Śląsk - Trefl (3): Historyczna szansa
fot. Krzysztof Ziółkowski

,

Lista aktualności

Śląsk - Trefl (3): Historyczna szansa

Śląsk Wrocław pokonał we własnej hali Trefl Sopot 76:71 i jest o krok od wyeliminowania zespołu z Trójmiasta z walki o medale Tauron Basket Ligi. Po bardzo dobrej grze, zwłaszcza w drugiej połowie spotkania, wrocławianie prowadzą 2-1 w ćwierćfinałowej serii play-off.

,

- To dla nas wielki dzień - dla klubu, zespołu i kibiców. Niemniej, to nic nie znaczy. Nadal musimy wygrać kolejny mecz - podkreślał Miodrag Rajković, trener Śląska. Jego zespół wytrzymał presję rywali i przełamał remis po dwóch pierwszych spotkaniach między zespołami z Sopotu i Wrocławia. Do niespodziewanego sukcesu, jakim byłby awans do półfinału play-off TBL, brakuje mu już tylko jednego zwycięstwa. Kolejny mecz już w poniedziałek.

- Jestem szczęśliwy, ponieważ zawodnicy zrealizowali to, co przygotowywaliśmy na ten mecz. Trefl znalazł odpowiedź na nasze pomysły i wygrał drugi mecz w tej serii, a naszym zadaniem było znaleźć sposób na działania Trefla i to się udało - kontynuował analizę meczu szkoleniowiec Śląska.

Pierwsza połowa przebiegała bardziej po myśli przyjezdnych. Mimo wysiłków gospodarzy, o kilka punktów na koniec lepsi byli sopocianie. Kolejny raz swoją siłę pod koszem udowadniał środkowy John Turek, który imponował zarówno kończąc atak pozycyjny, jak i dobijając rzuty kolegów z zespołu. Prowadzeni przez amerykańskiego podkoszowego gracze Trefla wygrali walkę na tablicach i utrzymali minimalną przewagę przed zejściem do szatni na dużą przerwę. Sytuacja zaczęła się zmieniać w drugiej części pojedynku.

- Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, ale później Śląsk zaczął grać zdecydowanie lepiej, zwłaszcza w ataku. To pozwoliło naszym rywalom poczuć się pewnie i wygrać cały mecz - ocenił Karlis Muiznieks, trener Trefla. Wrocławianie trafili kilka niezwykle istotnych rzutów z dystansu, wychodząc na prowadzenie pod koniec trzeciej kwarty. Rosnącą pewność siebie graczy Śląska znamionowała akcja Roberta Skibniewskiego, który pod presją obrońcy obił bok tablicy, a następnie zebrał piłkę, by oddać kolejny rzut. Tym zagraniem pokazał, że nawet niewysoki zawodnik może poradzić sobie w podkoszowym tłoku. Rozgrywający Śląska był bliski triple-double, czyli dwucyfrowej zdobyczy w trzech różnych kategoriach statystycznych. Do zamknięcia bilansu zabrakło jednej asysty i trzech zbiorek.

- Nie mam w zwyczaju kierować się statystykami zaraz po meczu, ale gdy widzę wynik blisko triple-double Roberta Skibniewskiego, jestem pod wrażeniem, Takie rzeczy nie zdarzają się często, nie tylko jemu, ale w ogóle w koszykówce. Z takimi zawodnikami praca trenera jest łatwiejsza - chwalił lidera swej drużyny Miodrag Rajković.

Graczom Śląska udało się przyspieszyć grę, głównie dzięki skutecznej defensywie w drugiej połowie. Po trafieniach Łukasza Koszarka i Łukasza Wiśniewskiego przyjezdni wciąż utrzymywali się blisko rywali, ale w czwartej kwarcie celne próby z dystansu Adama Wójcika i Pawła Buczaka pozwoliły wrocławianom utrzymać przewagę. W końcówce kontrolę nad piłką przejął Paul Graham, który trafił ważne rzuty wolne, odbierając sopocianom ostatnią nadzieję na zwycięstwo.

- Śląsk wykonał dziś dobrą robotę i zasłużenie wygrał mecz. Mamy przed sobą jeszcze jedno spotkanie. Wierzymy w to, co dotąd robiliśmy i teraz nie pozostaje nam nic innego, jak wygrać i sprawić by ten sezon jednak należał do nas - mówił po meczu Vonteego Cummings, rozgrywający Trefla.

Także Robert Skibniewski tonował euforyczne nastroje po zwycięstwie swojej drużyny. - Mamy bilans 2-1 i stoimy przed historyczną szansą wyeliminowania Trefla. Nadal jednak to rywale są faworytem i nic się w tej sprawie nie zmieniło - podsumował rozgrywający wrocławskiej drużyny. -Postaramy się powtórzyć to, co zagraliśmy w meczu numer trzy, ale nie będę niczego obiecywał - dodał Miodrag Rajković.