Kamiński: Poprawić naszą grę
fot. Rafał Podleśny

,

Lista aktualności

Kamiński: Poprawić naszą grę

- Jeżeli chcemy piąć się w górę tabeli, to musimy myśleć przede wszystkim o naszej grze, a także poprawie kontroli i egzekucji. Mamy duży problem z tym, żeby wiedzieć co zagrać i jak zagrać. Jak się tego nauczymy, to i o zwycięstwa będzie dużo łatwiej - mówi Wojciech Kamiński, trener Rosy Radom.

,

Wojciech Kłos: Panie trenerze, jest Pan w Radomiu już od kilku tygodni. Jakie są Pana zdaniem silne strony Rosy?

Wojciech Kamiński: Silną stroną tego zespołu jest na pewno to, że mamy szeroki skład. W drużynie jest w zasadzie po dwóch koszykarzy na każdą pozycję. W momencie kontuzji czy choroby możemy liczyć na zmienników, którzy są w stanie zastąpić tych ludzi, którzy akurat nie mogą grać.

W pierwszym dwóch spotkaniach z Panem jako trenerem Rosa nie odniosła zwycięstwa. Zespół z Radomia był jednak tego bliski w Tarnobrzegu. Dlaczego to się nie udało?

- Zadecydowały o tym małe rzeczy. Jeśli chodzi o atak, to błędów taktycznych nie było. Zawodnicy dobrze to rozegrali, byli wyprowadzeni na czyste pozycje, natomiast nie trafiliśmy. Nie wykorzystaliśmy dwóch kolejnych akcji, do tego w trzeciej tylko jeden rzut wolny z dwóch. Przede wszystkim były błędy w obronie. Piłki wypuszczone z rąk oraz zła asekuracja kosztowały nas przegrany mecz. Koszykówka jest grą błędów. Jeśli się ich popełnia więcej, to ciężko liczyć na zwycięstwo. Tych błędów było jednak dużo mniej niż w meczu z Anwilem. Wtedy w czwartej kwarcie dużo wcześniej oddaliśmy pole przyjezdnym Mimo dobrej gry w drugiej i trzeciej części gry i nikłego, jednopunktowego prowadzenia w czwartej kwarcie nie udało się doprowadzić do szczęśliwej końcówki. Anwil, mówiąc po koszykarsku, nam odjechał. W Tarnobrzegu to my kontrolowaliśmy sytuację, ale niestety nie potrafiliśmy utrzymać tego prowadzenia i wygrać meczu.

W najbliższej kolejce Rosa podejmie mistrza Polski, Asseco Prokom. Jaki jest Pana pomysł na pokonanie tego zespołu? Czy radomianie są w stanie wygrać z drużyną z Gdyni?

- To jest sport. Trzeba wierzyć, że jesteśmy w stanie pokonać każdą drużynę. Na pewno faworytem tego meczu jest drużyna Asseco Prokomu. Będziemy szukali swoich szans, nie zamierzamy się poddawać. Staniemy na głowie, aby przełamać swoją złą serię. A czy to się uda, to zobaczymy w sobotnie popołudnie.

Czy w tym spotkaniu kluczowe będzie zatrzymanie najlepszych graczy Asseco Prokomu - Jerela Blassingame’a oraz Łukasza Koszarka? Czy uważa Pan może, że nie ma zawodników, którzy sami mogą wygrywać spotkania?

- Ograniczenie grania na Koszarka i Blassingame’a oraz zatrzymanie ich szybkich ataków i pick’n’rolli to będzie kluczowa sprawa. Oczywiście, nie możemy zapominać o innych zawodnikach - Przemku Zamojskim, który potrafi rzucać czy mocnych graczach podkoszowych. Na pewno jest tak, że Koszarek i Blassingame są kluczowymi koszykarzami, natomiast nie można zapominać, że jest to zespół euroligowy. Tam takich graczy, którzy w pojedynkę mogą zadecydować o wyniku jest kilku. To są zawodnicy z najwyższej polskiej półki.

Rosa zajmuje obecnie ostatnie miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi. Czy widzi Pan szanse na poprawę tej sytuacji?

- Szanse na pewno są. Musimy zdecydowanie poprawić naszą grę, szczególnie jeśli chodzi o straty, bo ich popełniamy za dużo. Nie wytrzymujemy też końcówek. Jeżeli chcemy piąć się w górę tabeli, to musimy myśleć przede wszystkim o naszej grze, a także poprawie kontroli i egzekucji. Mamy duży problem z tym, żeby wiedzieć co zagrać i jak zagrać. Jak się tego nauczymy, to i o zwycięstwa będzie dużo łatwiej.