Pyszniak: Zrobiliśmy krok do przodu
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Pyszniak: Zrobiliśmy krok do przodu

- Jeśli o zawodników chodzi, to rozmawialiśmy o Millerze i Tillerze. Z nimi będziemy rozmawiać, z ich menadżerami. Wiadome jest też, że to zależy od kwoty. Jeśli będą żądać niewiadomo jakiej, to wtedy trener Szczubiał poleci do Stanów i w jakichś niższych kwotach będziemy ściągać innych - mówi na temat składu Siarki Jezioro na przyszły sezon prezes Zbigniew Pyszniak.

,

Przemysław Borycki: Drugi sezon Siarki Jezioro w Tauron Basket Lidze, przynajmniej pod względem sportowym, był dużo lepszy od pierwszego. Czy jest Pan zadowolony z postawy drużyny w przeciągu całego sezonu?

Zbigniew Pyszniak: Tak. Na pewno jesteśmy zadowoleni z postawy całego zespołu. W tym sezonie było postawione zadanie przed trenerem przez klub, aby nie był na ostatnim ani przedostatnim miejscu. Udało się. Było dziesiąte miejsce. Była nawet szansa na walkę o play-off w pewnym momencie. Nie udało się, ale z tego tragedii nie robimy. Było kilka meczów: z Anwilem, Treflem, które wygraliśmy, dużo meczów na styku. Zespół został stworzony w miarę poprawnie. 

Podczas naszej rozmowy po debiutanckim sezonie w ekstraklasie, mówił Pan, że tamten sezon był czasem nauki dla wszystkich. Czy nauka w poprzednim sezonie przyniosła efekty w niedawno zakończonych rozgrywkach? Co jeszcze zostało do poprawy?

- Na pewno. Jeśli chodzi o poprawę organizacji, to w tym roku były już banery świetlne. Już nie musieliśmy się wstydzić po prostu, jak ktoś przyjechał. Można to tak brutalnie nazwać. Był też klub kibica. Dużo niektórych rzeczy już pochopnie nie robiliśmy, już na spokojnie. Mamy też już jakieś doświadczenie z transmisjami telewizyjnymi. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że niektóre rzeczy musimy jeszcze podnosić, ale myślę, że zrobiliśmy krok do przodu.

Co Pan może powiedzieć o pracy trenera Dariusza Szczubiała w Siarce Jezioro? Czy drużyna prowadzona przez niego grała tak, jak sobie zakładaliście przed sezonem?

- Raczej tak. Były momenty, szczególnie pod koniec, gdzie były kontuzje i trochę nam zawodników zabrakło. Jednak można powiedzieć, że 90 procent sezonu drużyna grała tak, jak byśmy sobie życzyli. Przegrywając niektóre mecze była walka, szybka gra. Na wyjazdach tak samo. Były dwie, trzy wpadki, takie wysokie przegrane. Ale w Zgorzelcu było sześć punktów straty, czy w Sopocie wygrana. Nie było porażek takich, jak w tamtym roku po dwadzieścia parę czy trzydzieści punktów, kilka z rzędu. Były to mecze przegrywane po walce.

Czy zatem trener Szczubiał pozostanie w Tarnobrzegu na następny sezon? Sam trener jeszcze niedawno mówił, że nie wie tego.

- Tak. Rozmawialiśmy z nim. Oficjalnie mi powiedział, że zostaje. Także ja mogę również oficjalnie powiedzieć, że zostaje. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch, góra trzech tygodni, po długim weekendzie, zostanie najprawdopodobniej podpisana umowa. Byliśmy razem, tyle lat się znamy. Dał mi słowo, tak samo jak w tamtym roku i to mi wystarczy. Zostaje i budujemy we dwójkę drużynę na przyszły sezon. 26 kwietnia jest sesja Rady Miasta o przyznanie miliona złotych na następny sezon. Nazwa "Siarka Jezioro Tarnobrzeg" pomogła miastu w reklamie. Mam więc nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu radni podniosą na tak rękę i w tym momencie zaczynamy budowę zespołu. Wstępne przymiarki już mieliśmy. Porozmawialiśmy sobie z trenerem Szczubiałem w jakim kierunku idziemy. Na pewno to będzie zespół zbudowany w większej części z młodych, polskich zawodników, wspierany trzema zawodnikami z zagranicy.

Jak Pan już wspominał, to trener Szczubiał był odpowiedzialny za budowanie drużyny. Część transferów była na pewno udana, np. LaMarshall Corbett. Czy jest Pan zadowolony z postawy zagranicznych zawodników?

- Tak. Może w końcówce sezonu z Millera nie, bo po prostu miał jakieś tam fochy. Generalnie ze wszystkich byliśmy zadowoleni. Szkoda tej kontuzji Corbetta, bo wypadł nam zawodnik, a z nim można było bardziej powalczyć. A co do Szczubiała, to w tym roku najprawdopodobniej także będzie leciał do Stanów. Rozmawialiśmy już jednak z dwoma zawodnikami z tego sezonu. Wstępnie wyrazili zgodę i chęć grania dalej. Także zobaczymy, jak się to wszystko potoczy. Udało mi się przekonać Przemka Karnowskiego oraz jego ojca na miniony sezon. Będą prowadzone rozmowy z młodymi zawodnikami na następny. Wiadomo - mamy pieniędzy tyle, ile mamy, ale promujemy młodych. Myślę więc, że w tym kierunku będziemy dalej szli.

Wywołał Pan już temat Klubu Kibica Siarki Jezioro. Czy może on liczyć w przyszłym sezonie na jeszcze większe wsparcie ze strony działaczy?

