PGE Turów - Anwil (3): Od półfinału jeden krok?
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

PGE Turów - Anwil (3): Od półfinału jeden krok?

PGE Turów Zgorzelec zwyciężył w spotkaniu numer trzy ćwierćfinału play-off Tauron Basket Ligi 86:58. Tym samym koszykarze trenera Jacka Winnickiego są o krok od wywalczenia awansu do najlepszej czwórki.

,

Wygrana różnicą 28 punktów może sugerować, że zespół ze Zgorzelca nie musiał się natrudzić, aby osiągnąć sukces. Gdyby nie ogromna determinacja i ambitna postawa w walce o każdą piłkę nastroje gospodarzy mogłyby być jednak dużo gorsze.

PGE Turów rozpoczął mecz od mocnego uderzenia i w dziewiątej minucie po akcji podkoszowej Dallasa Lauderdale'a wygrywał aż 27:12. Gracze trenera Jacka Winnickiego grali kombinacyjnie w ofensywie i jednocześnie oddawali rzuty do kosza na wysokim procencie skuteczności. Tylko raz pomylił się Daniel Kickert. Australijczyk bez kłopotu ogrywał obrońców zespołu z Włocławka, zdobył 10 punktów, miał dwie zbiórki i jeden przechwyt. Wtórował mu rozgrywający Giedrius Gustas, autor siedmiu punktów. Koszykarzy Anwilu z tarapatów starał się wyciągać Corsley Edwards, na którym spoczywał ciężar zdobywania punktów.

Podobnie jak w pierwszej kwarcie PGE Turów dominował w walce o zbiórki także w ciągu drugich 10 minut. W tym elemencie pierwszą połowę zgorzelczanie wygrywali 21:10. W drugiej części meczu obraz gry zaczął nieznacznie się zmieniać. Anwil szukał rozwiązań na powstrzymanie rozpędzających się rywali i pozwolił im w tej części gry zdobyć 14 punktów. Mimo tego nastroje w zespole z nadgranicznego miasta były bardzo dobre.

Zmianę obrazu gry przyniosła trzecia kwarta. Tę część meczu Anwil rozpoczął od powadzenia 8:0. PGE Turów został zatrzymany w ataku i jego przewaga systematycznie zaczęła topnieć. W 28. minucie spotkania po rzucie za trzy punkty Dardana Berishy włocławianie przegrywali tylko 47:49.

- Spodziewaliśmy się, że PGE Turów tak rozpocznie mecz. Chcieliśmy wytrzymać tę nawałnicę. Niestety szwankowały u nas zbiórki. W przerwie meczu mobilizowaliśmy się nawzajem. Wyciągnęliśmy jakieś wnioski i zaatakowaliśmy - powiedział trener Anwilu Krzysztof Szablowski.

Gdy wydawało się, że goście doprowadzą do wyrównania faul popełnił bardzo dobrze grający w trzeciej kwarcie Krzysztof Szubarga. Po chwili ten sam koszykarz został ukarany przewinieniem technicznym. - To był kluczowy moment meczu. Mieliśmy piłkę w rękach i pozwoliliśmy sobie ją zabrać na rzecz Ronalda Moore'a - powiedział szkoleniowiec zespołu z Włocławka. Ważnym wydarzeniem mającym wpływ na końcowy wynik było także techniczne, i jednocześnie piąte przewinienie Corsley'a Edwardsa w 33. minucie po utarczce z Michałem Chylińskim.

W dużej mierze dzięki zaistniałej sytuacji PGE Turów odzyskał pewność siebie i odbudował bezpieczną, bo jedenastopunktową przewagę (59:48). - Krzysiek miał na swoim koncie cztery faule, mieliśmy przed sobą całą kwartę i musiałem posadzić go na ławce rezerwowych. Straciliśmy rytm, zupełnie się pogubiliśmy. Gospodarze to wykorzystali i zbudowali wysoką przewagę - analizował trener Krzysztof Szablowski.

Ostatecznie PGE Turów, w barwach którego pięciu zawodników zanotowało podwójną zdobycz punktową, zwyciężył 86:58 i w rywalizacji do trzech zwycięstw objął prowadzenie 2:1. Czwarte spotkanie obu zespołów w poniedziałek o godzinie 18.30. Transmisja w TVP Sport, Radiu Wrocław i Muzycznym Radiu.

- Udało nam się wygrać mecz, ale w układzie całości przestaje mieć to większe znaczenie. Prowadzimy 2:1, ale jeśli chcemy zakończyć serię w poniedziałek, musimy jak najszybciej zapomnieć o meczu numer trzy. Potrzebujemy jednej wygranej. Musimy być bardzo skoncentrowani, wykorzystać każdą wolną chwilę na odpoczynek. Musimy grać z tak samym zaangażowaniem i determinacją jak dzisiaj. Anwil z pewnością nie odpuści, to bardzo doświadczony zespół i zrobi wszystko by przechylić szalę awansu do półfinału na swoją stronę - zakończył trener PGE Turowa Jacek Winnicki.