Wiśniewski: Porażka może nas drogo kosztować
fot. Wojciech Figurski/058sport.pl

,

Lista aktualności

Wiśniewski: Porażka może nas drogo kosztować

- Limit naszych wpadek i porażek na ten sezon wykorzystaliśmy. Każda kolejna oddala nas od celu, jakim jest awans do pierwszej szóstki - mówi Łukasz Wiśniewski, rzucający AZS Koszalin przed meczem z Anwilem Włocławek.

,

Wojciech Kłos: Po bardzo dobrym zeszłym sezonie w barwach Trefla Sopot postanowił Pan przejść do AZS Koszalin. Chyba nie może Pan żałować tej decyzji, ponieważ jest Pan jednym z liderem tego zespołu.

Łukasz Wiśniewski: Na pewno nie żałuję tej decyzji. Nie chcę się cofać do początku sezonu, kiedy decydowałem się na wybór klubu. Mam nadzieję, że awansujemy do szóstki. Wtedy będę mógł powiedzieć, że jestem w 100 procentach usatysfakcjonowany tą decyzją.

Najbliższe spotkanie AZS z Anwilem jest dla Pana zespołu szczególnie ważne. Ewentualna porażka może bardzo skomplikować kwestię awansu do czołowej szóstki.

- Dokładnie. Porażka w tym spotkaniu może nas drogo kosztować. Limit naszych wpadek i porażek na ten sezon wykorzystaliśmy. Każda kolejna oddala nas od celu, jakim jest awans do pierwszej szóstki.

Pan indywidualnie w najbliższym spotkaniu będzie rywalizował m.in. z Tonym Weedenem. Zna Pan go dobrze z czasów wspólnej gry w Polpharmie Starogard Gdański. Czy zatrzymanie jego trójek będzie w tym meczu kluczem do zwycięstwa?

- Na pewno Tony będzie jednym z zawodników, których będziemy musieli na początku powstrzymać, nie dać im się „rozkręcić”. Anwil Włocławek to nie tylko Tony Weeden. Jest tam przecież Krzysztof Szubarga, który rządzi i dzieli w zespole. Ta drużyna ma naprawdę bardzo silny obwód, ponadto jest tam kilku uznanych w Polsce zawodników podkoszowych. Nie będziemy mogli więc skupić się tylko na jednym zawodniku. Reszta zespołu przecież też robi swoje.

Nie jest żadną tajemnicą, że AZS ma problem z graczami podkoszowymi w związku z kontuzją Darrella Harrisa. Pewnym rozwiązaniem może być Rob Jones, który niedawno dołączył do zespołu. Czy już zaaklimatyzował się w nowym środowisku?

- Czas na pewno gra na jego korzyść. Kilka treningów już razem odbyliśmy. Z treningu na trening lepiej poznaje zespół. Myślę, że przyjście do AZS jest dla niego wyzwaniem, może coś tutaj udowodnić. Już w Zielonej Górze pokazał, że jest dobrym zawodnikiem. Teraz pozostaje powtórzyć to w Koszalinie. W tych dwóch ostatnich spotkaniach tak naprawdę każdy z nas musi dołożyć coś „ekstra”.

W najbliższym spotkaniu zmierzą się ze sobą także bardzo dobrze znający się trenerzy - Zoran Sretenović i Milija Bogicević. Czy będzie miało to wpływ na tę rywalizację?

- To jest taki dodatkowy „smaczek”. Trenerzy znają się bardzo dobrze. Wydaje mi się, że to taka sportowa rywalizacja między nimi. Jest taka między zawodnikami, więc podobna istnieje między trenerami. Wiadomo, że trener Zoran Sretenović będzie chciał wygrać z Miliją Bogiceviciem. To jest normalne.