Polpharma - Kotwica: Więcej opcji gospodarzy
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Polpharma - Kotwica: Więcej opcji gospodarzy

Polpharma Starogard Gdański bez najmniejszych problemów pokonała we własnej hali Kotwicę Kołobrzeg 85:65. Gospodarze wygrali, ponieważ mieli zdecydowanie więcej opcji w ataku. Najskuteczniejszym graczem Kociewskich Diabłów był Grzegorz Arabas, który rzucił 19 punktów.

,

Goście rozpoczęli spotkanie od prowadzenia 6:0, wykorzystując proste błędy Polpharmy i złe decyzje w ataku Brandona Hazzarda. Kotwica później także nie grała jednak bezbłędnie, co potrafili wykorzystać gospodarze. Mecz bardzo szybko się wyrównał, a starogardzianie wyszli w pierwszej kwarcie na prowadzenie 13:12. Polpharma na początku miała problemy przede wszystkim z Demetriusem Brownem, z którym nie radzili sobie Adam Metelski i Daniel Wall. Największą ochotę do gry wykazywał jednak Hazzard, którego akcje pozwalały gospodarzom utrzymywać się w grze.

W drugiej części meczu całkiem nieźle spisywała się obrona strefowa Polpharmy. W ataku przydawał się wprowadzony do gry Michael Hicks. Po jego trójce starogardzianie wygrywali nawet 34:28. Kotwica była nieskuteczna w rzutach z dystansu, dlatego gracze trenera Tomasza Mrożka częściej starali się wbijać w pole trzech sekund i mijać obrońców. To przynosiło znacznie lepsze efekty i akcje 2+1. Polpharma jednak opanowała i kontrolowała sytuację na parkiecie i po akcji z faulem Hazzarda wyszła na najwyższe prowadzenie w meczu - 45:36.

Polpharma dobry rytm utrzymywała także w trzeciej kwarcie. Dzięki temu w połowie tej części meczu po trafieniu Jeremy’ego Simmonsa starogardzianie prowadzili nawet 60:43. Ciągle jedynym graczem, który mógł zrobić krzywdę ekipie trenera Wojciecha Kamińskiego był Demetrius Brown. Później w zdobywanie punktów włączył się także Łukasz Wichniarz, ale było to zdecydowanie za mało na dobrze grających tego dnia gospodarzy.

Kibice jednak nie chcieli cieszyć się zbyt szybko, mając w pamięci ostatnią kwartę meczu rozgrywanego w Kołobrzegu. Wtedy Polpharma przegrała ją aż 17:3 i ostatecznie musiała schodzić z parkietu jako pokonana. Tym razem o takiej sytuacji nie było mowy. Co prawda Kotwica potrafiła zmniejszyć przewagę Kociewskich Diabłów do 13 punktów, ale nie mogło to realnie zagrozić gospodarzom.

- Gratuluję drużynie Kotwicy woli walki. Walczyli do końca, pomimo że prowadziliśmy już 20 punktami. Był taki moment, że wrócili do gry, na 13 punktów i mogło być różnie. Gratuluję jednak naszym zawodnikom, bo zagrali dobry mecz, szczególnie w obronie. Myślę, że kluczem w dzisiejszym meczu była nasza dłuższa ławka. Mieliśmy więcej możliwości. Pomimo tego, że niektórzy zawodnicy mogli grać troszkę gorzej, to wychodzący gracze z ławki grali bardzo dobrze - tłumaczył trener Wojciech Kamiński.

Ekipa z Kociewia wygrała to spotkanie, bo miała zdecydowanie więcej opcji w ataku. Bardzo skuteczny był Grzegorz Arabas, a na początku meczu, kiedy drużyna nie mogła złapać odpowiedniego rytmu, ważne punkty zdobywał Brandon Hazzard. Amerykanin zakończyłby mecz z większą liczbą zdobytych punktów, gdyby nie kilka nieprzemyślanych decyzji w ataku. To był także dobry mecz dla Michaela Hicksa i Jeremy’ego Simmonsa, a sporo minut na parkiecie dostał także Łukasz Paul.

- Cieszy to, że dzisiaj było widać radość z gry w zespole. Chyba stało się to, co mówiliśmy sobie przed meczem, żeby tę radość odzyskać. Najważniejsze jest, że każdy zafunkcjonował. Zagraliśmy jak zespół - podsumował spotkanie Grzegorz Arabas.

W zespole Kotwicy natomiast zawiódł Oded Brandwein, który nie trafił żadnego z pięciu rzutów z dystansu. W zespole Tomasza Mrożka można jednak pochwalić Demetriusa Browna, który doskonale wykorzystywał braki defensywne wysokich graczy Polpharmy. Nieźle grał także Darrell Harris, ale nie udało mu się zdominować pola trzech sekund.

- Ciężko poskładać myśli. Nie może być tak, że tylko dwóch zawodników dominuje w naszym zespole. Ciężko cokolwiek ugrać, jeżeli tak jest. Do tego po raz kolejny dochodzą błędy w obronie, ponieważ niektórzy zawodnicy, jak im w ataku nie idzie, to spuszczają głowy. Nie robią tego, co powinni, czyli jeszcze bardziej się mobilizować, po to, żeby spróbować piłkę obronić. Dochodzi to tego słaba skuteczność. Jednak to błędy w obronie są główną przyczyną porażki - mówił trener Tomasz Mrożek.