Trefl - Anwil (1:0): Bohater Kinnard
fot. Wojciech Figurski

,

Lista aktualności

Trefl - Anwil (1:0): Bohater Kinnard

Trefl Sopot wygrał z Anwilem Włocławek po emocjonującym, którego losy ważyły się do ostatniej minuty 84:78. Zespół z Sopotu prowadzi w ćwierćfinałowej serii do trzech zwycięstw 1:0.

,

Lawrence Kinnard okazał się bohaterem Trefla. Amerykanin zdobył najwięcej w zespole 15 punktów, ale decydujące o wyniku meczu okazały się jego cztery trójki na przełomie trzeciej i czwartej kwarty. Najpierw pozwoliły odrobić straty do rywali, a następnie dały prowadzenie, którego sopocianie nie oddali już do końca spotkania. - Można pozwolić zawodnikami trafić jeden raz, najwyżej dwa, ale później musisz powstrzymać go w jakikolwiek sposób, choćby faulem - powiedział na po meczu trener Emir Mutapcić. Wśród włocławian słabiej zagał Paul Miller (siedem punktów), z którym dobrze radzili sobie Dragan Ceranić oraz rozgrywający najlepsze spotkanie w obronie po kontuzji Slobodan Ljubotina. Najlepszym strzelcem gości był Andrzej Pluta zdobywając 15 punktów.

- To był bardzo ważny mecz i ważna wygrana dla nas, ale zdajemy sobie sprawę, że jest to dopiero pierwszy krok - stwierdził trener Karlis Muiznieks.

Anwil bardzo udanie rozpoczął pierwszą kwartę spotkania, po dwóch stratach sopocian punkty zdobywali Miller, a następnie po kontrataku Pluta, kiedy chwile później Łukasz Majewski trafił z dystansu trener gospodarzy zdecydował się wziąć czas przy stanie 7:0 dla gości. Przerwa podziałała mobilizująco na gospodarzy, którzy znaleźli odpowiedź na twardą obronę włocławian w grze kombinacyjnej z dużą ilością podań i po dwóch minutach doprowadzili do remisu 10:10 po celnym rzucie wolnym Marcina Stefańskiego. Końcówka tej części gry należała jednak ponownie do Anwilu, zmiany na które zdecydował się trener Emir Mutapcić pozwoliły utrzymać intensywność w grze jego zespołu i po kilku kontratakach goście powrócili na prowadzenie 21:14.

- Dzisiaj graliśmy pierwszy mecz w play-off i na początku chyba byliśmy zbyt zdenerwowani, a poza tym Anwil jest na prawdę dobry zespołem, co pokazali w pierwszej części meczu - ocenił na konferencji prasowej trener Muiznieks.

Zaledwie dwóch minut potrzebował Trefl na ponowne odrobienie strat, a po celnym rzucie wolnym Ljubotiny po raz pierwszy w tym meczu wyszedł na prowadzenie. Kolejne punkty dla sopocian zdobył Filip Dylewicz, było to dopiero jego pierwsze trafienie z gry. Kapitan sopocian bardzo energicznie rozpoczął spotkanie (siedem zbiórek, pięć w ataku), ale nie potrafił wcześniej przełożyć tego na punkty. Od początku spotkania żadna z drużyn nie była w stanie utrzymać równej gry przez dłuższy okres. - Od początku meczu byliśmy nieco zdenerwowani, to był pierwszy mecz i wszyscy wyszli głodni gry chcąc pokazać, że jesteśmy dobrym zespołem - powiedział Lawrence Kinnard. Tak samo było teraz, gdyż po kilku udanych akcjach Anwil ponownie wyszedł na prowadzenie i zakończył kwartę wynikiem 41:34.

Odrabianie strat w drugiej połowie nie było już tak łatwe dla gospodarzy, nawet po skutecznych akcjach podopiecznych trenera Muiznieksa Anwil skutecznie odpowiadał swoją najmocniejszą bronią w tym spotkaniu, czyli kontratakiem. Dopiero powrót na parkiet Kinnarda, który zastąpił Dylewicza na pozycji silnego skrzydłowego i jego dwa celne rzuty za trzy punkty doprowadziły do prowadzenia 51:48. Od tego momentu żadna z drużyn nie osiągnęła już większego prowadzenia. Dało się zauważyć zmęczenie graczy spowodowane intensywnością gry w pierwszych 25 minutach i przed decydującą kwartą sopocianie prowadzili 57:56.

- W mojej opinii przegraliśmy ten mecz w drugiej połowie, a w szczególności w trzeciej kwarcie, kiedy popełniliśmy aż siedem strat, w tym czasie także Kinnard wykonał bardzo dobrą pracę swoim trafieniami z dystansu - powiedział po meczu trener Anwilu Emir Mutapcić.

Play-off często nazywany jest czasem weteranów, ale odpowiedzialność za wynik na początku czwartej części gry wziął na siebie rozgrywający dopiero drugi zawodowy sezon Kinnard. Skrzydłowy trafił dwa razy z dystansu i wyprowadził swój zespół na najwyższe prowadzenie w tym meczu 63:56. Czas wzięty przez trenera Mutapcića nie pomógł jego drużynie, a sopocianie powiększyli przewagę nawet do 12 punktów (72:60). W końcówce spotkania włocławianie wykorzystali jednak dekoncentracje wysoko prowadzących gospodarzy i głównie dzięki trafieniom z dystansu (Jovanović, Pluta, Majewski) doprowadzili do emocjonującej końcówki i 24 sekundy przed końcem meczu tracili do rywali zaledwie dwa punkty. Zawodnicy Trefla jednak skutecznie wykonywali rzuty wolne i ostatecznie wygrali pierwszy mecz ćwierćfinału 84:78.

- Jutro jest kolejne spotkanie, dzisiaj trzeba już wyciągnąć wnioski i mam nadzieję, że jutro zagramy cztery równe kwarty i to my zwyciężymy - zakończył rzucający Anwilu Andrzej Pluta.

Drugie spotkanie odbędzie się w sobotę 2 kwietnia o godzinie 18.00 ponownie w sopockiej Ergo Arenie. Transmisję z meczu przeprowadzi TVP Sport od 17.50.