Siarka - PGE Turów: Spokojny lider
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Siarka - PGE Turów: Spokojny lider

W ostatnim rozegranym w sobotę meczu 20. kolejki Tauron Basket Ligi, lider PGE Turów Zgorzelec bez większych problemów pokonał ostatnią w tabeli Siarkę Tarnobrzeg 83:70. Goście niemal cały mecz prowadzili i mimo kilku zrywów Siarki, nie dali sobie odebrać zwycięstwa.

,

Siarka po serii ostatnich porażek w sobotę za wszelką cenę chciała się pokazać swojej publiczności z jak najlepszej strony. Gospodarze zagrali bez Kevina Goffney’a, który od piątku nie jest już zawodnikiem Siarki. Nie wystąpił także ciągle kontuzjowany Bartosz Krupa. PGE Turów przyjechał do Tarnobrzega w pełnym składzie. Dlatego zadanie dla Siarki, aby podjąć wyrównaną grę, było jeszcze trudniejsze. Po przebiegu spotkania można śmiało powiedzieć, że PGE Turów miał mecz z Siarką cały czas pod kontrolą. W połowie czwartej kwarty, goście osiągnęli najwyższe prowadzenie 60:80. Trener PGE Turowa Jacek Winnicki po meczu był zadowolony z postawy swojej drużyny. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, że wygraliśmy to spotkanie. Mimo różnicy w tabeli, spodziewaliśmy się, że ten mecz nie będzie dla nas łatwy. W pierwszej połowie nie zagraliśmy najlepiej w obronie. W drugiej wprowadziliśmy pewne korekty - mówił Winnicki.

Tylko do siódmej minuty pierwszej kwarty Siarka była na prowadzeniu - 10:8, po akcji 2+1 najskuteczniejszego i najlepszego swojego zawodnika - Michaela Deloacha. W końcówce pierwszej kwarty, gospodarze chyba za bardzo uwierzyli, że ten mecz będzie można łatwo wygrać. Zaczęli rzucać z nieprzygotowanych pozycji oraz popełniać proste straty. PGE Turów szybko to wykorzystał i już na koniec tej kwarty prowadził 26:17. Drugą kwartę goście zaczęli mocno w obronie. Już po nieco ponad minucie gry mieli na koncie cztery faule. Siarka wykorzystała ten fakt i w połowie tej kwarty, po celnym rzucie Stanley’a Pringle'a zmniejszyła stratę do czterech punktów. Końcówka tej części gry była identyczna jak pierwszej. Z tym, że rolę egzekutora w PGE Turowie przejął Torey Thomas. Po jego trójce przewaga gości znów wzrosła do 10 punktów.

Jednak tuż przed przerwą Siarka zagrała skuteczniej. Po trójce Daniela Walla gospodarze pierwszą połowę zakończyli przegrywając tylko 39:43. Druga połowa zaczęła się od akcji 2+1 Louisa Truscotta. Później w ciągu pół minuty za trzy trafili Michał Gabiński i Konrad Wysocki i znów sytuacja na boisku wróciła do normy. Do końcówki czwartej kwarty PGE Turów systematycznie powiększał przewagę. Siarka przed samym końcem przechwyciła kilka piłek i dzięki temu zniwelowała stratę do 13 punktów, przegrywając ostatecznie 70:83.

Najjaśniejszą postacią wśród gospodarzy był Michael Deloach. Amerykanin w tym meczu pobił swój rekord kariery w TBL, zdobywając 25 punktów. Obrońcy PGE Turowa, a zwłaszcza Bartosz Bochno mieli z tym zawodnikiem w defensywie sporo problemów. - Cieszę się, że wygraliśmy ten mecz. Pierwsza połowa była dla nas ciężka. Spodziewaliśmy się, że nie będzie to łatwy mecz. Cóż, przegraliśmy zbiórki, także mieliśmy problem z grą jeden na jeden w obronie. Poprawiliśmy te elementy w drugiej połowie - mówił tuż po meczu Bochno.

Dla trenera Siarki Bogdana Pamuły przestoje w grze pod koniec pierwszej kwarty i potem w trzeciej były decydujące dla losów tego meczu. - Szkoda, że przespaliśmy w tym meczu dwa fragmenty gry. Zwłaszcza końcówkę pierwszej kwarty, kiedy to z gry kontaktowej na czterech punktach daliśmy sobie, po prostych błędach, odjechać na osiem punktów - wyjaśniał Pamuła. - Ważny był też początek trzeciej kwarty, kiedy zeszliśmy na jeden punkt. Zła koncepcja gry ze strony chłopaków. Źle poprowadzili te pierwsze akcje. Zbyt szybko chcieli zdobywać punkty.

Wśród polskich zawodników najlepiej zaprezentował się w Siarce Daniel Wall. Był aktywny w grze bez piłki i miał wiele pozycji do rzutów. Nie zawsze koledzy dostrzegali go, ale mimo tego zdobył 15 punktów. - Myślę, że co do wyniku zagraliśmy niezłe spotkanie. Brakowało trochę uwagi w obronie i trochę lepszej skuteczności. Mamy skład, jaki mamy - powiedział Wall.

Ozdobą sobotniego meczu były także pojedynki między Erickiem Taylorem i Robertem Tomaszkiem. Zawodnicy doskonale się znają z gry w lidze niemieckiej. Mimo tego nie brakowało między nimi ostrej walki, często na pograniczu faulu. - Z Robertem Tomaszkiem znamy się bardzo dobrze. Rywalizowaliśmy ze sobą w Niemczech. To dobry i twardy zawodnik. Mamy do siebie wielki szacunek - wyjaśniał po meczu Taylor.

Goście wygrywając w Tarnobrzegu zachowali pozycję lidera i mogą już przygotowywać się do środowego meczu z Asseco Prokomem. Siarka już coraz bardziej wyczekuje na fazę play-out oraz na to, że wszyscy zawodnicy będą na tą najważniejszą część sezonu zdrowi.