Kosma Zatorski: Jak ocenia pan pierwszy mecz z Asseco Prokomem Gdynia?
Walter Hodge, rozgrywający Zastalu: Walczyliśmy. Po przerwie udało nam się poprawić naszę grę w obronie i w sumie odrobić aż 18 punktów straty. Cały mecz graliśmy za to dobrze w obronie. Musimy grać tak dalej i walczyć.
W pierwszej kwarcie zagraliście bardzo mizernie. Wyglądaliście jak zespół, który myślami był jeszcze w hotelowych łóżkach. Godzina 13 to dla was za wcześnie na granie w koszykówkę?
- Nie wiem. Do tej pory tylko raz graliśmy tak wcześnie z Turowem Zgorzelec. Prokom jest na pewno bardziej przyzwyczajony do grania o tej porze. W drugiej połowie byliśmy już sobą.
Zastanawia mnie czy rzeczywiście musi pan kryć Jerela Blassingame'a. Szybko wpadł pan w kłopoty z faulami. Może lepiej byłoby powierzyć zadania w defensywie komuś innemu?
- Jerel miał swój dzień. Szczerze to nie wiem, czy do tej pory w lidze zdarzył mu się tak udany występ, jak dziś. Szybko wstrzelił się i grało mu się łatwiej. Podobne kłopoty mieliśmy z Michaelem Kueblerem, który jest bardzo dobrym strzelcem i wykorzystywał swoje czyste pozycje. Na pewno musimy zwrócić na nich uwagę w drugim meczu, obserwować co dzieje się na boisku i szybciej reagować na czyjąś dobrą dyspozycję.
Sami możecie być jednak zadowoleni ze swojej postawy. Marcin Sroka zagrał świetnie w obronie, Kamil Chanas i Kirk Archibeque wspomagali pana w ataku, mimo dolegliwości z którymi się zmagają. Zgadza się pan?
- Zdecydowanie. Cała trójka zagrała bardzo dobrze w pierwszym meczu. Sroka miał kilka ważnych punktów i akcji w obronie. Kirk natomiast dał nam siłę na obu deskach, a poza tym zagrał na bardzo dobrej skuteczności. Kamil potwierdził swój strzelecki talent oraz spryt. Nie możemy narzekać, że zagraliśmy źle. Oczywiście poza pierwszą kwartą.
Co Zastal musi poprawić w swojej grze, aby we wtorek wywieźć z Gdyni cenne zwycięstwo?
- Zbiórki i grę w obronie. Jeżeli uda nam się to zrobić, powinniśmy wracać do Zielonej Góry w dobrych humorach. Wierzę w Zastal!