Niedźwiedzki: Sezon na plus
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Niedźwiedzki: Sezon na plus

- Nie gram może zbyt długich epizodów, trener czasem mnie pochwali, czasem zgani. Ja bym podsumował te pierwsze doświadczenia na plus, gdyż jest to dla mnie dobra szkoła koszykówki- opowiada o swoim debiutanckim sezonie w Tauron Basket Lidze Piotr Niedźwiedzki podkoszowy Śląska Wrocław.

,

Łukasz Michniewicz: Adam Wójcik przekroczył barierę 10 tysięcy punktów w ligowej karierze. Co dla Pana, który mówi o nim jako o swoim idolu, oznacza to osiągnięcie?

Piotr Niedźwiedzki: Możliwość grania z kimś takim jak Adam Wójcik jest dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Dużo korzystam na naszej współpracy na treningach i podczas meczów, a teraz jeszcze bardziej przekonałem się, że gram z legendą polskiego basketu. Motywuje mnie to do dalszej pracy. Patrząc na Adama mogę uwierzyć, że ciężką pracą można dojść do fantastycznych rezultatów. Może kiedyś i mnie uda się powalczyć o taki wynik, ale nie wiem czy będę tak długo występować na boiskach ekstraklasy. Życie pokaże, jak to będzie wyglądało..

Jakby Pan ocenił swoje dotychczasowe występy w Tauron Basket Lidze?

- Jestem młodym zawodnikiem i wciąż muszę się dużo uczyć. To, ile czasu spędzam na boisku nie zależy tylko ode mnie, ale od decyzji trenera. Nie gram może zbyt długich epizodów, trener czasem mnie pochwali, czasem zgani. Ja bym podsumował te pierwsze doświadczenia na plus, gdyż jest to dla mnie dobra szkoła koszykówki.

W barwach drugoligowego WKK Wrocław grał Pan kiedyś częściej przodem do kosza jako skrzydłowy. Z kolei trener Rajković widzi Pana raczej na środku. W jakiej roli Pan się czuje najlepiej?

- Między grą na „czwórce” i "piątce" jest spora różnica. Osobiście lepiej się czuję jako silny skrzydłowy, ale trener docelowo widzi mnie na centrze, a ja się do tego dostosowuję. Chcę robić postępy i udowodnić, że nadaję się do występów na środku.

W trakcie debiutanckiego sezonu nie omijają Pana kontuzje. Był uraz barku, potem otrzymał Pan cios w nos od Corsley'a Edwardsa z Anwilu Włocławek. Jak teraz wygląda Pana sytuacja zdrowotna?

- Obecnie nie narzekam. Z nosem nie stało się nic groźnego. Nie doszło do złamania, a jedynie z boku musiało to wyglądać nieciekawie ze względu na krwawienie. Gorzej było z barkiem, a powrót do zdrowia i treningu zabrał mi trzy tygodnie. Aktualnie jednak wszystko jest z nim w porządku.

Jak Pan fizycznie wytrzymuje grę na trzech frontach, to musi być spore obciążenie?

- Obok występów w Tauron Basket Lidze gram nadal w drugiej lidze oraz w juniorach starszych, ale w tych ostatnich rozgrywkach sporadycznie. Jestem powoływany jedynie na kluczowe spotkania w tej kategorii. Czuję się dobrze, gdyż przeszliśmy solidny okres przygotowawczy, także jestem gotowy na takie obciążenia.

Pańscy koledzy z reprezentacji rocznika 93' są wymieniani w kontekście wyjazdów zagranicznych - Tomasz Gielo już występuję za oceanem, Przemysław Karnowski ma wyjechać latem, zaś Mateusza Ponitkę niektórzy już widzą w lidze NBA. Jakie są Pańskie plany na przyszłość?

- Gram we Wrocławiu - licząc razem WKK i Śląsk - przez pięć lat. Myślę, że mam tutaj zapewnione dobre warunki do gry i rozwoju. Jestem z tego zadowolony i nie zaprzątam sobie głowy ewentualną zmianą otoczenia. Na razie chcę dobrze zdać maturę oraz w jak najlepszym stylu dograć sezon na wszystkich frontach i to jest dla mnie najważniejsze.

A ma Pan już jakieś plany na lato? Będzie Pan trenował indywidualnie, wyjeżdżał na campy, czy raczej szykował się do gry w kadrze U-20?

- Jeśli dostanę powołanie, na pewno zagram w reprezentacji juniorów starszych. Byłaby to kolejna okazja do tego, by zaprezentować się w Europie, więc grzechem byłoby nie skorzystać.