Energa Czarni - Polpharma: Trzy kwarty gości
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Energa Czarni - Polpharma: Trzy kwarty gości

Energa Czarni dobrze zagrali tylko w ostatniej kwarcie meczu z Polpharmą, ale nie miało to znaczenia, ponieważ losy spotkania rozstrzygnęły się już przed nią. Goście bez problemów pokonali słupszczan 82:66.

Lider tabeli przegrał po raz czwarty w tej rundzie, natomiast dla Polpharmy było to już piąte zwycięstwo z rzędu. Starogardzianie od samego początku narzucili gospodarzom swój styl gry, przez co bardzo szybko osiągnęli sporą przewagę. Przez całe spotkanie zwycięstwo Polpharmy nie było zagrożone.

Goście rozpoczęli od bardzo agresywnej gry w obronie, która skupiała się przede wszystkim na najlepszym strzelcu Energi Czarnych Cameronie Bennermanie. Przy podwojeniach stosowanych na tym zawodniku do czystych pozycji rzutowych dochodził Krzysztof Roszyk, ale nie kończyło się to trafieniami. Plan Polpharmy okazał się więc niezwykle skuteczny, a gospodarze przez pół kwarty zdołali zdobyć tylko dwa punkty.

Sporo ożywienia do i tak dobrze wyglądającej gry starogardzian wniósł najlepszy tego dnia Uros Mirković, którego kolejne rzuty z dystansu - a nie pomylił się on przy żadnej ze swoich czterech prób - zniechęcały słupszczan do gry. Po jego drugim z rzędu trafieniu za trzy goście prowadzili już 29:14 po trzech minutach drugiej kwarty. Defensywa Polpharmy ograniczyła słupszczan jedynie do rzutów z półdystansu, przy których nie byli oni skuteczni. Energa Czarni mieli ogromne problemy z konstrukcją ataku pozycyjnego, a ich kolejne straty były błyskawicznie zamieniane na punkty z szybkiego ataku, lub po faulach z linii rzutów wolnych.

To właśnie przewinienia były kolejnym powodem, dla którego słupszczanie nie byli w stanie nawiązać z Polpharmą równorzędnej walki. W całym spotkaniu gospodarze faulowali aż 29 razy, co przełożyło się na dwa razy większą ilość wykonywanych rzutów wolnych przez starogardzian.

Goście trzecią kwartę rozpoczęli od zdobycia ośmiu punktów z rzędu, całkowicie kontrolując przebieg spotkania. Najwyższe prowadzenie Polpharma osiągnęła po ostatniej akcji tej części meczu, gdy kolejną trójkę trafił Mirković, a na tablicy pojawił się wynik 68:45. - Dużo było takich momentów, gdy już mieliśmy nadzieję, że uda nam się wejść w to spotkanie, ale nasi rywale trafiali wtedy bardzo trudne rzuty. Tymi trójkami nas zabijali - mówił po meczu trener Energi Czarnych Dainius Adomaitis.

Gra słupszczan diametralnie zmieniła się dopiero w ostatniej kwarcie meczu, gdy już pewna swego Polpharma nieco rozluźniła swoją obronę. - Dopiero ta część spotkania pokazała, jak możemy agresywnie grać w defensywie. Jednak mecz nie zaczyna się w czwartej kwarcie, kiedy przegrywa się już dwudziestoma punktami - stwierdził trener gospodarzy.

Od połowy trzeciej kwarty Energa Czarni musieli radzić sobie bez Mantasa Cesnauskisa, który doznał stłuczenia mięśnia nogi, odnosząc swoją trzecią kontuzję w ciągu ostatnich trzech tygodni. W połowie ostatniej części meczu doszło do niebezpiecznego zdarzenia, gdy upadając Bryan Davis uderzył głową o parkiet. Amerykanin długo się nie podnosił i dopiero po interwencji lekarza i masażysty był w stanie opuścić boisko.

- Zagraliśmy bardzo dobrze od pierwszej minuty, byliśmy mocno skoncentrowani. Wiedzieliśmy, że Energa Czarni przechodzą trudny okres i chcieliśmy to wykorzystać. Zrealizowaliśmy wszystkie nasze przedmeczowe założenia. Warto zauważyć, że wygraliśmy szesnastoma punktami spotkanie, w którym popełniliśmy aż 20 strat. Mogłoby być ich trochę mniej - mówił po spotkaniu trener Polpharmy Zoran Sretenović. Gdy szkoleniowiec gości wypowiadał te słowa, nie wiedział jednak, że aż 10 strat jego zawodnicy popełnili w ostatniej kwarcie, gdy w zasadzie losy meczu były rozstrzygnięte.

- Wydawało nam się, że jesteśmy dobrze przygotowani. Choć taktycznie nasza gra nie wyglądała najgorzej, to fizycznie nie było nas w tym meczu - zaznaczał Adomaitis. - Musimy wrócić do naszej dobrej kondycji, ponieważ wszyscy jesteśmy zmęczeni po cięższych treningach. Ale zmęczenie nie jest wytłumaczeniem, ponieważ jeśli chcesz dobrze grać, to musisz trenować, a potem przekładać to na mecze. Brakuje nam zespołowości, ale nie załamujemy się i będziemy dalej pracować.