Wołoszyn: Zadanie spełnione na piątkę
fot. Karol Skiba

,

Lista aktualności

Wołoszyn: Zadanie spełnione na piątkę

- Tylko i wyłącznie gra drużynowa poprowadzi nas do zwycięstw. Jeden Ted meczu nam nie wygra. Musi mieć wsparcie. Dzisiaj się udało - mówi Michał Wołoszyn z Kotwicy po zwycięstwie gospodarzy z Polonią Warszawa 82:76.

Bartosz Szczechowski: Wygraliście ciężki mecz z Polonią Warszawa. Jak Pan może podsumować to spotkanie?

Michał Wołoszyn: Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu i osobiście byłem pełen obaw, ponieważ Polonia była w gazie. Wygrała z wyżej notowanymi rywalami. Poza tym to indywidualnie bardzo mocny zespół, z którym trzeba się liczyć. Udało nam się zrealizować przedmeczowe założenia trenera. Jak na tak ofensywny zespół 76 punktów straconych to bardzo dobry wynik. Odrobiliśmy różnicę punktów jaką przegraliśmy w Warszawie, także zadanie spełnione na piątkę.

Co w Pana opinii było kluczem do zwycięstwa?

- Myślę, że obrona. Harding Nana zrobił nam trochę krzywdy w pierwszej połowie, w drugiej połowie zatrzymaliśmy go na pięciu punktach. Darnell Hinson rozstrzelał się trochę w końcówce, ale grał na słabszym procencie, bo na 21 rzutów trafił tylko osiem. Z dobrej obrony wyszedł nam atak. Muszę tutaj pochwalić Darrella Harrisa. Sześć bloków, 11 zbiórek - wydaje mi się, że on był w dużej mierze kluczem do zwycięstwa.

Ted Scott zagrał na swoim poziomie zdobywając 29 punktów, ale nie był osamotniony. Barierę 10 punktów przekroczył także Pan, Darrell Harris oraz Jessie Sapp. Czy to według Pana jeden z czynników, który może was doprowadzić do kolejnych zwycięstw?

- Tylko i wyłącznie gra drużynowa poprowadzi nas do zwycięstw. Jeden Ted meczu nam nie wygra. Musi mieć wsparcie. Dzisiaj się udało. Punkty w miarę równo się rozłożyły. Myślę, że Jessie Sapp również nieźle wprowadził się do gry, a był to jego pierwszy mecz. Liczymy, że z każdym kolejnym meczem będzie grał coraz lepiej. Widać, że wniósł trochę więcej spokoju, mamy szerszą rotację. Punkty się rozłożyły i mamy zwycięstwo.

Jessie Sapp i Anthony Fisher rywalizują o bycie pierwszym rozgrywającym. Fisher zagrał dzisiaj mniej niż zwykle, ale zanotował pięć asyst. Z kolei Jessie Sapp w debiucie zdobył 12 punktów, ale miał także cztery asysty. Co myśli Pan o rywalizacji tych dwóch graczy?

- Z jednej strony dobrze wpływa to na zawodników, ponieważ rywalizują ze sobą, zawodnik w lepszej formie będzie grać. Z drugiej jednak strony wychodzący w pierwszej piątce ma większą pewność siebie. Zawodnik wchodzący z ławki trochę ją traci. Fish (Anthony Fisher - red.) grał dzisiaj niecałe 19 minut. Dał pięć asyst, a wcześniej były takie mecze, że grał 30 minut, a miał mniej asyst. Na pewno rozegrał dzisiaj dobry mecz i przyczynił się do zwycięstwa. Bardzo nam pomógł w kreowaniu gry.

Grał Pan 14 minut, ale trafił Pan trzy razy za trzy punkty. Jak Pan podsumuje swój występ?

- Zrobiłem to, co do mnie należy. Nie chciałbym się sam oceniać. Mam nadzieję, że trener jest ze mnie zadowolony.

W ostatnim czasie Kotwica walczyła o utrzymanie. Czy teraz, po 2 zwycięstwach u siebie z silnymi rywalami wizja play - off staje się realna?

- Na razie ciężko o tym myśleć. Faza play - off będzie grana w marcu, kwietniu. Pozostało sporo czasu. Teraz trzeba się skupić na każdym kolejnym spotkaniu. Teraz zapominamy na chwilę o lidze. Jedziemy na mecz pucharowy do Włocławka. W zeszły weekend udowodniliśmy, że nie stoimy na straconej pozycji. Włocławek dzisiaj został znowu pokonany, także jest szansa sprawić niespodziankę i pojechać na Final Four. Jest to dla nas spore wyróżnienie, jeśli udałoby się znaleźć w Gdyni, w finałowym turnieju. Później znowu wracamy do ligowej rywalizacji. Jedziemy do Zgorzelca na bardzo ciężki mecz. W tej lidze każdy mecz jest ciężki nie zamierzamy się poddawać. Co do play - off, to jeszcze zobaczymy.