Olszewski: Cel nie został zrealizowany
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Olszewski: Cel nie został zrealizowany

- Przed sezonem wszyscy nas chwalili personalnie, bo zespół pod tym względem wyglądał bardzo mocno. Drużyna nie tworzyła jednak kolektywu, to był zlepek indywidualności - mówi po zakończeniu sezonu Roman Olszewski, prezes SKS SSA.

,

Wojciech Kłos: Panie prezesie, Polpharma stawia sobie co roku jako cel awans do fazy play-off. Tym razem to się nie udało.

Roman Olszewski: Trzeba sobie to powiedzieć jasno: cel nie został zrealizowany przez drużynę. Nie ukrywajmy - transfery również nie były trafione. Już na samym początku coś się nie układało - wyjazd na obóz, opuszczenie go przez Adriana Bowiego. Potem na siłę szukaliśmy jego zmiennika. Niestety nie udało nam się znaleźć gracza, który pozostałby w drużynie cały sezon. Ściągnęliśmy Ivana Koljevicia, ale trener Zoran Sretenović też nie był do końca z niego zadowolony - tylko mecz o Superpuchar zagrał na wysokim poziomie. Następnie ściągaliśmy zawodników sprawdzonych, którzy, kiedy wcześniej grali w Polpharmie, prezentowali wysoką formę. Nie chcę tu operować nazwiskami, ale każdy z nich w tym sezonie grał poniżej oczekiwań. Po drodze było też niefortunne odejście Tony’ego Weedena do ligi włoskiej. Chciał rozwiązać kontrakt, a my, jako klub, nie robiliśmy mu przeszkód. Nie chciał już grać w Polpharmie - to była jego decyzja. Też nie do końca sprawdził się Brandon Hazzard. Wiadomo - miał rok przerwy, nie przeszedł okresu przygotowawczego. Miał jednak mecze, w których pokazał, że potrafi grać w koszykówkę, np. pobity rekord strzelecki w Łodzi.

To w ogóle był szalony sezon dla zespołu ze Starogardu Gdańskiego. Z jednej strony - zdobycie Superpucharu Polski, z drugiej - porażka 50 punktami u siebie z PGE Turowem Zgorzelec czy przegrana 3:17 ostatnia kwarta w Kołobrzegu w drugim etapie…

- Rok temu forma po zdobyciu Pucharu Polski również nam uciekła - przegraliśmy pięć kolejnych meczów, ale zajęliśmy piąte miejsce i w play-off przegraliśmy 1:3 z Energą Czarnymi Słupsk. Teraz gra przedsezonowa nie wyglądała najlepiej. Praktycznie nie wygraliśmy żadnego meczu z drużyną z Tauron Basket Ligi, udawało nam się tylko z pierwszą i drugą ligą. Po Superpucharze wydawało nam się, że zespół wszedł na wysokie obroty. Niestety, mecze pokazały, że było to złudne. Zespół grał poniżej oczekiwań. Biliśmy w tym sezonie rekordy - chlubny, czyli 45 punktów Hazzarda. Były jednak też inne - przegrana z PGE Turowem, mecz w Kołobrzegu, który zaważył na tym, że straciliśmy szanse na awans do play-off. Przegraliśmy także u siebie z ŁKS Łódź, trzy razy byliśmy gorsi od AZS Politechniki. Takie porażki nie powinny przytrafiać się naszej drużynie. Ostatni mecz w Warszawie przegraliśmy z juniorami. Takie spotkania nie mają prawa nam się zdarzać.

Z czego Pana zdaniem wynikały takie porażki?

- Były mecze lepsze i gorsze. Myślę, że ten zespół nie do końca był dobrany charakterologicznie. Gra większości wyglądała bardziej indywidualnie niż zespołowo. Gdy grali bardziej pod zespół, to udowadniali, że można wygrać z każdym. Przykładem niech będą mecze z Treflem Sopot, Anwilem Włocławek czy Energą Czarnymi u siebie. Większość meczów graliśmy jednak indywidualnie. W koszykówce w ten sposób nic się nie zdziała. Rok temu wyglądało to inaczej - graliśmy zespołowo i były sukcesy.

