Scott: Wzloty i upadki
fot. Karol Skiba

,

Lista aktualności

Scott: Wzloty i upadki

- Mieliśmy wzloty i upadki przez cały sezon. Uważam, że mieliśmy dobrą ekipę, po prostu przez cały rok graliśmy nierówno. Nie potrafiliśmy utrzymać wysokiej formy. Mimo niepowodzeń w tym sezonie uważam, że stworzyliśmy bardzo konkurencyjny zespół – ocenia najlepszy rzucający Tauron Basket Ligi, zawodnik Kotwicy Kołobrzeg Ted Scott.

,

Więcej: Kotwica po sezonie | Rozmowy z: prezesem Przemysławem Lasikiem | Michałem Wołoszynem

Bartosz Szczechowski: Kotwica zakończyła ten sezon na przedostatniej pozycji, ale patrząc na tegorocznych półfinalistów Tauron Basket Ligi zauważamy, że każdy z tych zespołów przegrał z Kotwicą. Jaki jest potencjał tego zespołu?

Ted Scott: Mieliśmy wzloty i upadki przez cały sezon. Uważam, że mieliśmy dobrą ekipę, po prostu przez cały rok graliśmy nierówno. Nie potrafiliśmy utrzymać wysokiej formy. Mimo niepowodzeń w tym sezonie uważam, że stworzyliśmy bardzo konkurencyjny zespół.

Przed sezonem było wiadomo, że zarówno Pan jak i Darrell Harris będziecie liderami punktowymi. Kto w Pana opinii poprawił się najbardziej na przestrzeni sezonu?

- Myślę, że każdy się poprawił od początku sezonu. Wykonaliśmy skok jakościowy i to było widoczne. Ciężko wyróżnić jednego gracza, który się wyraźnie poprawił, ponieważ każdy po tym sezonie stał się lepszym zawodnikiem.

Wielokrotnie mówiło się o świetnej atmosferze w Kotwicy. Kto był dobrym duchem zespołu?

- Myślę, że Kenny Henderson był zawsze dobrym duchem zespołu. Czy to w autobusie czy to w szatni Kenny zawsze potrafił wszystkich rozbawić. Wszyscy dzięki niemu mieliśmy uśmiech na twarzy. To między innymi dzięki niemu atmosfera w naszym zespole była znakomita.

Kto był Pana najlepszym przyjacielem w zespole?

- Z każdym trzymałem się bardzo dobrze. Nie wyróżniałbym nikogo jako najlepszego przyjaciela, ponieważ zawsze trzymaliśmy się wszyscy razem.

To już drugi sezon Teda Scotta w Polsce. Czy czuje się pan rozpoznawalny na ulicach?

- Jestem rozpoznawalny, ale nie czuję się sławny. Kiedy jestem na mieście, ludzie mnie rozpoznają, robią sobie ze mną zdjęcia. Uważam, że kibice w Kołobrzegu są świetni.

Który mecz z tego sezonu był według Pana najlepszy dla Kotwicy, a który był najgorszy?

- Z pewnością nasze najlepsze spotkanie było wtedy, kiedy wygraliśmy w Koszalinie, natomiast najgorsze było wtedy kiedy przegraliśmy u siebie z Koszalinem. Tak się jednak zdarza. Tak przebiega sezon.

Czy uważa Pan, że najlepszy mecz w Pana wykonaniu miał miejsce w Kołobrzegu z Turowem, kiedy to doprowadził Pan swoim rzutem za trzy punkty  do dogrywki, a później do zwycięstwa?

- Nie uważam, że był to mój najlepszy mecz z powodu tego rzutu. Oczywiście to był dobry mecz w moim wykonaniu, ale nie był najlepszy. To z pewnością było jednak jedno z ciekawszych spotkań.

Sezon się skończył. Jakie są Pana plany na wakacje i czy myślał już Pan o przyszłym sezonie?

