Mirković: Dobre przeczucie
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Mirković: Dobre przeczucie

- Lubię grać od początku i grać na siebie, kiedy dużo ode mnie zależy - mówi Uros Mirković, skrzydłowy Polpharmy Starogard.

,

Wojciech Kłos: Po raz pierwszy w tym sezonie wyszedł Pan w pierwszej piątce Polpharmy. Czy właśnie to miało wpływ na Pana dobry występ w tym spotkaniu?

Uros Mirković: Zawsze jest łatwiej, gdy zaczyna się mecz w pierwszej piątce. Nie ma wtedy takiej presji, gdy wchodzi się w trudnym momencie spotkania. Lubię grać od początku i grać na siebie, kiedy dużo ode mnie zależy. Nie mogę zawsze tak grać, bo mamy określone zagrywki, a koszykówka to nie jest sport jednego zawodnika.

Wydawało się, że dzisiejsze spotkanie będzie podobne do tych w Słupsku. Było jednak inaczej - zagraliście świetnie w trzeciej kwarcie i wygraliście ten mecz.

- W Słupsku mieliśmy szansę na dogonienie Energi Czarnych, a w pierwszym meczu nawet na zwycięstwo. Wtedy nam się to nie udało. Granie przy naszej publiczności to zupełnie inna sprawa. Oni nas niesamowicie dopingują, ciągną naszą grę i jest zupełnie inaczej niż w Słupsku.

Czym tak naprawdę różniły się te spotkania? Czy tylko kibice robili różnicę?

- Na pewno kibice. Oni naprawdę dają nam dużo siły. Bardzo szanuję Starogard i tych ludzi. Czasami czuję się tu tak, jakbyśmy nie grali u siebie. Jest naprawdę gorąco. Myślę, że jeśli zawsze będziemy zatrzymywać inne zespoły na 70 punktach, to mamy 80% szansy na wygrany mecz. W Słupsku traciliśmy więcej, dlatego przegrywaliśmy.

Mieliście znowu problemy z zatrzymaniem Jerela Blassingame’a. Amerykanin zdobył aż 25 punktów.

- Tak, ale jeśli spojrzy się na statystyki, to on trafił 25 punktów, a reszta zawodników dużo mniej. Niech zawsze rzuca tyle punktów, ale dopóki będziemy wygrywać, to będę zadowolony. Należy się mu jednak szacunek, bo sprawia nam dużo problemów w obronie i w ataku. To naprawdę dobry zawodnik.

Graliście dzisiaj także świetnie w defensywie przeciwko Erminowi Jazvinowi i Brianowi Davisowi. Nie daliście się zdominować pod tablicami.

- Myślę, że w Słupsku także nie byli dla nas aż tak dużym problemem. My sami sprawiliśmy, że przegraliśmy tamte mecze. Dzisiaj zagraliśmy dobrze w obronie i liczę na powtórkę tego samego jutro.

Czy myśli Pan, że uda się wygrać środowe spotkanie i wrócić do Słupska na piąty mecz?

- Tak myślę. Nie mogę powiedzieć, że jestem tego pewny na 100%. To nie jest takie łatwe. Oni mieli przewagę dwóch zwycięstw, a teraz jest 2:1. Jeśli jutro wygramy, to wracamy do punktu wyjścia. W Słupsku może zdarzyć się wszystko. Teraz to na nich jest presja. Mam dobre przeczucia.