Zgorzelczanie rozpoczęli mecz bardzo ofensywnie - po pierwszych akcjach i trafieniu Ivana Zigeranovicia prowadzili 6:0. Później grali nawet lepiej, ponieważ ich przewaga urosła do 10 punktów dzięki akcji 2+1 Djordje Micica. Wtedy jednak straty zaczęli odrabiać gospodarze, którzy zaliczyli serię 10:0 i wyrównali stan meczu.
Już w drugiej kwarcie wyszli na prowadzenie 28:21 po trafieniu Antona Pushkova. Sytuacja nie zmieniała się także w trzeciej kwarcie - to Krasnyje Krylia ciągle kontrolowała przebieg gry. W 25. minucie meczu trafienie Chestera Simmonsa pozwalało zespołowi z Samary wygrywać nawet 20 punktami.
PGE Turów zaczął gonić rywali dopiero w ostatniej kwarcie. W samej końcówce po rzucie Damiana Kuliga goście przegrywali zaledwie czterema punktami. Mimo że skuteczni byli Chester Simmons i Omar Thomas, to zgorzelczanie mieli jeszcze szansę na dogrywkę. 20 sekund przed końcem trafienie Ivana Opacaka oznaczało, że do odrobienia zostały tylko dwa punkty. Później rzuty wolne skutecznie wykonał jednak faulowany Simmons i PGE Turów miał już za mało czasu na zmienienie wyniku meczu.
Krasnyje Krylia Samara – PGE Turów Zgorzelec 81:77 (16:16, 25:17, 24:20, 16:24)
Krasnyje Krylia: Simmons 14, Miles 13, Smith 11, Thomas 11, Kulagin 9, Kolesnikov 8, Pushkov 6, Balashov 4, Zaryazhko 3, Vasiliev 2
PGE Turów: Kulig 16, Jackson 11, Chyliński 10, Stelmach 10, Opacak 10, Micić 6, Zigeranović 6, Cel 5, Wichniarz 3, Leszczyński 0