Pamuła: Apetyt był duży
fot. Jacek Imiołek, sportowiec.info

,

Lista aktualności

Pamuła: Apetyt był duży

- Dzisiaj nie udało się zatrzymać Jerela Blassingame'a i Donatasa Motiejunasa, zagrali swoje - to, co grali w pierwszej szóstce i dzięki czemu wygrywali mecze. Dzisiaj właśnie to zagrali, nie udało nam się zatrzymać ani jednego, ani drugiego i to Asseco wygrało ten mecz - po przegranym piątym meczu ćwierćfinałów z Asseco Prokomem mówi Piotr Pamuła, obrońca AZS.

 

,

Jędrzej Szerle: Chyba zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że ta seria była godna finałów?

Piotr Pamuła: Ja na pewno tak to czuję. W finale ligi nie byłem, ale byłem pierwszy raz w ćwierćfinałach i moim szczęściem było to, że wylądowałem w Koszalinie. Duże znaczenie mają kibice w takich spotkaniach - kto był dzisiaj na meczu widział co się działo. Niesamowite przeżycia i mam nadzieję, że play-off będą tak wyglądały do końca i w przyszłości Koszalin będzie po prostu wyżej.

Po dwóch świetnych meczach w Koszalinie nie udało Wam się dzisiaj zwyciężyć. Co było główną przyczyną?

- Tak na gorąco, to zbyt wysoka przewaga w drugiej kwarcie. Odskoczyli nam na 17 punktów, na tym poziomie taka strata z mistrzem Polski to zdecydowanie za dużo. I tak szacunek dla chłopaków, że podjęliśmy walkę i doszliśmy zespół Asseco na trzy punkty w końcówce meczu.

Pan jednak swoje zadanie wykonał - 17 punktów, dobra skuteczność. Może być Pan zadowolony ze swojej dyspozycji.

- Mogę być zadowolony z pierwszej połowy, kiedy zdobyłem praktycznie wszystkie punkty. Zespół jednak przegrywał i to się równoważy i nawet nie wychodzi na zero, tylko na minus. W drugiej połowie było już troszkę ciężej, dały się we znaki zmęczenie i dobra obrona Asseco, ale zespół ciągnął do przodu. Ale nie ma to już teraz najmniejszego znaczenia.

Dzisiaj świetnie zagrali liderzy Asseco Prokomu - Jerel Blassingame i Donatas Motiejunas. Dobrze zaprezentowała się jednak także reszta zespołu, a każdy zawodnik wniósł punkty. Co było decydujące?

- Kluczowi zawodnicy - Jerel Blassingame i Donatas Motiejunas. Dzisiaj nie udało ich się zatrzymać, zagrali swoje - to, co grali w pierwszej szóstce i dzięki czemu wygrywali mecze. Dzisiaj właśnie to zagrali, nie udało nam się zatrzymać ani jednego, ani drugiego i to Asseco wygrało ten mecz. Głównie dzięki nim.

Z całej tej serii ćwierćfinałowej chyba możecie być zadowoleni. Na pewno jesteście pozytywnym zaskoczeniem play-off, ale czy jako drużyna macie satysfakcję?

- No na pewno tak, ale w szatni był duży smutek po meczu. W miarę jedzenia apetyt rośnie i teraz ten apetyt był naprawdę duży. Graliśmy na luzie, wiedzieliśmy, że możemy, a nie musimy, ale skoro dwa razy wygrywa się z mistrzem Polski u siebie, to chce się wygrać trzeci raz i grać w półfinałach. Może za tydzień będziemy zadowoleni, że jakoś się zapisaliśmy w historii polskiej koszykówki.