Zastal - Siarka: Wygrana nie cieszy?
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Zastal - Siarka: Wygrana nie cieszy?

Zastal Zielona Góra pokonał Siarkę Tarnobrzeg 89:87. O zwycięstwie zadecydowały dopiero ostatnie minuty czwartej kwarty. Świetny mecz rozegrał Rafał Rajewicz, który zdobył aż 18 punktów i osiem zbiórek. Wśród gospodarzy najskuteczniejszy był James Maye, autor 22 punktów.

,

- Jestem bardzo niezadowolony z dzisiejszego spotkania, mimo zwycięstwa. Wydawało mi się, że mamy rozsądnych zawodników. Spodziewałem się, że inaczej podejdą do tego spotkania, więc stawianie mnie w takiej sytuacji jest nie fair. Mam nadzieję, że takie coś już nie przydarzy. A jeżeli zespół tego nie zrozumie, to będą to nasze wspólne najgorsze trzy tygodnie w życiu - komentował sobotni mecz trener Tomasz Jankowski.

Złość szkoleniowca wydaje się jak najbardziej uzasadniona. Zielonogórzanie myśleli, że mecz z osłabioną Siarką sam się wygra. Początek spotkania zapowiadał odwrotny scenariusz. Tarnobrzeżanie od momentu 7:9 zdobyli 12 punktów z rzędu, zarazem nie pozwalając Zastalowcom na zdobycie choćby jednego. Zielonogórzanie mieli spore problemy z uplinowaniem Stanleya Pringle'a, pod koszem natomiast nie radzili sobie z tercetem Rajewicz, Wall i Trusscot. - Dobrze czułem się dziś na parkiecie. Wiadomo, że chciałem pokazać się z jak najlepszej strony - mówił Rafał Rajewicz.

Wypożyczony z Zastalu do Siarki podkoszowy zagrał swój mecz sezonu w Tauron Basket Lidze. Rzucił 18 punktów, do których dołożył osiem zbiórek i cztery bloki. Gdy w końcówce pierwszej kwarty zablokował Tomasza Kęsickiego, ten musiał wyładować swoją złość na jednej z reklamowych band. Ponadto przestrzelił dwa rzuty spod kosza i na parkiet po niecałych pięciu minutach już nie wrócił.

- Mówiłem mu, że za dwa, trzy lata będzie gwiazdą tej ligi. Musi jedynie nabrać doświadczenia i dostawać więcej minut. I tak się właśnie dzieje. Rafał zagrał dziś świetne spotkanie – oceniał jeszcze niedawnego klubowego kolegę Chris Burgess. Mógł być także zadowolony z postawy swojego brata. David rzucił aż 13 punktów i miał 16 zbiórek. Obie statystyki to jego rekordy sezonu.

Grająca zaledwie siedmioma zawodnikami Siarka zwycięstwo dała sobie wydrzeć w końcówce czwartej kwarty. W niej gościom zabrakło zimnej krwi i co chwila popelniali niepotrzebne straty. Kibicom mógł podobać się pojedynek Pringle - Hodge. Gdy akcją 2+1 popisywał się Amerykanin, skutecznym wejściem pod kosz odpowiadał mu Walter Hodge. Portotykańczyk potrzebował zaledwie 26 minut, aby zdobyć 20 punktów. W końcówce nie był tak zmęczony jak jego odpowiednik po stronie Siarki.

- Zabrakło nam sił. Stanley wraca do gry po kontuzji i nie był w stanie utrzymać dobrej dyspozycji przez ponad 30 minut. Popełniliśmy aż 19 strat, Zastalowcy jedynie 10. Pokazali, że są charakternym zespołem, który walczy do końca - komplementował zielonogórzan Bogdan Pamuła, trener Siarki.

- Nigdy nie grałem w play-outach. Atmosfera była jednak, jakbyśmy grali w play-offach. Siarka zagrała bardzo walecznie, my zaś zawodziliśmy w pierwszej połowie. Dzięki wsparciu fanów potrafiliśmy jednak wrócić do gry. Ten mecz to była jednak prawdziwa wojna – dodawał najstukteczniejszy w drużynie Zastalu James Maye.

Sobotnim zwycięstwem zielonogórzanie zapewnili sobie utrzymanie w Tauron Basket Lidze. W środę ponownie zagrają u siebie z Polonią Warszawa.