Hajrić: Złapaliśmy rytm
fot. Łukasz Capar

,

Lista aktualności

Hajrić: Złapaliśmy rytm

- Chcieliśmy teraz dać z siebie maksimum w Słupsku, mieliśmy zostawić serce na boisku i powiedzieliśmy sobie, że nawet jeśli przegramy, ale po walce z naszej strony, to nic złego się nie stanie - mówi po wygranej z Energą Czarnymi Seid Hajrić, środkowy Anwilu.

,

Mateusz Bilski: Jakie mieliście założenia przed tym meczem? Powstrzymać duet Burrell-Hinson, który wcześniej sprawiał wam najwięcej problemów, czy może coś innego?

Seid Hajrić: Mieliśmy po prostu wykonać w tym meczu to, co robimy na co dzień na treningach, zagrać to, co Anwil potrafi. Nic specjalnego nie szykowaliśmy na Energę Czarnych, chcieliśmy powtórzyć naszą agresję w obronie z meczu z Zastalem. W tym sezonie już dwa razy słupszczan pokonaliśmy, teraz udało się po raz trzeci, więc chyba nie mają oni zbyt dużego szczęścia do nas (śmiech).

To po prostu szczęście, czy może macie jakiś specjalny sposób na Energę Czarnych?

- Zawsze walczymy do końca i wcześniej, choć brakowało nam momentami koncentracji, mieliśmy trochę szczęścia i pokonywaliśmy słupszczan. Więc tu chyba szczęście jest najważniejsze.

W trzeciej kwarcie John Allen zdobył 15 punktów i trafiał wszystkie swoje rzuty. Zaskoczył was tym?

- Ktoś musi trafiać (śmiech). Dziś swój dzień miał John, jutro będzie to ktoś inny, mamy bardzo wyrównany skład. Ważne, aby zostawiać serce na boisku, bo wygrywa cały zespół.

Słupszczanie wyeliminowali z gry Corsley’a Edwardsa, więc bardzo dużo zależało od Pana postawy. To było dla Pana wyzwanie?

- Wiadomo, że Corsley jest jednym z najlepszych środkowych ligi, ale dziś niewiele mu wychodziło. Jeśli chodzi o mnie, to może nie była to moja zasługa, ponieważ koledzy bardzo mi pomogli. Jeśli Scott Morrison dostawał piłkę, byli bardzo blisko, nie pozwalali mu kozłować, atakowali go, wciągali w pułapki. W ataku czułem się bardzo dobrze, świetnie zbiegaliśmy po zasłonach i realizowaliśmy swoje zagrywk. Niby nic specjalnego, ale wszystko nam wychodziło.

Widać, że po słabym początku drugiego etapu nabraliście pewności w swojej grze.

- Wygraną z Zastalem odblokowaliśmy się. Chcieliśmy teraz dać z siebie maksimum w Słupsku, mieliśmy zostawić serce na boisku i powiedzieliśmy sobie, że nawet jeśli przegramy, ale po walce z naszej strony, to nic złego się nie stanie. Jednak udało się zagrać tak, jak z zielonogórzanami - twardo w obronie i szybko w ataku, Energa Czarni nie nadążali z ustawianiem defensywy.

Czyli wszystko, co złe, już jest za Anwilem?

- Jest jeszcze dużo spotkań przed nami i jeszcze sporo o naszej grze będzie można powiedzieć, idziemy jednak krok po kroku, mecz po meczu. Zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi. Zaczęliśmy rywalizację w drugim etapie bardzo słabo, wysoko przegraliśmy dwa mecze, ale już złapaliśmy rytm i jak widać, trudno było nas zatrzymać. Teraz musimy tylko utrzymać tą formę do końca sezonu i mam nadzieję, że nie będzie z tym problemu.