9. kolejka: Włocławianie w hicie lepsi od Trefla
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

9. kolejka: Włocławianie w hicie lepsi od Trefla

Anwil nadal niepokonany z trenerem Miliją Bogiceviciem na ławce. Tym razem włocławianie wygrali w najciekawszym niedzielnym meczu Tauron Basket Ligi z Treflem Sopot 82:69, a najlepszym strzelcem spotkania był Arvydas Eitutavicius. Niespodziankę sprawił Start Gdynia, który pokonał w Słupsku Energę Czarnych 82:68.

,

Tagi: 9. kolejka

Niedziela:

Anwil Włocławek – Trefl Sopot 82:69

W spotkaniu nie mógł zagrać Seid Hajrić, więc trener Milija Bogicević przygotował niespodziankę. W pierwszej piątce wyszedł Michał Sokołowski, który w tym sezonie nie zdobył jeszcze punktów w Tauron Basket Lidze. Po ponad sześciu minutach włocławianie prowadzili 12:10, a Sokołowski miał już na koncie 9 punktów! Efekt zaskoczenia się udał, ale mecz w pierwszej kwarcie był wyrównany, ponieważ dobrze grał też Przemysław Zamojski. W drugiej części meczu świetnie spisywał się Arvydas Eitutavicius. Litwin tylko w tej kwarcie rzucił 17 punktów, pięciokrotnie trafiając z dystansu (stuprocentowa skuteczność). Po jednym z jego trafień Anwil wygrywał nawet 46:34. W drugiej połowie gospodarze ciągle utrzymywali prowadzenie w granicach 10 punktów. Wyjątkiem była sytuacja na początku ostatniej kwarty, kiedy to po trafieniu Kurta Looby’ego Trefl przegrywał tylko czterema punktami. Włocławianie jednak szybko odzyskali bezpieczne prowadzenie i po kilku minutach wzrosło ono do 14 punktów (74:60) dzięki trafieniu Tony’ego Weedena. W całym spotkaniu Anwil trafił 11 trójek (Trefl tylko trzy), grał lepiej pod koszami i zaliczył więcej asyst. Zespół Trefla w tym spotkaniu prowadził trener Mariusz Niedbalski.

Najlepszym strzelcem Anwilu był Arvydas Eitutavicius, który rzucił 20 punktów. Marcus Ginyard dołożył 16 punktów. W ekipie Trefla wyróżniał się Frank Turner, który zakończył mecz z 19 punktami.

Galeria zdjęćWideo z meczu

 

 

Energa Czarni Słupsk – Start Gdynia 68:82

Na początku spotkania bardzo zaskakiwała drużyna gości. Po rzucie wolnym Roberta Rothbarta w pierwszej kwarcie Start wygrywał nawet 15:9. Bardziej zespołowa gra słupszczan musiała w końcu przynieść oczekiwane rezultaty. Energa Czarni gonili wynik i już w połowie drugiej części meczu prowadzili 23:22 po trafieniu Mateusza Kostrzewskiego. Później po rzutach wolnych tego samego gracza wygrywali nawet sześcioma punktami. Zawodnikom trenera Mariusa Linartasa bardzo długo udawało się utrzymywać korzystny dla siebie wynik. To zmieniło się dopiero pod koniec trzeciej kwarty. Po kolejnych punktach Rothbarta Start wygrywał 59:53 i był w bardziej komfortowej sytuacji niż gospodarze. Seria 12:0 miedzy trzecią a czwartą częścią gry dawała gościom prowadzenie 67:53. Słupszczanie seryjnie nie trafiali rzutów, a w dodatku popełniali straty i Start to wykorzystywał. W końcówce meczu Energa Czarni musieli radzić sobie dodatkowo bez Todda Abernethy’ego i Yemi Gadri-Nicholsona, którzy opuścili parkiet z powodu wyczerpania limitu fauli. To znacznie utrudniło gospodarzom możliwości odrabiania strat. Po rzucie Marcina Malczyka na trzy minuty przed końcem spotkania Start wygrywał 77:55 i był właściwie pewny, że tego meczu nie przegra. Gdynianie tym samym przerwali serię siedmiu zwycięstw w Tauron Basket Lidze Energi Czarnych. W spotkaniu nie zagrał Robert Tomaszek.

