamaliśmy na naszą korzyść. Teraz udało się już w trzeciej. To jest niesamowity postęp.

Mimo że przegraliście dwa pierwsze mecze, to graliście w nich nieźle. W końcówkach zabrakło chyba doświadczenia.

- Pracujemy wielowymiarowo. Nie skupiamy się tylko na poprawieniu naszej gry, choć oczywiście jest to główny element. Pracujemy też nad umiejętnością pokonywania swojego stresu, nad treningiem mentalnym. To bardzo zaawansowany projekt także pod tym kątem. W tym meczu było widać, że z każdą minutą byliśmy coraz pewniejsi, jednocześnie odbieraliśmy tę pewność zespołowi ze Starogardu i to zaważyło na tym, że to właśnie my cieszymy się ze zwycięstwa.

Marek Popiołek na konferencji prasowej stwierdził, że wykorzystaliście kryzys Polpharmy. To też miało wpływ na wynik?

- Nie jestem od tego, żeby oceniać zespół przeciwnika. To są ich problemy, oni muszą sobie z tym sami poradzić. My pracujemy nad tym, abyśmy to my grali lepiej. Nie oglądamy się na to, czy Polpharma ma kryzys.

AZS Politechnika pokazała w tym spotkaniu skuteczną, twardą defensywę. Czy to był klucz do zwycięstwa?

- Wszystko się liczy w koszykówce, nie tylko obrona. Ona jest ważna, ale bez zdobywanych punktów nie byłoby wygranego meczu. Naprawdę - na nasze zwycięstwo składają się trzy dni pracy nad wszystkim co dotyczy koszykówki i jest związane z umiejętnością treningu mentalnego.

Czy ta wygrana to dobry prognostyk na przyszłość? AZS Politechnika będzie nadal wygrywać?

- Gra się po to, aby wygrywać. Dzisiaj się cieszymy, ale za trzy dni wyjeżdżamy na kolejny mecz, tym razem do Kołobrzegu. Tam też będziemy chcieli wygrać. Nie po to będziemy jechać 500 kilometrów z Warszawy, żeby przegrać mecz. Nic z tych rzeczy. Uczymy chłopaków, aby do każdego meczu podchodzić na 100 procent, a nawet pokonywać swoje bariery, każdy z nas je posiada. Mają wchodzić na wyżyny swoich umiejętności w każdym możliwym dniu.