Spotkanie od początku było bardzo wyrównane, a dąbrowianie potrafili zdobywać nawet przewagę po trójce Dominica Artisa. Taką samą bronią odpowiadali jednak Mathieu Wojciechowski i Kamil Łączyński, a tym samym nie pozwolili rywalom na ucieczkę. Goście później mogli liczyć jednak na Filipa Puta, a rzuty wolne Artisa ustawiły wynik po 10 minutach na 25:21 dla MKS. Wrocławianie w drugiej kwarcie ponownie byli więc zmuszeni do odrabiania strat. To w końcu udało się dzięki rzutom z dystansu Devoe Josepha i Jakuba Musiała. Trzeba jednak podkreślić, że przyjezdni ciągle byli blisko. Dopiero później po niesamowitej serii 8:0 Kamila Łączyńskiego WKS Śląsk prowadził dziewięcioma punktami. Zespół trenera Michała Dukowicza zmniejszał jeszcze straty - do stanu 45:42 na koniec pierwszej połowy.
Dominic Artis na początku trzeciej kwarty ponownie dawał nadzieję gospodarzom. Devoe Joseph znowu był jednak w rewelacyjnej formie, dzięki czemu ekipa trenera Olivera Vidina mogła powoli zacząć myśleć o kontrolowaniu sytuacji. Po trafieniu Torina Dorna gospodarze uciekli nawet na 11 punktów. Ostatecznie po 30 minutach było 74:65. W pewnym momencie wrocławianie zanotowali kolejną serię - 10:0 - i po rzucie Mathieu Wojciechowskiego prowadzili już nawet blisko 20 punktami! W końcówce dąbrowianie nie byli już w stanie nawiązać rywalizacji. Ostatecznie WKS Śląsk wygrał 106:84.
Kamil Łączyński był najlepszym graczem gospodarzy - zdobył 21 punktów i 3 asysty. Dominic Artis zanotował 32 punkty i 4 asysty dla gości.