Bez kontuzjowanych: Piotra Trepki i Pawła Malesy, ale za to z Michałem Michalakiem jako startowym rozgrywającym ŁKS świetnie zaczął spotkanie, myląc się tylko w jednym z sześciu oddanych rzutów z gry i szybko wychodząc na prowadzenie 13:5. Na niewiele zdały się wstawki obrony na całym boisku oraz obrony strefowej PBG Basket Poznań, gdyż łodzianie nadal grali na bardzo wysokiej skuteczności rzutowej zdobywając w pierwszej kwarcie aż 29 punktów, a tracąc zaledwie 16. ŁKS grał bardzo zespołowo notując w tej częsci meczu aż 10 asyst. Gospodarze nie pomylili się także w żadnej z pięciu prób rzutów za trzy punkty. Trzy z tych rzutów były autorstwa Jarosława Zyskowskiego.
Nieco ożywienia do gry PBG Basketu wprowadził grający z ławki lider zespołu Djordje Micić, który nie dość, że uspokoił chaotyczną grę zespołu, to jeszcze sam zdobył aż 13 punktów. Pod drugim koszem nadal skuteczny był Zyskowski (18 punktów w pierwszej połowie), a 10 punktów dołożył grający praktycznie prosto z samolotu ze Stanów Zjednoczonych Michalak. Młody obrońca celne rzuty przeplatał jednak prostymi stratami, przez co trener Piotr Zych był często zmuszony do korzystania z usług niedoświadczonego Dominika Bińkowskiego. Nieźle funkcjonowała obrona strefowa, która ograniczyła zdobycz gości do zaledwie 36 punktów, dzięki czemu ŁKS zakończył pierwszą połowę z wyraźną, 15-punktową przewagą.
W drugiej połowie na boisku wreszcie pojawił się doświadczony podkoszowy PBG Basket Aleksander Lichodzijewski, który szybko zdobył 5 punktów dodając nowy wymiar nieskutecznej ofensywie gości.
Na jego punkty odpowiadał jednak Michalak, dzięki czemu łodzianie cały czas utrzymywali bezpieczną kilkunastopunktową przewagę.
Rozprężenie ŁKS nastąpiło w połowie trzeciej części meczu. Trzy z rzędu starty gospodarzy na punkty zamienili Micić z Lichodzijewskim, zmniejszając straty do zaledwie pięciu punktów (55:60). Po kolejnych punktach Micicia goście wyszli nawet na prowadzenie, ale indywidualne popisy Michalaka (9 punktów w trzeciej kwarcie) pozwoliły łodzianom na zakończenie tej części z niewielkim, trzypunktowym prowadzeniem - 68:65.
- Trochę nam się posypała gra w obronie na początku trzeciej kwarty i Poznań odrobił szybko straty. Za dużo też mieliśmy strat w drugiej połowie. Do przerwy tylko 6, po przerwie 11 - to był nasz problem, ale to są bardzo młodzi zawodnicy i w takich trudnych momentach czasami podejmują szalone decyzje - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener ŁKS Piotr Zych.
Czwarta kwarta to walka kosz za kosz. Micić z Michalakiem kontynuowali swój strzelecki pojedynek, a punkty dokładali także Lichodzijewski z Zyskowskim. Dzięki dobrej, aktywnej grze wysokich: Krzysztofa Sulimy i Jakuba Dłuskiego łodzianie odzyskali kontrolę nad spotkaniem i ostatecznie wygrali 94:88.
Po spotkaniu trener gości Milija Bogicević nie mógł się nachwalić duetu młodych, łódzkich obrońców: - Wspaniała partia Jarosława Zyskowskiego i Michała Michalaka. Zagrali jak dojrzali zawodnicy, pokazali, że mają talent i że na pewno są na dobrej drodze do zrobienia kariery.
Trener Bogicević nie szczędził też krytyki pod adresem swoich graczy. - My zaczęliśmy mecz bardzo źle, rywale za łatwo dochodzili do pozycji rzutowych za trzy punkty. Bardzo udane dwie kwarty rzutowo ŁKS. Katastrofą jest to, co Comagić zagrał w obronie przeciwko Jarosławowi Zyskowskiemu. Czasami trzeba się zastanowić czy lepiej poświęcić dużo czasu gry dla młodego Polaka, czy ściągać na to miejsce cudzoziemca, z czego na końcu nie wychodzi nic - zakończył szkoleniowiec.