Zastal po sezonie: Od euforii po niedosyt
fot. Wojciech Figurski

,

Lista aktualności

Zastal po sezonie: Od euforii po niedosyt

Zastal Zielona Góra zakończył sezon na 9. miejscu Tauron Basket Ligi. Osiem miesięcy gry w koszykarskiej ekstraklasie, były dla zielonogórskiego klubu było okresem wzlotów i upadków. 

Czytaj też: Rozmowa z prezesem Rafałem Czarkowskim

Seria "po sezonie": Siarka | Kotwica | Anwil | Polonia | Polpharma | AZS | PBG Basket

Gdy do Waltera Hodge'a i Chrisa Burgessa dołączył James Maye, wydawało się że Zastal jest skazany na play-off.  Końcowy wynik może pozostawić niedosyt. Czy jednak od debiutanów nie wymagamy za wiele?

- Przed sezonem 9. pozycję, jak każdy beniaminek, wzięlibyśmy w ciemno. Jednak gdy już się rozpoczęły rozgrywki, to w miarę jedzenia nasze apetyty wzrosły - mowi prezes Zastalu Rafał Czarkowski.

Ciężko się z nim nie zgodzić. Drużyna prowadzona przez większą częśc sezonu przez trenera Tomasza Herkta była objawieniem Tauron Basket Ligi. Lepszego początku sezonu zielonogórzanie nie mogli sobie wymarzyć. W debiucie, na oczach 5 tys. fanów, rozprawili się z Asseco Prokomem Gdynia, które do Zielonej Góry wybrało się bez swoich najlepszych graczy. Co z tego, skoro kilka tygodni później wyższość zielonogórzan musiał uznać klasowy Trefl Sopot, a później przegral w Zielonej Górze Anwil Włocławek. Gdy 6 listopada koszykarze Zastalu grali na wyjeździe z Energą Czarnymi Słupsk, było to spotkanie lidera z wiceliderem ekstraklasy.

Lepszego początku sezonu beniaminek nie mógł sobie wymarzyć. Na liderów Zastalu szybko wyrośli podkoszowy Chris Burgess i rozgrywający Walter Hodge. Mierzącego 183 Hodge'a i wyższego o 27 cm Burgessa połączyła miłość do koszykówki nastawionej na szybki atak. Gdy portorykański rozgrywający przechwytywał piłkę, wysoki Amerykanin był już po drugiej stronie parkietu, czekając na zakończenie akcji potężnym wsadem. Gra obu koszykarzy elektryzowała publiczność, nie tylko w Zielonej Górze. - Wygrywamy, bo mocno bronimy. W budowaniu drużyny mieliśmy trochę wyczucia, trochę rozeznania, ale także trochę szczęścia - mówił trener Tomasz Herkt w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.

Na początku sezonu ciężko było przyczepić się do któregoś z zastalowców. Każdy wchodzący na boisko zawodnik dawał z siebie wszystko, a braki w koszykarskim rzemiośle nadrabiał ambicją, pracowitością i wspomnianą mocną obroną. Marcin Chodkiewicz potrafił wyłączyć z gry Nikolę Jovanovića, a dla Maciej Raczyńskiego nie było piłek, których nie dałoby się wyłuskać przeciwnikom. Wśród polskich graczy bardzo dobrze prezentował debiutujący w ekstraklasie się Jakub Dłoniak, a w roli zmiennika Hodge'a doskonale sprawdził się Marcin Flieger. O wielkim pechu może mówić Tomasz Kęsicki, który większość sezonu zmagał się z kontuzjami. Amerykanin Trenton Marshall dobre występy przeplatał słabszymi, poza tym brakowało dla niego minut w rotacji. Mimo niskich zarobków, jako pierwszy pożegnał się z zielonogórskim zespołem.

