Chanas: Sen, który trwa
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Chanas: Sen, który trwa

- Wynik mówi, że było teoretycznie łatwo. Kosztowało nas to jednak dużo energii. Każdy się poświęcał dla drużyny, każdy miał ten sam cel. To był klucz do naszego sukcesu - mówi Kamil Chanas, złoty medalista Tauron Basket Ligi ze Stelmetem.

,

Wojciech Kłos: Zdobył Pan mistrzostwo Polski po raz pierwszy w karierze. Jakie to uczucie?

Kamil Chanas: To uczucie jest nie do opisania - byłem częścią tej drużyny, jej kapitanem. To także niesamowita rzecz dla kibiców. Rok temu już był bardzo fajnie, bo zdobyliśmy brązowy medal, a teraz mamy złoty. To sen, który trwa cały czas.

W którym momencie sezonu uwierzyliście, że jesteście w stanie sięgnąć po mistrzostwo?

- Cały czas wierzyliśmy w siebie. Znaliśmy swój potencjał, docieraliśmy się. Dostaliśmy zimny prysznic od zespołu ze Słupska w pierwszym meczu play-off. Moim zdaniem od tego momentu zaczęły się same pozytywy.

Patrząc na wynik serii finałowej, mogłoby się wydawać, że PGE Turów był dla was łatwym przeciwnikiem. Nie brakowało jednak dużo do tego, aby zespół ze Zgorzelca wygrał jedno lub dwa spotkania.

- Rzeczywiście, wynik mówi, że było teoretycznie łatwo. Kosztowało nas to jednak dużo energii. Każdy się poświęcał dla drużyny, każdy miał ten sam cel. To był klucz do naszego sukcesu. Gratuluję chłopakom i całej drużynie tego wyniku.

Quinton Hosley został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem finałów. Amerykanin rzeczywiście wyróżniał się w tym etapie rozgrywek.

- Jak przyjechał do Polski, to od razu było widać, że ma świetne warunki do gry w ataku i w obronie. W play-offach złapał taki wiatr, że miło było patrzeć jak gra i jak bardzo chce grać. Bardzo nas to cieszyło. Dawał całej drużynie sporą energię. Grał fajnie przez całe play-offy.

Przez ostatnie dziewięć lat mistrzem Polski była drużyna z Trójmiasta - pod różnymi nazwami. Czy Pana zdaniem Stelmet również stać na taką serię?

- Trzeba być optymistą i realistą zarazem. Dziewięć tytułów pod rząd to jest naprawdę wyczyn, który będzie ciężko pobić. Jesteśmy świeżo po zakończeniu sezonu. Jeżeli jest walka o wysokie cele, to potrzebne są na pewno pieniądze i tym podobne. To jednak już nie pytanie do mnie, a do władz klubu.

Co teraz będzie robił Kamil Chanas? Ma Pan już plany na wakacje?

- Na razie trochę odpoczynku od koszykówki, szczególnie psychicznego. Mam trochę do pozwiedzania, bo jest dużo wesel w tym roku, m.in. Marcin Sroka bierze ślub. Czerwiec spędzę więc rodzinnie. W lipcu jeszcze ewentualnie gdzieś wyjadę, a później już będzie czas na kolejne przygotowania do sezonu.