3. kolejka: Udana pogoń PGE Turowa, kluczowe punkty Moldoveanu
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

3. kolejka: Udana pogoń PGE Turowa, kluczowe punkty Moldoveanu

PGE Turów Zgorzelec wygrał z Polfarmexem Kutno 91:89, a punkty dające zwycięstwo zdobył Vlad-Sorin Moldoveanu kilka sekund przed końcem spotkania. W niedzielę Śląsk Wrocław pokonał Stelmet Zielona Góra 69:68 w hicie tej kolejki Tauron Basket Ligi. Zespół ze Starogardu Gdańskiego w innym meczu wygrał z Polskim Cukrem Toruń 84:75.

PGE Turów Zgorzelec – Polfarmex Kutno 91:89

Goście rozpoczęli to spotkanie od mocnego uderzenia i prowadzenia 5:0 po punktach Michala Batki. Zgorzelczanie dość szybko doszli rywali na jeden punkt i wydawało się, że zaraz obejmą kontrolę nad meczem. Tak się jednak nie stało. Nie do zatrzymania był Kwamain Mitchell. Amerykanin tylko w pierwszej kwarcie rzucił aż 15 punktów i głównie dzięki jego postawie Polfarmex wygrał tę część meczu 29:27. W drugiej kwarcie kutnianie zaskakiwali jeszcze bardziej. Po kolejnym trafieniu Mitchella mieli przewagę nawet 10 punktów. PGE Turów nie potrafił znaleźć sposobu na atak gości i dlatego po pierwszej połowie na tablicy widniał wynik 41:49.

Zespół trenera Miodraga Rajkovicia w niespełna pięć minut trzeciej kwarty objął prowadzenie w spotkaniu. Do samego końca tej części meczu wynik był jednak bardzo wyrównany – żadna ze stron nie potrafiła zbudować przewagi. Ostatnia kwarta była bardzo podobna. W pewnym momencie po rzutach wolnych Grzegorza Grochowskiego Polfarmex prowadził pięcioma punktami, ale PGE Turów w kilka minut wrócił na prowadzenie. W samej końcówce ważną trójkę trafił Mateusz Bartosz, a następnie dwa punkty zdobył Krzysztof Jakóbczyk. Na 18 sekund przed końcem to kutnianie wygrywali jednym punktem. Kluczową akcję wykończył jednak Vlad-Sorin Moldoveanu i to on zapewnił zwycięstwo swojej drużynie. Rzut na wygraną miał jeszcze Bartosz, ale nie trafił z dystansu.

Moldoveanu był najlepszym strzelcem PGE Turowa w tym meczu – rzucił 22 punkty. Damian Kulig dołożył do tego 16 punktów i 10 zbiórek. Aż 38 punktów i sześć asyst dla Polfarmexu rzucił Kwamain Mitchell.

 

Śląsk Wrocław – Stelmet Zielona Góra 69:68

Wicemistrzowie Polski trochę lepiej rozpoczęli to spotkanie. Po trójce Łukasza Koszarka prowadzili 8:4. Wtedy sześć punktów z rzędu zdobyli jednak wrocławianie i to oni mieli minimalną przewagę dzięki trafieniu Denisa Ikovleva. Kwarta była bardzo długo wyrównana, a ostatecznie minimalnie wygrali ją zawodnicy trenera Emila Rajkovicia. W drugiej części meczu po trójce Rodericka Trice’a Śląsk wygrywał nawet pięcioma punktami, ale później serią 7:0 popisali się zielonogórzanie. Gospodarze potrafili wrócić na prowadzenie, ale kolejna seria zespołu Andrzej Adamka – tym razem 11:0 – dała przewagę Stelmetowi. Świetnie radził sobie Steve Burtt, który w pierwszej połowie rzucił 12 punktów.

Na początku trzeciej kwarty Stelmet potrafił wygrywać nawet 13 punktami po trafieniach Koszarka i Hosleya. Później gospodarze zbliżyli się na cztery punkty, ale to zielonogórzanie kontrolowali sytuację na parkiecie. To zmieniło się w kolejnej kwarcie. Śląsk rozpoczął ją od serii 9:0 i zakłócił plany gości. Co prawda Stelmet wychodził jeszcze na prowadzenie, ale końcówka była bardzo zacięta. Sporo w ataku brał na siebie Burtt. Po jego akcji goście wygrywali trzema punktami. Później kontrę wykończył Robert Tomaszek, a Śląskowi brakowało tylko punktu do wyrównania. Kluczowe punkty w meczu po indywidualnej akcji zdobył Roderick Trice. Stelmet miał jeszcze szansę na zwycięstwo, ale rzutu z dystansu nie trafił Łukasz Koszarek.

