7. kolejka: Słupszczanie pokonują mistrzów!
fot. Łukasz Capar

,

Lista aktualności

7. kolejka: Słupszczanie pokonują mistrzów!

Energa Czarni pokonali przed własną publicznością zespół Asseco Prokomu Gdynia 62:58 w ostatnim spotkaniu 7. kolejki. Najlepszym strzelcem gospodarzy był Marcin Dutkiewicz, który rzucił 17 punktów. To piąta wygrana z rzędu słupszczan w Tauron Basket Lidze. W niedzielę Stelmet Zielona Góra, po zaciętym meczu, zwyciężył z AZS Koszalin 75:74.

,

Tagi: 7. kolejka

Poniedziałek:

Energa Czarni Słupsk – Asseco Prokom Gdynia 62:58

Obie ekipy bardzo nerwowo rozpoczęły spotkanie, co przekładało się na ich niską skuteczności w rzutach z gry. Dopiero w drugiej kwarcie Energa Czarni zagrali lepiej i potrafili uciec Asseco Prokomowi na kilka punktów. Gospodarze tę część gry rozpoczęli od serii 6:0 i po trafieniu Roberta Tomaszka wygrywali 19:12. Pięć punktów z rzędu Marcina Dutkiewicza, który wyszedł w pierwszej piątce, dawało słupszczanom prowadzenie 26:15. Gracze trenera Kestutisa Kemzury potrafili się zbliżyć do rywali na pięć punktów dzięki rzutowi Jerela Blassingame’a, ale to gospodarze w pierwszej połowie dyktowali warunki gry. Tak samo sytuacja wyglądała w trzeciej kwarcie, kiedy to Energa Czarni potrafili wygrywać ponad 10 punktami (42:31 po rzucie Yemi Gadri-Nicholsona). Dopiero w ostatniej części gry pościg Asseco Prokomu był bliski sukcesu. Na trzy minuty przed końcem meczu trójka Blassingame’a oznaczała, że mistrzom brakuje tylko dwóch punktów do remisu. Ten cel osiągnęli półtorej minuty później - po rzucie Adama Hrycaniuka było 51:51. W samej końcówce zawodnicy obydwu drużyn faulowali się nawzajem i rzucali wolne, ale to Energa Czarni mieli przewagę jednego punktu. Na sześć sekund przed końcem trener Kestutis Kemzura poprosił o przerwę, ale rozpoczynający kolejną akcję Alex Acker popełnił stratę (błąd 5 sekund). Wygraną gospodarzy przypieczętował ostatecznie Robert Tomaszek. W zespole ze Słupska nie zagrali Oded Brandwein i Levi Knutson. To piąta z rzędu wygrana Energi Czarnych w Tauron Basket Lidze.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Marcin Dutkiewicz, który zdobył 17 punktów i 7 zbiórek. W ekipie Asseco Prokomu wyróżniał się Jerel Blassingame, autor 17 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Niedziela:

Stelmet Zielona Góra – AZS Koszalin 75:74

Lepiej w spotkanie weszli gospodarze, którzy po trafieniu Roba Jonesa, zastępującego w wyjściowej piątce Quintona Hosley’a, prowadzili 9:4. Po tej akcji trener AZS Teo Cizmić poprosił o przerwę, a zaraz po niej jego gracze prezentowali się znacznie lepiej. Po rzucie z dystansu Roberta Skibniewskiego goście wygrywali 14:11. Stelmet był drużyną mniej skuteczną i dlatego w drugiej części meczu koszalinianie powiększali przewagę. Dobrze grał Paweł Leończyk, a po trafieniu Seka Henry’ego AZS prowadził nawet 39:24. W pierwszej połowie goście byli lepsi pod tablicami i trafili aż siedem trójek (na 13 prób), co znacznie utrudniało pogoń gospodarzom. Sytuacja nie zmieniała się w drugiej połowie meczu - ciągle na prowadzeniu byli gracze z Koszalina, a Stelmet nie potrafił zagrozić rywalom. W czwartej kwarcie wreszcie się udało - po rzucie Hosley’a z dystansu zielonogórzanie przegrywali tylko 61:67. Kluczowa był jednak ostatnia minuta meczu i postawa grającego do tej pory przeciętnie Waltera Hodge’a. Portorykańczyk zdobył sześć ostatnich punktów meczu - w tym trafił dwa rzuty wolne, które ustaliły wynik na 75:74. Wszystko to jednak mógł zmienić jeszcze Henry, który najpierw został jednak zablokowany przez Olivera Stevicia, a później nie trafił ostatniego rzutu z dystansu. Stelmet w całym meczu zdobył 19 punktów więcej z rzutów wolnych od rywali. AZS w drugiej połowie trafił tylko jedną trójkę, a problemy z faulami mieli Leończyk, Bartłomiej Wołoszyn i Artur Mielczarek.

