Najważniejsze wydarzenia: PGE Turów pokonał Stabill Jezioro i został pierwszym finalistą Intermarché Basket Cup. Zgorzelczanie doskonale wykorzystywali swoją przewagę pod koszami i już w pierwszej kwarcie zdobyli przewagę, która pozwoliła im na kontrolowanie całego meczu. Ostatecznie zespół ze Zgorzelca wygrał 89:51, grając bardziej zespołowo (13 asyst) i świetnie trafiając rzuty z dystansu (10 trójek).
Cytat I: - 21 proc. skuteczności z gry - nie pamiętam takiej sytuacji, ale wszystko trzeba przeżyć. Mecz pokazał słabość naszych podkoszowych. Nie byliśmy w stanie dzisiaj ustać - powiedział trener Stabill Jeziora Tarnobrzeg Dariusz Szczubiał.
Statystyka I: Osiem rzutów - tylko tyle trafień za dwa punkty zaliczyli zawodnicy zespołu z Tarnobrzega.
Kluczowy moment: Pierwsza kwarta. To właśnie w tej części meczu PGE Turów zdobył blisko dwudziestopunktową przewagę, dominując pod koszami. Była to zasługa Ivana Zigeranovicia, Filipa Dylewicza i Damiana Kuliga. Stabill Jezioro do końca spotkania nie potrafił nawiązać walki z rywalami.
Statystyka II: Aż pięciu zawodników z PGE Turowa rzuciło 10 lub więcej punktów. Trzech z nich to podkoszowi - Damian Kulig, Filip Dylewicz i Ivan Zigeranović.
Ciekawostka I: Wygrana zespołu ze Zgorzelca różnicą 38 punktów to najwyższe zwycięstwo tej ekipy w tym sezonie.
Ciekawostka II: Filip Dylewicz z PGE Turowa Zgorzelec będzie miał okazję po raz trzeci z rzędu triumfować w Intermarché Basket Cup. Poprzednie dwie edycje wygrał będąc zawodnikiem Trefla Sopot (w 2012 i 2013 roku).
Cytat II: - Od początku do końca kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku. Ekipa Stabill Jeziora po zwycięstwie nad Stelmetem wierzyła, że może wygrać również z nami, dlatego od początku byliśmy skupieni. Przejęliśmy kontrolę nad meczem ofensywnie, ale przede wszystkim defensywnie, co było kluczowe dla losów spotkania - mówił po meczu Filip Dylewicz z PGE Turowa Zgorzelec.