Wojciech Kłos: Dzisiejsze spotkanie przegraliście, bo gracze AZS świetnie rzucali z dystansu. Nie potrafiliście tego zatrzymać.
Piotr Dąbrowski: Rzeczywiście, AZS dobrze rzucał z dystansu. Mieliśmy chyba też w głowie to, że ten sezon jest tak nieudany, że się kończy. Ich celne trójki nam nie pomagały. Gdy ich doganialiśmy, oni trafiali jedną, drugą trójkę i wtedy odskakiwali ponownie na te kilkanaście punktów.
Istotna była też różnica w centymetrach pod koszami - AZS zdominował walkę o zbiórki. Świetnie prezentował się także Kamil Łączyński.
- Pomagaliśmy jak mogliśmy. Później wyszliśmy składem z czterema niskimi zawodnikami, a oni mieli jeszcze większą przewagę wzrostu. Czasami udawały nam się przechwyty, a czasami nie. Callistus Eziukwu miał przez to otwarte pozycje pod samym koszem. Skakał i wszystko trafiał. Kamil, gdy nie przytrafiają mu się kontuzje, jest bardzo dobrym zawodnikiem. Jest szybki i dobrze gra kozłem – dlatego nas czasami mijał.
Jakby Pan podsumował ten sezon w wykonaniu Polpharmy?
- Wiadomo, ten sezon był nieudany. Najważniejsze są wyniki całej drużyny, nie patrzę na to, jak ktoś indywidualnie gra. Dużo meczów w naszym wykonaniu było bardzo słabych. To nas jeszcze bardziej dołowało. Gdy wszystko wychodziło, to potrafiliśmy grać dobrze i wygrywać z lepszymi drużynami. Gdy coś było nie tak, to załamywaliśmy się i wtedy było już tragicznie.
Chce Pan zostać w Starogardzie na kolejny sezon?
- Dobrze czuję się w Starogardzie. Jestem umówiony na rozmowę z prezesem Olszewskim. Zobaczymy - będziemy rozmawiać. Okaże się, czy klub nadal mnie chce.