Początek lutego nie był zbyt szczęśliwy dla Karwowskiego. 37-latek podczas wyjazdowego spotkania z ŁKS Łódź w podkoszowym tłoku został uderzony w twarz i trafił do szpitala. Diagnoza? 13 złamań szczęki wymagająca poważnej operacji. - W tym sezonie na pewno wrócę jeszcze na parkiet. Liczę, że zagram w dwóch lub nawet trzech ostatnich meczach - zapowiada mimo to Karwowski.
- W przypadku takich operacji nie ma żadnej rehabilitacji, po prostu kości muszą się zrosnąć. Bardzo chciałbym wrócić do gry w tym sezonie, choć wątpię, bym był w najwyższej dyspozycji. Jeszcze nie wiadomo kiedy odzyskam pełne czucie twarzy - tłumaczy kapitan AZS Politechniki.
Karwowski po raz pierwszy po operacji pojawił się na meczu Tauron Basket Ligi 2. marca (piątek), oczywiście jako obserwator. Jego drużyna grała akurat z... ŁKS. - Oczywiście, że nie patrzyłem krzywo na łodzian. To był przypadek. Dostałem w podkoszowym tłoku - zapewnia 37-latek.
- To już oficjalne. Po sezonie 2011/12 zakończę koszykarską karierę i będzie trzeba poszukać sobie innego zajęcia - zapowiadał Karwowski.