Kosma Zatorski: Krótko trwała wasza wycieczka do Zielonej Góry. Przyjechaliście w czwartek, a w piątek już możecie wracać do domu. Jak ocenia pan trzeci mecz tej serii?
Piotr Szczotka: Na pewno nie było aż tak łatwo. Zastal miał swoją szansę w pierwszym meczu, w drugim już nie. A dziś? Zastal walczył do połowy trzeciej kwarty, wtedy jednak udało nam się odskoczyć, a gospodarze punktowali. Grało nam się łatwiej. Cieszy zwycięstwo.
Co zadecydowało o piątkowym zwycięstwie?
- Na pewno przewyższaliśmy Zastal kondycyjnie, natomiast dużą rolę odegrały rzuty trzypunktowe, które w drugiej połowie zaczęły nam wpadać.
Macie chyba także dłuższą ławkę niż zielonogórzanie?
- Zdecydowanie. Myślę, że Walter Hodge rzucił dzisiaj swoją średnią, natomiast zabrakło mu wsparcia od większej liczby graczy.
Spodziewał się pan, że Zastal dojdzie aż tak daleko w tym sezonie?
- Muszę przyznać, że stawiałem na zielonogórzan w parze z Energą Czarnymi Słupsk. Natomiast nie trafiłem drugiej pary, gdzie spodziewałem się zwycięstwa Anwilu Włocławek.
Śledzicie zapewne przebieg rywalizacji w drugim półfinale. Chyba lepiej byłoby zagrać z Treflem Sopot, który gra tuż za miedzą?
- Nie kalkujemy czy będzie bliżej, czy dalej. Na pewno musimy wykorzystać atut własnego boiska. Z obiema drużynami toczyliśmy w tym sezonie zażarte boje.
Jerel Blasingame wyrósł chyba na postać, bez której ciężko sobie wyobrazić wasz zespół?
- Na pewno. To nasza pierwsza jedynka i mózg całej drużyny. Kreuje nam pozycje, a w ważnych momentach potrafi sam wziąć się za zdobywanie punktów. Zresztą dzisiaj ponownie miał 14 asyst i widać, że jest w wysokiej formie.