- Przede wszystkim chcę wrócić do domu, spędzić jak najwięcej czasu z rodziną, z tymi za którymi tęskniłem. Czekam na spotkanie z nimi już dosyć długo. Co do przyszłego sezonu to nie jestem jeszcze niczego pewien. Porozmawiam z moim agentem. Zobaczy czy znajdzie się coś dla mnie na przyszły sezon. W tym momencie nic nie jest pewne.

W styczniu tego roku pojawiły się informację dotyczące Pana odejścia. Ostatecznie po rozmowach z klubem okazało się, że Pan zostaje. Co wtedy się wydarzyło?

- To było ważne doświadczenie zarówno dla mnie jak i dla zespołu. To było po prostu nieporozumienie. Miałem odejść, ale zostałem i uważam, że dobrze się stało, że nie odszedłem.

W ostatnich spotkaniach Kotwicy zabrakło Pana w składzie meczowym z powodu urazu pachwiny. Jak się Pan czuje?

- W tym momencie jestem zdrowy na 80 procent. To jeszcze nie jest 100. Dlatego nie występowałem w ostatnim czasie. Czuję się jednak coraz lepiej, dużo pracujemy nad moim zdrowiem z trenerami i doceniam fakt, że będę mógł w pełni sił wrócić do domu.

W składzie Kotwicy znajdują się młodzi, miejscowi gracze tacy jak Wojciech Złoty czy Szymon Rduch. Czy myśli Pan, że mają szansę zostać dobrymi zawodnikami?

- Z pewnością mają duży potencjał Ich atutem jest fakt, że są tak młodzi. Jak na swój wiek prezentują wysoki poziom sportowy. Ich przyszłość jest tu, w polskiej lidze, a może nawet trochę dalej. Ich postawa jest obiecująca.

W tym sezonie był Pan najlepszym rzucającym Tauron Basket Ligi. Jakie są Pana mocne strony, a nad czym musi Pan jeszcze popracować?

- Jeśli chodzi o mocne strony, to jest to oczywiście zdobywanie punktów. Lubię mieć piłkę w dłoniach, lubię zdobywać tak  dużo punktów jak mogę i pomagać mojemu zespołowi w odnoszeniu zwycięstw. Jeśli chodzi i słabości to z pewnością jest to obrona. Większość graczy, którzy zdobywają wiele punktów ma problemy z obroną. To jest właśnie to nad czym muszę popracować.

A zespół? Co było waszym atutem, a co było waszą wadą?

- Naszym mocnym argumentem były spotkania, w których graliśmy razem, kiedy stanowiliśmy monolit. Kiedy wygrywaliśmy, każdy stawał na wysokości zadania. Naszą wadą było to, że traciliśmy koncentrację zbyt wiele razy. Nie byliśmy w stanie skupić się równomiernie przez 40 minut. Czasami brakowało tego w nerwowych sytuacjach lub wtedy kiedy trzeba było uspokoić grę albo rzucić ważne punkty.

Spędził Pan trochę czasu w Polsce. Co może Pan powiedzieć o tym kraju?

- To bardzo fajne miejsce. Na przykładzie Kołobrzegu mogę powiedzieć, że to miasto o pięknych widokach, dobrym jedzeniu. Poza tym nie można zapominać o ludziach tutaj. Wszyscy byli dla mnie bardzo mili.

Czy zastanawiał się Pan o grze przez kolejny rok w Polsce?

- Niczego nie wykluczam. Wszystko jest możliwe. Jeśli pojawi się takowa oferta nie będę miał problemu, aby trzeci rok spędzić w tym kraju. Zobaczymy co się wydarzy.

Pracował Pan w Polsce z Dariuszem Szczubiałem oraz Mariuszem Karolem. Który z tych trenerów był dla Pana lepszy?

- Nie spędziłem równej ilości czasu z tymi trenerami, więc ciężko mi stwierdzić, który był dla mnie lepszy, jednakże obaj mieli duży wpływ na mnie jako na gracza jak i na człowieka.