Dobra passa musiała się kiedyś skończyć. Pierwszy kryzys formy nastąpił w na przełomie października i listopada. Oprócz wymęczonego zwycięstwa nad Kotwicą Kołobrzeg, Zastal przegrywał spotkanie za spotkaniem. Na jaw zaczęły wychodzić największe bolączki zielonogórzan: granie na wyjeździe, krótka ławka oraz pozycyjny atak. - Jesteśmy młodym zespołem, dlatego tak trudno gra się bez wsparcia naszych fanów - tłumaczyl Chris Burgess. W ciągu 11. meczów rozegranych od 20 listopada do 20 stycznia Zastalowcy zanotowali bilans 2-9, mimo że w czasie przerwy rozgrywek do zespołu dołączyli strzelec James Maye oraz środkowy David Burgess. Po sromotnej porażce we Włocławku z Anwilem władze Zastalu straciły cierpliwość. Po ponad dwóch latach współpracy rozwiązano kontrakt z trenerem Herktem.

Jego miejsce zajął dotychczasowy asystent Tomasz Jankowski. - Pomyliliśmy się w ocenie własnej siły, gdy doszli do nas James i David. Wcześniej punkty zdobywali dla nas głównie jedynka i oszukana piątka. Strasznie nam brakowało strzelca pokroju Pluty czy Scotta - tłumaczył po sezonie Jankowski. Choć zaczął, podobnie jak jego poprzednik, znakomicie. Prowadzony przez niego Zastal pokonał wysoko Polonię Warszawa. Później zespoł "Jankesa" grał w kratkę. Potrafił przegrać sromotnie z Turowem Zgorzelec, by po tygodniu rzucić AZS Koszalin 113 punktów.

Z meczu na mecz coraz pewniej w zespole czuli się James Maye i młodszy z braci Burgessów. Po słabszym okresie gry do formy powrócił serb Żarko Comagić. O awansie do play-offów miał rostrzygnąć ostatni mecz z Polpharmą Starogardem Gdańskim. I niestety Zastal może mówić o dużym pechu. Chris Burgess, który spotkanie zaczął wyjątkowo z ławki, grał wyśmienicie szybko zdobywając 8 punktów. Gdy chciał zakończyć jedną z kontr dynamicznym wsadem, na parkiet powalił go Tomasz Cielebąk. Burgess do gry już nie powrócił, kontuzja kolana wykluczyła go z gry do końca sezonu. Bez niego Zastalowi ciężko było stawić opór bardziej doświadczonej Polpharmie.

Zastal stracił szanse na awans do play-off. W rozgrywkach o miejsca 9-12 nie doznał porażki. - Zabrakło nam doświadczenia i trochę szczęścia. My nie graliśmy w grupie spadkowej o utrzymanie, tylko pilnowaliśmy dziewiątego miejsca. O utrzymanie drżeli inni - komentuje po sezonie Jankowski.


W trakcie rozgrywek o utrzymanie działacze Zastalu wykonali ruch, za który dostali brawa od całej koszykarskiej Polski. Podpisali kontrakt na kolejny sezon ze swoją największą gwiazdę Walterem Hodgem. Kolejnym ruchem ma być zatrudnienie trenera. Faworytem jest Tomasz Jankowski. Co będzie z resztą składu? - Jeszcze przed awansem, założyliśmy że damy szasnę tym chłopakom, którzy grali w Zastalu na pokazanie się w ekstraklasie. Część z nich może zostać w zespole - wyjaśnia Czarkowski. Marcin Flieger i Jakub Dłoniak są najbliżsi nowych umów. Ważny kontrakt ma także Rafał Rajewicz, który dobrze grał w barwach Siarki Tarnobrzeg. Umowę z zespołem ma również obiecujący junior Filip Matczak. Obcokrajowcy? Poza Hodgem, reszta jest niewiadomą. Liderowi Zastalu zależy na tym, by w następnym sezonie zespół wzmocnili wartościowi gracze.

- Mam naturę zwycięzcy. Zostaję w Zielonej Górze, ale moim celem jest gra w play-offach. - mówi Walter Hodge. Trener Tomasz Jankowski też nie zwykł kończyć sezonu wczesną wiosną. Zastal w następnym sezonie jest więc skazany na grę w play-offach, a o każdym innym wyniku będzie się mówić już nie w kategoriach lekkiego niedostytu, ale sporego rozczarowania.