Zastal - Anwil: Zemsta zielonogórzan
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Zastal - Anwil: Zemsta zielonogórzan

Zastal Zielona Góra pokonał osłabiony Anwil Włocławek 75:69. Zielonogórzan do zwycięstwa poprowadzili Walter Hodge i Kamil Chanas, którzy zdobyli odpowiednio 19 i 18 punktów. Wśród pokonanych najskuteczniejszy był Krzysztof Szubarga - zdobywca 19 punktów.

,

Anwil Włocławek przyjechał do Zielonej Góry bez Bartłomieja Wołoszyna, Dardana Berishy i Corsley'a Edwardsa. W okrojonym składzie gościom ciężko było stawić czoła Zastalowi. Ci już po pięciu minutach prowadzili 15:2 - za trzy trafiali Kamil Chanas (dwa razy) oraz Uros Mirković. Od tego stanu goście zaczęli grać troszeczkę lepiej. Za trzy trafił Szubarga, łatwe punkty dołożył Nick Lewis, ale zastalowcy nadal nie mieli problemów ze znalezieniem drogi do kosza przeciwnika. Gra włocławian poprawiła się, gdy mającego problemy z faulami Johna Allena zmienił Lorinza Harrington. Ze stanu 23:13 goście zdobyli pięć punktów i w końcówce kwarty zniwelowali straty do... pięciu punktów.

W drugiej kwarcie gra wyrównała się jeszcze bardziej. Co zauważyli wnikliwi obserwatorzy, mimo intensywności gry, przez 14 pierwszych minut ani jedna drużyna nie stawała na linii rzutów wolnych. Skazany na pożarcie Anwil walczył w Zielonej Górze jak równy z równym. Dobre minuty miał Nick Lewis, który na wszelkie możliwe sposoby wkręcał piłkę w kosz Zastalu. Nie byłoby ich, gdyby nie bardzo dobra gra Krzysztofa Szubargi - ten nie tylko znakomicie rozgrywał, ale i kończył akcje swojego zespołu. W pierwszej połowie grał zdecydowanie lepiej niż Walter Hodge, a osłabiony Anwil niespodziewanie wygrał pierwsze 20 minut 35:34.

Trzecią kwartę, w przeciwieństwie do tej przeciwko Asseco Prokomowi, Zastal zaczął zdecydowanie lepiej i wyszedł na kilkupunktowe prowadzenie. Walter Hodge grał bliżej swojego średniego poziomu, miał też wsparcie w doskonale dysponowanym Kamilu Chanasie. Były gracz Anwilu swoim dawnym kolegom już w trzeciej kwarcie rzucił aż 16 punktów. Zespół z Włocławka drugą połowę zaczął bez Michała Sokołowskiego, który miał kilka dobrych minut w trzeciej kwarcie. O wiele lepiej niż na początku spotkania grali jednak Seid Hajrić oraz Lawrence Kinnard

Sześciopunktowe prowadzenie Zastalu zapowiadało emocje w czwartej kwarcie. Tak też było. Anwil szybko odrobił straty, popełniali je zaś jedna po drugiej gracze Zastalu. W najważniejszym momencie potrafili jednak zachować koncentrację i zimne nerwy. Dwie trójki Piotra Stelmacha i Urosa Mirkovicia sprawiły, że z dwóch punktów przewagi zrobiło się osiem. Aby uprzykrzyć życie rywalom, mimo prowadzenia Zastal zaczął bronić na całym boisku i od razu wymusił błąd rywali. Równo z syreną kończącą akcję trafił Mirković i Zastal odskoczył na dziesięć punktów różnicy. Prowadzenia nie oddał już do końca.

- Gratulacje dla zespołu z Zielonej Góry. Od samego początku u naszych rywali było widać motywację i to ona chyba troszeczkę przeważyła. My byliśmy mocno zmotywowani, ale drobne detale w ataku -straty oraz słabo wykonywane rzuty za trzy - zadecydowały o naszej przegranej - mówił Krzysztof Szablowski, trener Anwilu. - Przegraliśmy to spotkanie, ale przyjechaliśmy w bardzo okrojonym składzie. Zastal na pewno nie zaliczy tego spotkania do łatwych. Niestety zabrakło nam sił i przegraliśmy także walkę na desce po obu stronach. Jestem jednak dumny z naszego zespołu -dodawał Krzysztof Szubarga.

- W pierwszej połowie zagraliśmy nerwowo, ale w drugiej opanowaliśmy sytuację i potrafiliśmy dowieźć zwycięstwo do końca. Mieliśmy tylko jeden trening po meczu z Asseco, to było troszeczkę za mało. Nie narzekamy jednak, bo tak mają wszyscy. Cieszy mnie kolejna wygrana u siebie oraz to, że pokazaliśmy charakter - mówił Mihailo Uvalin. - Cieszymy się z tego zwycięstwa. Początek mieliśmy bardzo dobry, co nas troszeczkę uśpiło. Później jednak pokazaliśmy charakter. Życzę wszystkim Wesołych Świąt - dodawał Kamil Chanas, rzucający Zastalu.