- Tak. Będziemy na pewno zwiększać kwoty. Ta grupa liczy już ponad 100 osób, w zeszłym sezonie było 20, czyli jest z roku na rok coraz większa. Mają od nas też duże wsparcie, bo dokładaliśmy się na transport, m.in. do Warszawy czy Łodzi. Na meczach robią świetną atmosferę. Na pewno więc będzie to szło w tym kierunku.

Widzieliśmy w Tarnobrzegu jednego z najbardziej utalentowanych młodych zawodników w Polsce. Mowa tutaj o Przemysławie Karnowskim. Jak pan oceni jego grę? Czy momentami najwyższa klasa rozgrywkowa nie była dla niego za wysokimi progami?

- Były takie momenty na początku, że może się bał. Jednak po prostu widać było, że ma potencjał, że ma możliwości. Moje prywatne zdanie jest takie - wszyscy mu to doradzaliśmy - aby jeszcze rok pograł w Polsce i dopiero wyruszył, że to jeszcze za szybko. Ale to jest jego decyzja. Jesteśmy z niego zadowoleni. Miał wpadki, miał dołek, w którym grał słabo. W jakiś tam sposób go broniłem. Niektóry zaczęli od niego wymagać naprawdę bardzo dużo. Jakby zapomnieli, że dopiero w tamtym roku w listopadzie chłopak skończył 18 lat i grał gdzieś tam w juniorach i drugiej lidze. W pewnym momencie już oczekiwano od niego, że on zespół będzie ciągnąć. Wtedy niektórym przypominałem, że przesadzają. Tak mi się wydawało i potem przyznali mi rację. Na pewno on też jest zadowolony, bo mógł po prostu tutaj nawet rzucić z daleka i powalczyć, liczyć na minuty gry. To jest kapitał i ja mu cały czas tłumaczę, że grając tutaj w ekstraklasie, zrobiłby większe postępy, niż grając na uczelni amerykańskiej. 

Czy w przyszłym sezonie będą robione starania, aby kadra zespołu była szersza? Aby nie było sytuacji jak w poprzednim> W niektórych meczach, nie licząc juniorów, do gry było 6-7 zawodników.

- To na pewno. W zeszłym sezonie, można powiedzieć, że to był mały błąd. Liczyliśmy, że nie będzie tych kontuzji. Więc na pewno będziemy na przyszły sezon przygotowani na to.

Na pewno z trenerem będzie Pan dużo rozmawiał na temat wyglądu drużyny w następnym sezonie. Kogo z obecnego składu widziałby Pan dalej w drużynie? Czy może były już albo będą prowadzone rozmowy w tym kierunku z zawodnikami?

- Doaksa na pewno nie będzie w przyszłym sezonie. Jeśli o zawodników chodzi, to rozmawialiśmy o Millerze i Tillerze. Z nimi będziemy rozmawiać, z ich menadżerami. Wiadome jest też, że to zależy od kwoty. Jeśli będą żądać niewiadomo jakiej, to wtedy trener Szczubiał poleci do Stanów i w jakichś niższych kwotach będziemy ściągać innych. Jeśli chodzi o Polaków, to nie ukrywam, że rozmawialiśmy z Markiem Piechowiczem, wstępnie wyraził zgodę. Z Dariuszem Wyką, też wstępnie wyraził zgodę. Więc z tymi dwoma, trzema będziemy jeszcze rozmawiać. Nazwisk innych, z któymi rozmawiałem, na razie nie chcę jeszcze wyjawiać, bo różnie może być. Myślę więc, że zespół będzie ciekawy, młody. W tym roku byliśmy drugim zespołem pod względem najniższego wieku. Nie boimy się, Ten sezon pokazał, że jednak mogą grać młodzi chłopcy. 

Czy zgodzi się Pan ze mną, że polscy zawodnicy mają duży wpływ na postawę i wyniki drużyny? Może to właśnie od niech należy zacząć budowanie drużyny na przyszły sezon?

- Ma Pan rację. Jestem już po rozmowach z kilkoma młodymi zawodnikami i na tej zasadzie po prostu będziemy budować. Będzie trzech amerykańskich zawodników, którzy będą dodatkiem do zespołu, który będziemy tworzyć. Mamy budżet, jaki mamy. Nie będzie nas stać na duże nazwiska. Ja także uważam, że nie jest to adekwatne do umiejętności. Jednak widać, że cały polski sport jest chory w stosunku do tych pieniędzy. Nie mówię tu tylko o koszykówce, ale o piłce nożnej oraz innych dyscyplinach. Ale niestety, takie jest życie. Rozmawialiśmy z jednym, nawet z reprezentacji Polski juniorów U-18. Jest duża szansa. Gdyby zostali Piechowicz i Wyka, jeszcze będzie tych trzech, czterech polskich zawodników. Do tego trzech Amerykanów prawdopodobnie. Więc myślę, że zespół będzie budowany, żeby grał szybko, widowiskowo, żeby ci młodzi chłopcy ogrywali się, grali. Namawiamy ich, przekonujemy, że mają szanse u nas pokazania się. Myślę, że uda nam się przekonać ich, że za mniejsze pieniądze, ale możliwość grania, wypromowania się warto tu przyjść. 

Wiem, że to jeszcze odległy czas, ale zapewne cel na następny sezon będzie wyższy, pewnie awans do play-off?

- Tak. Nawet już wstępnie rozmawialiśmy z prezydentem miasta. Będzie może nawet jakaś większa premia za awans do ósemki. Będzie to pierwszy raz. Może dosyć szybko, ale trzeba sobie wysokie cele stawiać. Będziemy próbowali, aby zespół bił się o play-off. Jak wyjdzie? Czas pokaże.