Najlepszym strzelcem Stelmetu był Quinton Hosley, który rzucił 19 punktów. W ekipie AZS po 13 punktów zdobyli Paweł Leończyk i Sek Henry.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

Sobota:

Anwil Włocławek – Jezioro Tarnobrzeg 81:74

To drugie z rzędu zwycięstwo Anwilu, a pierwsze we Włocławku. Od początku meczu bardzo aktywny w zespole Jeziora był Jakub Dłoniak. Przy wyniku 16:15 dla Anwilu, aż 11 punktów w zespole gości zdobył polski rzucający. Włocławianom udało się osiągnąć w pierwszej kwarcie pięciopunktową przewagę po trafieniu Krzysztofa Szubargi z dystansu. Zaraz na początku kolejnej części meczu celnie rzucił do kosza Ryan Wright i Anwil wygrywał 27:20. W tym momencie do głosu doszli gracze z Tarnobrzega, którzy zdobyli aż osiem punktów z rzędu. Po rzutach wolnych Xaviera Alexandra Jezioro prowadziło później nawet 32:29. Gospodarzom udało się jednak wrócić do skutecznej gry. Najbardziej efektowną akcję wykonał Szubarga, który wraz z syreną oznaczającą koniec drugiej kwarty trafił z połowy boiska, a jego zespół wygrywał dzięki temu 39:34. Druga połowa była jeszcze bardziej wyrównana, a prowadzenie ciągle się zmieniało. Na sześć minut przed końcem meczu po akcji 2+1 Alexandra Jezioro prowadziło 60:58. Jednak właśnie wtedy, w kluczowym momencie spotkania, serię 11:0 zaliczyli gracze Anwilu. To wystarczyło im do wygrania meczu – goście nie byli w stanie już odrobić takiej straty. Włocławianie przeważali głównie w punktach zdobywanych spod kosza oraz tych z rzutów wolnych. Po raz pierwszy w tym sezonie w ekipie Jeziora zagrał Nicchaeus Doaks, który zdobył 14 punktów i 14 zbiórek.

Najlepszym strzelcem Anwil był Krzysztof Szubarga, który rzucił 24 punkty. W ekipie Jeziora wyróżniał się Jakub Dłoniak, również zdobywając 24 punkty.

TVP Sport: Niesamowity rzut Szubargi | TVP Sport: Retransmisja meczu | Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Kotwica Kołobrzeg – Polpharma Starogard Gdański 83:75

W zespole Polpharmy już od pierwszych minut na parkiecie pojawił się nowy w tej ekipie Josh Miller, ale nie wyróżniał się niczym specjalnym. W inaugurującej kwarcie świetnie grał za to Jarosław Zyskowski, na którego nie mogli znaleźć sposobu zawodnicy trenera Wojciecha Kamińskiego. To właśnie dlatego Kotwica potrafiła prowadzić nawet 23:8 - a aż 14 z tych punktów było autorstwa Zyskowskiego. W drugiej kwarcie Polpharmie udało się zbliżyć do gospodarzy na 10 punktów, ale to kołobrzeżanie zdecydowanie kontrolowali przebieg rywalizacji. Goście zaliczyli niesamowity zryw pod koniec trzeciej części meczu. To właśnie wtedy 11 punktów (trzy trójki) zdobył Marcin Nowakowski, a starogardzki zespół wyszedł na prowadzenie 60:59. O ostatecznym wyniku spotkania zadecydować miała czwarta kwarta. Kluczowe w niej były dwie ostatnie minuty. Dzięki trafieniu Jawana Cartera Polpharma przegrywała tylko trzema punktami. Po kolejnej akcji Kotwicy ten zawodnik musiał jednak opuścić parkiet, ponieważ faulował Corey’a Jeffersona (5. faul Amerykanina). Później punkty zdobył też Demetrius Brown, a rzut Grzegorza Arabasa ostatecznie przesądził o wygranej kołobrzeżan. Gospodarze mieli sporą przewagę w zbiórkach, szczególnie tych w ataku, co bezpośrednio przeniosło się na ich większą zdobycz w punktach drugiej szansy oraz tych spod kosza. Po raz pierwszy w tym sezonie w barwach Kotwicy zagrał Francis Han.

