Trefl przed finałem: Czas na zwycięstwa
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Trefl przed finałem: Czas na zwycięstwa

- Srebrne medale już mogą zawisnąć na naszych szyjach, ale zrobimy wszystko by zamienić je na złote - mówi przed finałem dyrektor sportowy Trefla Sopot Tomasz Kwiatkowski.

,

Do trzech razy sztuka - tak może powiedzieć trener Trefla Karlis Muiznieks, gdyż za trzecim podejściem udało mu się awansować z ekipą z Sopotu do finału Tauron Basket Ligi. Za pierwszym razem na drodze stanął... najbliższy rywal Asseco Prokom, z którym Trefl przegrał 3:0. Tamtego wyniku nie można było uznać za porażkę, ponieważ gdynianie występowali w składzie m. in. z Davidem Loganem oraz Qyntelem Woodsem, którzy kilka tygodni wcześniej wprowadzili swój zespół do ćwierćfinałów Euroligi, a w samym play-off TBL w sezonie 2009/10 pokonali wszystkich rywali nie przegrywając ani jednego meczu. W ubiegłym sezonie sopocianie toczyli już zdecydowanie bardziej wyrównany bój, po którym mógł pozostać niedosyt. Przegrali z PGE Turowem 4:3, mimo że w serii półfinałowej dwukrotnie udawało im się wyjść na prowadzenie.

Trzecia próba okazała się już jednak udana - ekipa Trefla w kolejnym starciu udanie zrewanżowała się drużynie ze Zgorzelca pokonując ją 3:1. Pewne zwycięstwo było dość niespodziewane, biorąc pod uwagę formę drużyn w ćwierćfinałach, gdzie PGE Turów łatwo wyeliminował Anwil Włocławek, ale także fakt, iż w pierwszym meczu serii górą okazała się ekipa prowadzona przez Jacka Winnickiego. - Nie byliśmy zadowoleni z porażki w pierwszym meczu. Natomiast dla mnie ten mecz i różnica w grze pomiędzy pierwszą a drugą połową pokazała, że gdy gramy skoncentrowani, dobrze w obronie, zespołowo i rozsądnie w ataku to jesteśmy lepszą drużyną niż Turów i udowodniliśmy to w trzech następnych meczach - powiedział dyrektor sportowy Trefla Tomasz Kwiatkowski.

Już po ćwierćfinałach mówiono w klubie z Sopotu, że cel minimum został osiągnięty. Jednak w sezonie zasadniczym drużyna pokazała, że może walczyć o najwyższe cele. - Awans do półfinału to cel minimum postawiony przed drużyną biorąc pod uwagę nasz potencjał finansowy przed rozpoczęciem sezonu i zespół jaki udało nam się zbudować z wszystkimi jego plusami i minusami. Po awansie do półfinału oczywiście chcieliśmy zrobić wszystko co się da by awansować do finału. Kiedy już tu jesteśmy chcemy powalczyć o coś więcej niż drugie miejsce, gdyż już je mamy i nikt nam go nie zabierze. Srebrne medale już mogą zawisnąć na naszych szyjach ale zrobimy wszystko by zamienić je na złote - stwierdził Tomasz Kwiatkowski.

W dotychczasowym meczach obu ekip sopocianie przegrali wszystkie dziewięć spotkań. Na obu drużynach z każdym kolejnym meczem ciąży coraz większa presja, z jednej strony by utrzymać bardzo dobrą passę, a z drugiej by w końcu przerwać fatalną serię. Kapitan Trefla stara się jednak nie odnosić do wyniku 9:0 przed finałami TBL. - Dla mnie osobiście, jak i zapewne wszystkich kibiców, jest 0:0. W sezonie zasadniczym bardzo chcieliśmy przełamać niemoc, ale nie udało się, jednak teraz mamy nowe szanse i nikogo nie trzeba dodatkowo motywować przed tymi spotkaniami - powiedział Filip Dylewicz.

Niemniej ciągle przed Treflem stoi zadanie odniesienia tej pierwszej wygranej i poprawienia błędów z dwóch ostatnich meczów w drugim etapie sezonu zasadniczego. W Sopocie wiedzą jednak, że kluczem do zwycięstwa nie może być tylko i wyłącznie powstrzymanie najlepszego zawodnika obu spotkań, Donatasa Motiejunasa, który zdobył w sumie aż 47 punktów. - Sposób na wygranie tej serii będą musieli znaleźć trenerzy i myślę, że już nad tym pracują. Osobiście uważam, że Donatas Motiejunas jest wyjątkowym graczem jak na naszą ligę, graczem który niedługo będzie pewnie grał z sukcesami na parkietach NBA, a tą przewagę daję mu zarówno wielki talent jak i fantastyczne warunki fizyczne. Uważam, że oczywiście sprawił nam bardzo dużo kłopotów i jego osoba absorbuje bardzo mocno obronę, ale to nie przez niego przegraliśmy. On rzucił swoje punkty, ale przegraliśmy dlatego, że pozwoliliśmy w tych dwóch meczach na trafianie trójek na znakomitym procencie - zauważył Tomasz Kwiatkowski.

Gdzie może szukać atutów drużyna Trefla Sopot w finałowej rywalizacji? Dotychczasowe mecze wskazują na to, że porównania indywidualne na konkretnych pozycjach mogą wypadać na ich niekorzyść. Koszykówka jednak, co jest niejednokrotnie powtarzane, jest sportem zespołowym, ale też takim, w którym duże znaczenie może mieć psychika, koncentracja i forma danego dnia. - Pomijając indywidualne pojedynki, ponieważ można się zastanawiać na jakich pozycjach Asseco ma przewagę, a na jakich Trefl, naszym największym atutem będzie zgranie zespołu. Zgranie pierwszej piątki, która decyduje o obliczu naszej drużyny, zarówno w ataku jak i w obronie pokazuje, że może to być naszą silną stroną. Także atmosfera oraz chęć zawodników do odniesienia wspólnego sukcesu. Myślę, że jeszcze ambicja zawodników i chęć pokazania, że walczymy teraz o medale i tego, że przyszedł czas byśmy odnieśli zwycięstwa i ich pokonali - zakończył dyrektor sportowy Trefla.