Najlepszym zawodnikiem Startu był Robert Rothbart, który zdobył 18 punktów i 10 zbiórek. W ekipie Energi Czarnych po 13 punktów rzucili Michał Nowakowski i Valdas Dabkus.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 


Jezioro Tarnobrzeg – Asseco Prokom Gdynia 79:81

Niezwykłe spotkanie zobaczyli kibice w Tarnobrzegu, gdzie Jezioro miało realne szanse na pokonanie mistrza Polski. Zawodnicy trenera Dariusza Szczubiała grali odważnie od początku meczu. Już po trafieniu Christophera Longa w pierwszej kwarcie wygrywali 15:10. Rzut za trzy Jakuba Dłoniaka w drugiej części meczu dawał im prowadzenie 27:13 (Jezioro zaliczyło serię 12 zdobytych punktów bez odpowiedzi gości). W pierwszej połowie meczu w zespole trenera Kestutisa Kemzury wyróżniał się właściwie tylko Adam Hrycaniuk, a w ekipie gospodarzy dobrze radził sobie JT Tiller, dla którego był to pierwszy mecz w sezonie. Co ciekawe, tarnobrzeżanie na wyższym prowadzeniu utrzymywali się aż do połowy kolejnej kwarty. Dopiero wtedy Asseco Prokomowi udało się dogonić gospodarzy, a mecz stał się bardziej wyrównany. Gdynianie wyszli na prowadzenie 56:54 po rzucie z dystansu Alexa Ackera. W ostatniej kwarcie goście potrafili wygrywać nawet siedmioma punktami, ale Jezioro doprowadziło do remisu po 70 dzięki trafieniu Nicchaeusa Doaksa. To zapowiadało bardzo nerwową końcówkę i tak rzeczywiście było. W ostatnich trzech minutach żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć punktów, a przełamał ten stan dopiero Łukasz Koszarek – jego rzuty wolne dawały prowadzenie Asseco Prokomowi 80:76. Później trójkę trafił jeszcze Xavier Alexander, ale Jezioro miało już zbyt mało czasu na doprowadzenie do dogrywki i to gdynianie mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Tarnobrzeżanie mogli utrzymywać równą grę z mistrzami Polski, ponieważ byli skuteczniejsi w rzutach za trzy punkty. Gdynianie przeważali przede wszystkim w punktach drugiej szansy i tych zdobytych spod samego kosza.

Adam Hrycaniuk zdobył dla Asseco Prokomu 24 punkty i 8 zbiórek. W ekipie Jeziora Jakub Dłoniak rzucił 21 punktów.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Sobota

Rosa Radom – AZS Koszalin 91:97

Zawodnicy trenera Teo Cizmicia zaczęli od naprawdę mocnego uderzenia, prowadząc 9:0 dzięki trafieniu z dystansu Artura Mielczarka. Później ich gra wyglądała jednak trochę słabiej, a do głosu doszli gospodarze. Po akcji 2+1 Slavisy Bogavaca Rosa doprowadziła do remisu, a chwilę później do kosza trafił JJ Montgomery i radomianie mogli cieszyć się z prowadzenia. Później gra wyraźnie się wyrównała. Pod koniec drugiej kwarty zawodnikom trenera Mariusza Karola udało się odskoczyć rywalom. Znowu w roli głównej był Bogavac, po którego rzucie gospodarze prowadzili 44:36. W trzeciej kwarcie Rosa wygrywała nawet dziesięcioma punktami po trafieniu JJ Montgomery’ego i wydawało się, że ma spore szanse na wygranie całego meczu. Kluczowym zawodnikiem w ostatniej kwarcie był jednak Darrell Harris. Po jego trójce AZS wyszedł na prowadzenie w połowie tej części meczu (84:82). Amerykanin przydał się też w samej końcówce, kiedy jego kolejne punkty pozwoliły gościom wygrywać 93:89. Rosa miała jeszcze 28 sekund na zmianę losów tego meczu, ale tej przewagi nie udało się już zniwelować. Obydwie drużyny rzucił aż po 11 trójek, ale AZS był trochę bardziej skuteczny w tym elemencie. Rosa przeważała w zbiórkach i punktach drugiej szansy, ale koszalinianie zdobyli aż 14 punktów więcej z linii rzutów wolnych.

