Jarosław Galewski: Jak podsumuje pan przegrane spotkanie z Polpharmą Starogard Gdański?
Djordje Micić: Prawda jest taka, że powinniśmy byli wygrać ten mecz. Po tym jak traciliśmy do rywala 17 punktów, potrafiliśmy wrócić do gry. Niestety, w kluczowych momentach tego spotkania zabrakło nam po prostu energii. Po raz kolejny nie byliśmy odpowiednio skupieni przez cały mecz. O porażce w dużej mierze zadecydował też fakt, że mieliśmy naprawdę dużo strat i pudłowaliśmy zbyt wiele z czystych pozycji. To wszystko miało znaczenie.
To nie był dobry dzień jednego z liderów zespołu - Damiana Kuliga.
- Na pewno, to nasz najlepszy zawodnik. Nie sądzę jednak, że jego dyspozycja była w tym meczu problemem.
Pierwszy rzut Damian Kulig oddał dopiero po sześciu minutach gry. W całym meczu było ich bardzo niewiele. Tomasz Smorawiński zwracał uwagę, że rozgrywający źle współpracowali z tym zawodnikiem.
- To chyba nie do końca tak. Ja również oddałem pierwszy rzut po upływie siedmiu minut. Jakie to ma znaczenie? Problem leżał zupełnie gdzie indziej. Nie byliśmy w stanie znaleźć odpowiedzi na obronę strefową, którą postawił nasz przeciwnik. To było kluczowe. Sytuacja, o której mówisz, nie musi być problemem, kiedy inni zawodnicy trafiają z czystych pozycji, które mają. Zgadzam się, że musimy wykorzystywać więcej Damiana, ponieważ to jeden z najlepszych zawodników w lidze. Trener zwrócił nam zresztą na to uwagę i pracowaliśmy nad tym przez cały tydzień.
Można zauważyć, że odkąd w zespole jest Niksa Nikolić pana gra wygląda nieco inaczej. Zgodzi się pan z tym?
- Zacznę od tego, że czuję się z tym bardzo dobrze. Wydaje mi się, że gra mi się teraz łatwiej niż wcześniej. Wtedy musiałem praktycznie cały czas trzymać piłkę przy sobie i organizować każdą akcję naszego zespołu. Podobnie jest zresztą w grze obronnej. Powiem jednak całkowicie szczerze, że raczej nie rozważam na temat mojej roli w zespole. Moje myśli są dokładnie takie same. Chcę grać na jak najwyższym poziomie i nadal próbuję brać na siebie odpowiedzialność, kiedy potrzebuje tego drużyna. Moje myślenie się nie zmieniło i jest dokładnie takie samo jak przed przyjściem do drużyny Niksy.
Czy po tym sezonie będzie już pan gotowy, żeby w dowolnym klubie spełniać rolę rozgrywającego?
- Ze stuprocentową pewnością mogę powiedziec, że tak. Obym tylko nie musiał tego robić przez 35 minut w każdym spotkaniu! (śmiech). To była dobra lekcja, ale nadal wolę grać na pozycji numer dwa i być zawodnikiem, który rzuca, bierze udział w akcjach dwójkowych a od czasu do czasu obsługuje dokładnymi podaniami kolegów.
Myśli pan o tym, żeby zostać w Polsce na kolejny sezon?
- Tak, rozmawiamy na ten temat z agentem, ale powiem całkowicie szczerze, że jeszcze nie wiem, co zrobię. Wolę zresztą o tym za bardzo nie myśleć. Na razię chcę poczekać, zrobić wszystko, żeby ten sezon zakończył się jak najlepiej. Wtedy się zastanowię. Nie myślę zupełnie o statystykach i przyszłości. Pewnie mi nie wierzysz, ale ale naprawdę nie zastanawiam się jeszcze nad tym, co będzie.
A jak wypada polska liga w porównaniu z innymi, w których pan występował?
- Bardzo dobrze. To świetna liga i nie ukrywam, że w Polsce gra się naprawdę ciężko. Bardzo wielu dobrych zawodników sprawia, że w każdym meczu musisz grać na wysokim poziomie. Wydaje mi się, że mogę zaryzykować stwierdzenie, że to najlepsza liga, w której do tej pory było mi dane występować.
Porozmawiajmy chwilę o sezonie zasadniczym. Czy wynik, który osiągnęła w nim drużyna uważa pan za sukces?
- Nie chciałbym tego nazywać sukcesem. Z drugiej strony pamiętam opinie wielu osób, które przed startem rozgrywek mówiły, że nie wygramy żadnego meczu. Zdążyliśmy jednak już pokazać, że potrafimy grać i możemy walczyć o wygraną z każdym zespołem w lidze. Wiele drużyn było tym wyraźnie zaskoczone i z tego powodu jestem dumny z PBG Basketu. Pokazaliśmy jakość i to naprawdę powód do zadowolenia, kiedy nie masz w drużynie zbyt wielu zawodników, którzy grali wcześniej w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Najlepsze i najgorsze spotkania rundy zasadniczej?
- Najbardziej żałuję meczów z Koszalinem u siebie i na wyjeździe i tak samo spotkań ze Śląskiem Wrocław. Najmilszym wspomnieniem będzie z pewnością wygrana w Zgorzelcu. W podobnych kategoriach traktuję zwycięstwo nad Zastalem w naszej hali.
W sobotę gracie z Siarką Jezioro Tarnobrzeg. Jak ważne może być to spotkanie?
- Ogromnie ważne. Chyba tylko tak można powiedzieć o tym meczu. Musimy go wygrać, jeśli chcemy być w grze o play-off. Można powiedziec, że lubimy z nimi grać. Ostatnie spotkanie wprawdzie przegraliśmy, ale to był bardzo zacięty mecz. Potrafimy grać z Siarką, ale obserwując grę tej drużyny, zauważyłem, że ostatnio zanotowali zwyżkę formy. Grają agresywnie, dużo z kontry i notują wiele zbiórek w ataku. Będzie nam ciężko.
02.03.2012 21:23, Rozmawiał Jarosław Galewski
Micić: Pokazaliśmy jakość
- Pamiętam opinie wielu osób, które przed startem rozgrywek mówiły, że nie wygramy żadnego meczu. Zdążyliśmy jednak już pokazać, że potrafimy grać i możemy walczyć o wygraną z każdym zespołem w lidze - mówi rozgrywający PBG Basketu Poznań Djordje Micić.
02.03.2012 21:23, Rozmawiał Jarosław Galewski