Nie brakuje opinii, że Polpharma była najsłabszą drużyną, z tych, które nie musiały przejmować się o stabilizację finansową.

- Cała Polska mówi, że największym rozczarowaniem tego sezonu jest Polpharma. Jest mi bardzo przykro, że tak mówię. Przed sezonem wszyscy nas chwalili personalnie, bo zespół pod tym względem wyglądał bardzo mocno. Drużyna nie tworzyła jednak kolektywu, to był zlepek indywidualności.

Porozmawiajmy o przyszłości. Największym znakiem zapytania jest to, czy na swoim stanowisku zostanie trener Wojciech Kamiński.

- Jesteśmy po rozmowie z trenerem Kamińskim, który powiedział, że chciałby tutaj dalej pracować. Klub też tego bardzo chce. Myślę, że te rozmowy w niedalekiej przyszłości będziemy starali się dopiąć. Mam nadzieję, że uda nam się porozumieć na linii klub-trener i podpiszemy umowę na przyszły sezon. Wiadomo, że trener Kamiński nie budował tego zespołu od początku. Nie mógł także za bardzo wymienić zawodników, bo to wiązało się z kosztami. Nie wiemy jednakże jaki będziemy mieli budżet. Bardzo cieszymy się, że z Zakładami Farmaceutycznymi „Polpharma” mamy jeszcze dwuletnią umowę. To świetny sponsor. Umowa z Herbapolem kończy się jednak w maju i na razie nie wiadomo, czy zostanie przedłużona. Jeśli tak się nie stanie, to będziemy mieli mniejszy budżet.

Czyli jest Pan zadowolony z pracy trenera Kamińskiego?

- Tak. Trener zrobił tylko dwie korekty - ściągnął Marcina Nowakowskiego i Brandona Hazzarda. Patrick Okafor podpisał kontrakt jeszcze za kadencji trenera Sretenovicia. Wiem, że Polonia Warszawa miała porównywalny do naszego budżet. Trener Kamiński zawsze potrafił coś z tego budżetu zrobić. Każdy się bał jechać do Warszawy - Polonia lubiła sprawiać niespodzianki. Mam nadzieję, że jak się już dogadamy, to trener zbuduje taki zespół w Starogardzie.

Dużą zagadką jest też Brandon Hazzard. Po pierwszych meczach wydawało się, że przedłużanie z nim umowy nie ma sensu. Później w kilku spotkaniach pokazał, że może być przydatny.

- Taką decyzję podejmie trener. Hazzard ma umowę jeszcze na przyszły sezon. Klub ma jednak czas do 15 czerwca na rozwiązanie jej. Taka sama sytuacja dotyczy Marcina Nowakowskiego i Grzegorza Arabasa. To już zależy od trenera, czy będzie chciał z nimi pracować w przyszłym sezonie.

Polpharma zwykle osiągała sukcesy, gdy szybko budowała skład. Czy myśli Pan, że przed nowym sezonem też tak będzie?

- Jest kryzys, są problemy z pozyskiwaniem sponsorów. Wiadomo, że chcemy zacząć jak najpóźniej, żeby zamknąć się w budżecie, który będziemy mieli. Jeśli zaczniemy treningi od 1 sierpnia, to zawodnikom trzeba zapłacić za cały ten miesiąc. Szukamy oszczędności, musimy liczyć się z pieniędzmi. Każdą złotówkę musimy kilka razy obejrzeć, zanim ją wydamy. Trzeba jednak pamiętać, że w zeszłym roku do 15 sierpnia mieliśmy całą dwunastkę, choć zespół nie był najlepiej zbudowany. Zobaczymy jaką koncepcję będzie miał trener Kamiński. Z tego co wiem, on też nigdy się nie spieszy, musi wszystko przemyśleć kilka razy zanim zdecyduje się na jakiegoś zawodnika.

