Stelmach: Duma i drżące serce
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

Stelmach: Duma i drżące serce

- Serce zadrżało. Na moment. Czas się zatrzymał, ale było widać, że ta piłka krzywo leci. Gdy rzucał w czwartym meczu Biały (Zbigniew Białek - przyp. red) to było widać - wpadnie. Mieliśmy szczęście. Udało się! - mówi Piotr Stelmach, jeden z bohaterów pięciomeczowej serii Zastal - Energa Czarni. 

,

Kosma Zatorski: Jaki to był mecz? Poproszę o krótką analizę. 

Piotr Stelmach, skrzydłowy Zastalu: Jaki? Taki, jak każdy w tej serii. Trzymający w nerwach do końca. Straciliśmy 15-punktową przewagę, ale teraz możemy cieszyć się ze zwycięstwa. 

Zadrżało serce, gdy Hinson dostał piłkę w decydującej o losach meczu akcji? 

- Zadrżało. Na moment. Czas się zatrzymał, ale było widać, że ta piłka krzywo leci. Gdy rzucał w czwartym meczu Biały (Zbigniew Białek - przyp. red) to było widać - wpadnie. Mieliśmy szczęście. Udało się. I tyle. 

Wróćmy jeszcze do tego spotkania w Słupsku. Thomas Mobley nazwał pana po nim zielogórskim Dirkiem Nowitzkim. Jak się panu podoba takie porównanie? 

- Na pewno bardzo miło. Teraz już mogę powiedzieć, że ten rzut w ostatniej sekundzie coś znaczy. Uważam, że zapisze się w historii Zastalu. To on spowodował, że mieliśmy piąty mecz i że go wygraliśmy. Jesteśmy w półfinale. Teraz mogę przyznać, że jestem z niego dumny. 

Zdarzały się wcześniej takie rzuty?

- Nie pamiętam. Chyba tak (śmiech). 

Asseco Prokom Gdynia - następny rywal. Jest do ogrania? 

- Na pewno. Trzeba będzie walczyć, mają niezłego rozgrywającego Blassingame'a, ale Walter sobie z nim poradzi. Wiemy jak wyłączyć Montejunasa. Musimy zagrać jak z Energą Czarnymi. 

Zuważa pan specyfikę zielonogórskiej hali? 

- Pewnie. Jest inaczej zbudowana. Kibice są tutaj bardzo blisko boiska. Niemal na wyciągnięcie ręki. Gra się jak w dole - gdzie kibice z góry dają niesamowitą energię. Dzisiaj przeszli samych siebie.