Najlepszym zawodnikiem Kotwicy był Jarosław Zyskowski, który zdobył ostatecznie 20 punktów. Marcin Nowakowski rzucił dla Polpharmy 16 punktów.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

Rosa Radom – Trefl Sopot 65:77

Trefl rozpoczął mecz od bardzo mocnego akcentu i prowadzenia 8:0 (z czego pięć punktów zdobył Adam Waczyński), które później jeszcze powiększał. Trafienie Sime Spralji pozwalało sopocianom wygrywać nawet 18:2. Tak dobrze zawodnicy trenera Żana Tabaka nie grali w drugiej kwarcie. Rosa zaczęła odrabiać straty - w końcówce pierwszej połowy bardzo przyczynił się do tego Slaven Cupković. Po jednej z jego trójek radomianie przegrywali pięcioma punktami, a po kolejnym rzucie z dystansu brakowało im tylko trzech punktów do gości. Co nie udało się w pierwszej połowie, stało się w drugiej. Radomianie kontynuowali skuteczną grę i po trafieniu Huberta Radke wyszli na prowadzenie 47:46. Ta sytuacja nie trwała jednak zbyt długo. Po trzech minutach i rzucie Adama Waczyńskiego Trefl znowu bezpiecznie wygrywał (57:48). Rosa kolejny raz nie zaliczyła już takiego zrywu i goście powiększali przewagę. Po siedmiu punktach z rzędu Przemysława Zamojskiego w połowie ostatniej kwarty Trefl wygrywał aż 72:54. To ostatecznie przesądziło o losach meczu. Goście trafili aż 11 trójek, popełnili mniej strat od rywali, a także byli bardziej skuteczni w rzutach za dwa punkty.

Najlepszym strzelcem Trefla był Adam Waczyński, który zdobył 21 punktów i 8 zbiórek. 19 punktów dla Rosy rzucił Slaven Cupković. 

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Czwartek:

PGE Turów Zgorzelec – Start Gdynia, godz. 19.00

W pierwszej połowie kibice w Zgorzelcu mogli zobaczyć niezwykle wyrównane spotkanie. Start ponownie udowadniał, że potrafi być bardzo wymagającym przeciwnikiem dla każdej drużyny gającej w Tauron Basket Lidze. Po trafieniu Ivana Opacaka z dystansu PGE Turów prowadził 11:7, ale gdynianie w drugiej kwarcie dzięki celnemu rzutowi Sebastiana Kowalczyka wygrywali przez chwilę 17:16. Sukcesem defensywy zgorzelczan w inaugurującej części meczu było to, że stracili zaledwie dziewięć punktów. Po trójce Tomasza Wojdyły w 17. minucie meczu Start prowadził 22:19, ale w końcówce pierwszej połowy dzięki rzutowi z dystansu Davida Jacksona było 32:28 dla PGE Turowa. Przez pięć minut trzeciej kwarty gospodarze zaliczyli serię 12:5 i wygrywali już 44:33 po rzutach wolnych Damiana Kuliga. Od tego momentu Start był już bezsilny, a prowadzenie zawodników trenera Miodraga Rajkovicia urosło nawet do 18 punktów w czwartej części meczu po wsadzie Jacksona (64:46). To nie był dobry mecz Michała Jankowskiego, który w spotkaniu ze swoim byłym klubem nie zdobył punktów. PGE Turów przeważał przede wszystkim w punktach z rzutów wolnych – zdobył ich aż o 15 więcej od gości.

Najlepszym strzelcem drużyny ze Zgorzelca był Michał Chyliński, który zdobył 17 punktów. David Jackson dołożył do tego 16 punktów. W ekipie Startu wyróżniał się Robert Rothbart, który zdobył 20 punktów i 9 zbiórek.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

Tagi: 7. kolejka