Szuka Pan możliwości pozyskania dodatkowych sponsorów?

- Oczywiście, ale o tych jest bardzo ciężko. O drobnych sponsorów jest łatwiej, ale nie znaczy to, że od razu wystarczy to na dwóch-trzech lepszych graczy. W innych klubach bardzo pomaga miasto. My niestety tak dużej pomocy od władz Starogardu nie mamy.

Na początku marca rozmawialiśmy na temat sytuacji z halą im. Andrzeja Grubby (przed sezonem 2013/2013 musi być rozbudowana - przyp. red.). Czy coś się w tym temacie zmieniło?

- Nie ruszyło się kompletnie nic. Czas idzie do przodu bardzo szybko. Już teraz złożyliśmy pismo z prośbą o wymianę trybun w sektorach A i B, czyli tzw. „vipowskich”. Tam karnety są najdroższe, a nie są one w rewelacyjnym stanie, pamiętają jeszcze halę Agro-Kociewie. Chcielibyśmy, aby były tam porządne trybuny, z krzesełkami. Mam nadzieję, że w tym roku miasto je wymieni, żeby nie robić wszystkiego naraz. Chcemy powoli, systematycznie przystosowywać tę halę do nowych wymogów PLK od sezonu 2013/2014. Zależy nam wszystkim na tym, aby koszykówka w Starogardzie przetrwała, aby miasto było promowane. Starogard jest znany poprzez Zakłady Farmaceutyczne „Polpharma” i poprzez drużynę koszykówki - to nie tylko moja opinia, ale też wielu ludzi w Polsce. Liczymy także już od dłuższego czasu na to, że miasto da nam „żywą gotówkę”. Cieszymy się, że dostajemy halę, ale to dostaje większość drużyn. Nie chcemy aż takich pieniędzy jak w klubach, gdzie miasto jest głównym udziałowcem. Myślę, że promujemy miasto bardzo dobrze - są mecze w telewizji, a o naszych sukcesach mówiło się długo i głośno. Przez cały czas używana jest przecież nazwa „Starogard Gdański”.

Jaka będzie koncepcja przyszłorocznego składu? Polpharma będzie stawiać na młodych zawodników?

- Młodzi gracze udowodnili, że mogą być podstawowymi zawodnikami ligi, np. Mateusz Ponitka, Piotr Pamuła, Przemysław Karnowski. Rozmawiałem o tym z trenerem Kamińskim. Chcielibyśmy mieć w składzie 2-3 zawodników doświadczonych, pięciu młodych, którzy chcą się pokazać i czterech, którzy będą trenowali i dostaną szansę, jeśli będzie widać po nich postępy. Ciężko będzie pozyskać jednak tych doświadczonych, bo nie stać nas na zawodników klasowych. Trener znany jest jednak z tego, że ma nosa do graczy zagranicznych.

Zawodnicy pochodzący ze Starogardu nadal mogą liczyć na miejsce w składzie?

- Oczywiście. Szymon Radomski na pewno zostanie na przyszły sezon. Nie ukrywamy, że chcielibyśmy ściągnąć w tym roku Kacpra Radwańskiego, który kończy szkołę SMS PZKosz Władysławowo. Chcemy się rozejrzeć jeszcze za jednym graczem pochodzącym ze Starogardu.

Wiadomo, że chce Pan żeby przyszły sezon był lepszy niż obecny. Celem znowu będzie awans do fazy play-off?

- Na dzisiaj nie chcę mówić o celach sportowych. Wszystko będzie zależało od tego, jaki będziemy mieli budżet. O naszych celach więcej będziemy mogli powiedzieć pod koniec czerwca.