Darrell Harris był najlepszym zawodnikiem spotkania – zdobył aż 28 punktów i 13 zbiórek. J.J Montgomery rzucił dla Rosy 23 punkty.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

PGE Turów Zgorzelec – Kotwica Kołobrzeg 96:80

Pierwsze minuty spotkania wskazywały, że to może być bardzo wyrównane spotkanie, ale gospodarze szybko pokazali, że nie godzą się na taki scenariusz. Podczas trzech ostatnich minut pierwszej kwarty PGE Turów zaliczył serię 11:0 i dzięki trafieniu Davida Jacksona prowadził 24:10. Kotwica grała bardzo mało zespołowo, a w dodatku nie trafiała za trzy. To wszystko wykorzystywali gospodarze, którzy w drugiej kwarcie prowadzili już dwudziestoma punktami po trafieniu Ivana Opacaka. Druga połowa nie przyniosła zmiany rezultatu – ciągle zdecydowanie lepsi byli zgorzelczanie. Po jednym z kolejnych rzutów Michała Chylińskiego PGE Turów wygrywał nawet 59:37. Ivan Zigeranović potrafił powiększyć prowadzenie swojego zespołu nawet do 25 punktów na początku ostatniej kwarty. Gospodarze byli lepsi pod koszami, zbierając więcej piłek. Zgorzelczanie zagrali znacznie bardziej zespołowo i to był ich klucz do sukcesu w tym meczu. Pięciu graczy trenera Miodraga Rajkovicia rzuciło 10 lub więcej punktów.

Najlepszym zawodnikiem PGE Turowa był Michał Chyliński, który rzucił 21 punktów. 19 punktów i 8 zbiórek dodał Ivan Zigeranović. 15 punktów dla Kotwicy rzucił Demetrius Brown.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Stelmet Zielona Góra – Polpharma Starogard Gdański 89:76

Początek meczu był niezwykle wyrównany – Polpharma potrafiła dotrzymać kroku silniejszemu rywalowi, a wyróżniał się przede wszystkim Ben McCauley. W drugiej kwarcie świetnie zagrał jednak Quinton Hosley i to głównie dzięki jego akcjom Stelmet wyszedł na większe prowadzenie. Po jednej z akcji Amerykanina zielonogórzanie wygrywali 47:31. Później swoje punkty dołożył też Rob Jones i gracze trenera Mihailo Uvalina prowadzili aż 18 punktami. Co ciekawe Stelmet bardzo często grał bardzo niskim składem, a mimo to lepiej zbierał niż starogardzianie. W drugiej połowie spotkania Polpharmie nie udało się zbliżyć do rywali, którzy w przedostatniej kwarcie wygrywali nawet 69:49. W samej końcówce niekorzystny wynik dla gości poprawił trochę Jawan Carter, ale nie miało to większego wpływu na ostateczny wynik. Stelmet wyraźnie wygrał rywalizację o zbiórki (19 zebranych piłek w ataku), co przekładało się na więcej zdobytych punktów drugiej szansy. Zielonogórzanie grali także bardziej zespołowo, zaliczając więcej asyst. Rezerwowi w Polpharmie zdobyli zaledwie jeden punkt (rzut wolny Marcina Nowakowskiego), a cały zespół nie mógł tego dnia trafić z dystansu (0/13 za trzy).

Najlepszym zawodnikiem Stelmetu był Quinton Hosley, który zdobył 18 punktów i 10 zbiórek. Po 16 punktów dołożyli Walter Hodge i Kamil Chanas. W ekipie Polpharmy Ben McCauley rzucił 24 punkty.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu
 

 

Tagi: 9. kolejka