Polpharma - AZS: Wygrali lepsi
fot. Jacek Imiołek

,

Lista aktualności

Polpharma - AZS: Wygrali lepsi

AZS Koszalin nie zamierzał się oszczędzać i w Starogardzie Gdańskim udowodnił, że zasługuje na grę w play-off. Zawodnicy trenera Andreja Urlepa pokonali Polpharmę 87:74 i już przygotowują się na swojego kolejnego rywala, jakim będzie ekipa Asseco Prokomu Gdynia.

,

Ostatnie spotkanie w sezonie dla Polpharmy zaczęło się po jej myśli. Dzięki kilku szybkim atakom i odważnemu wejściu Tomasza Śniega gospodarze prowadzili 7:2. Wtedy jednak coś w ekipie ze Starogardu się zacięło i już po chwili to AZS prowadził 9:7. Wynik był cały czas wyrównany, a Polpharma starała się momentami grać efektownie, o czym świadczy podanie Michaela Hicksa na alley-oop do Jeremy’ego Simmonsa.

To wszystko skończyło się na początku drugiej kwarty. Starogardzianie postawili na obronę strefową, co szybko wykorzystali goście. Za trzy trafiali George Reese i dwa razy Marcin Dutkiewicz i AZS prowadził już 27:19. Starogardzianie od tego momentu mieli problem z powrotem do meczu. Nieskuteczny i mało widoczny był Brandon Hazzard, który w niczym nie przypominał zawodnika, mogącego w jednym spotkaniu zdobyć 45 punktów. AZS spokojnie kontrolował grę, powoli powiększając przewagę.

Pod koniec drugiej części meczu Polpharma przegrywała nawet osiemnastoma punktami, ale początek kolejnej kwarty pokazał, że gospodarze nie chcieli łatwo się poddać. Po pięciu punktach z rzędu Hazzarda starogardzianie przegrywali tylko dziewięcioma punktami i wśród kibiców pojawiła się nadzieja na lepszy wynik. Jak się okazało - nie do końca słusznie. AZS grał sporo piłek pod kosz, a tam bezkonkurencyjni byli Rafał Bigus i Callistus Eziukwu. To dawało gościom łatwe punkty i spokój w rozgrywaniu kolejnych akcji.

- Bardzo mocno przespaliśmy drugą kwartę. To właśnie ta część meczu w dużej mierze zapewniła drużynie z Koszalina zwycięstwo. W drugiej połowie walczyliśmy. W momentach, kiedy mogliśmy ich dojść, nie trafialiśmy otwartych rzutów - tłumaczył Wojciech Kamiński.

Efektownymi zagraniami popisywał się Kamil Łączyński, ale na początku czwartej kwarty rozgrywający odniósł kontuzję i z parkietu musieli znosić go koledzy. - Dla nas to bardzo niedobra sytuacja, że Łączyński mógł złapać kontuzję. Mamy nadzieję, że to nie będzie nic poważnego, ale to się dopiero okaże później - mówił o tej sytuacji trener Andrej Urlep.

Polpharma po trafieniu Grzegorza Arabasa przegrywała tylko 58:66, ale wtedy znowu rewelacyjnie rozrzucana piłka po obwodzie trafiała do Piotra Pamuły i Marcina Dutkiewicza, których trójki powiększały przewagę koszalinian. Również George Reese pokazał, że nie zapomniał jak gra się w hali im. Andrzeja Grubby (Amerykanin grał w Polphamie w sezonie 2004/2005). To był jego najlepszy mecz od kilku kolejek - skrzydłowy zaskakiwał łatwością zdobywania punktów.

Polpharma nie miała szans na dogonienie rywala, który nie zamierzał się oszczędzać i grał na 100 procent swoich możliwości, mimo braku Grzegorza Surmacza i LaMonta McIntosha. AZS wygrał w pełni zasłużenie, kontrolując wynik meczu już od drugiej kwarty spotkania. - Jesteśmy bardzo zadowoleni ze zwycięstwa. Nie chcieliśmy przerywać naszej zwycięskiej passy. Chcieliśmy wejść do play-off z wygranym meczem na wyjeździe. Wygraliśmy dzięki dobrej obronie. Popełniliśmy jednak bardzo dużo strat i to takich, których nie powinniśmy popełniać - podsumowywał spotkanie Andrej Urlep.

Dla Polpharmy to ostatnie spotkanie w tym sezonie Tauron Basket Ligi. Kociewskie Diabły nie zakwalifikowały się do fazy play-off i zakończyły rywalizację na słabym 11. miejscu. - Bardzo chciałbym podziękować kibicom, zarządowi, radzie nadzorczej i sponsorowi za ten sezon - może nie bardzo udany, ale to na pewno nowe doświadczenie dla mnie. Pracowało się tutaj bardzo dobrze - podkreślał trener Wojciech Kamiński.