Roderick Trice zakończył to spotkanie z 17 punktami i dwiema asystami. 14 punktów dołożył do tego Denis Ikovlev. W ekipie gości wyróżniał się Steven Burtt z 22 punktami.

 

MKS Dąbrowa Górnicza – Energa Czarni Słupsk 74:79

Mecz świetnie zaczęli zawodnicy trenera Dejana Mijatovicia. Po kolejnym trafieniu Williama Franklina słupszczanie wygrywali 8:2. MKS dość szybko zmniejszył straty (11:13 po akcji Mateusza Dziemby), ale nie potrafił doprowadzić do remisu. Po pierwszej połowie Energa Czarni prowadzili 23:18 dzięki trójce Łukasza Seweryna. Druga część meczu należała do gospodarzy. Dąbrowianie wyszli na prowadzenie po akcji 2+1 Mylesa McKaya. Ostatecznie po pierwszej połowie MKS miał czteropunktową przewagę nad rywalami.

Słupszczanie na początku trzeciej kwarty szybko odzyskali prowadzenie. Po rzutach wolnych Callistusa Eziukwu było 45:41 dla gości. Zespół trenera Wojciecha Wieczorka nie zamierzał się poddawać, dlatego po kilku minutach ponownie miał przewagę (49:48 dzięki trafieniu Zmarlaka). O ostatecznym wyniku zadecydowała jednak czwarta kwarta. W niej lepiej spisywali się zawodnicy ze Słupska. Po kolejnych rzutach Shiloha i Franklina prowadzili sześcioma punktami. MKS potrafił się zbliżyć jeszcze na dwa punkty, ale goście kontrolowali wynik. Energa Czarni w końcówce wykorzystywali szanse z linii rzutów wolnych i wygrali 79:74.

Najlepszym zawodnikiem gości był Kyle Shiloh, który zdobył 22 punkty i trzy asysty. Callistus Eziukwu dołożył do tego 15 punktów i siedem zbiórek. Myles McKay wyróżniał się w ekipie MKS – rzucił 17 punktów.

 

Polpharma Starogard Gdański – Polski Cukier Toruń 84:75

Po bardzo wyrównanym początku meczu czteropunktową przewagę po trafieniach Rodneya Blackmona i Tony’ego Meiera zdobyli gospodarze. Polpharmie nie udało się jednak zbudować większego prowadzenia. Na początku drugiej części meczu torunianie zaliczyli serię 9:0 i dzięki temu po trójce LaMarshalla Corbetta wygrywali 28:21. Starogardzianie potrafili zbliżyć się jeszcze na trzy punkty, ale to Polski Cukier kontrolował już sytuację na parkiecie. Po jednym z trafień Michała Jankowskiego zespół trenera Miliji Bogicevicia prowadził nawet 42:31.

W trzeciej kwarcie Polpharma bardzo długo starała się doprowadzić do remisu. Ostatecznie udało się to po rzutach wolnych bardzo aktywnego w ataku Evana Ravenela. Dzięki akcji tego samego zawodnika ekipa trenera Tomasza Jankowskiego potrafiła wygrywać 60:57. Ostatnia kwarta to sporo punktów Tony’ego Meiera i Rodneya Blackmona. Po jednej z trójek tego ostatniego starogardzianie wygrywali 77:70, a torunianie nie potrafili już zniwelować strat. Ostatecznie Polpharma wygrała 84:73.

Najlepszym zawodnikiem Polpharmy był Rodney Blackmon - rzucił 26 punktów. Tony Meier dołożył do tego 25 punktów i osiem zbiórek. W ekipie Polskiego Cukru wyróżniał się Sean Denison z 14 punktami i siedmioma zbiórkami.

 

Rosa Radom – Anwil Włocławek 77:71

Lepiej spotkanie zaczęli goście – to oni prowadzili 7:2 po trójce Arvydasa Eitutaviciusa. Od tego momentu Rosa zaliczyła jednak serię 9:0 i dzięki temu miała przewagę. Pierwsza kwarta zakończyła się jednak siedmioma punktami z rzędu Anwilu, który wygrywał 17:16. Druga część meczu była bardzo wyrównana i żadna z drużyn nie potrafiła zbudować większej przewagi. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do radomian. Po trójce Łukasza Majewskiego było 39:34 dla gospodarzy.

W połowie trzeciej kwarty na tablicy wyników można było zobaczyć remis po 46. Od tego momentu w tej części gry trafiali tylko zawodnicy trenera Wojciecha Kamińskiego. Rosa zanotowała serię 13:0, a po trójkach Danny’ego Gibsona i Urosa Mirkovicia wygrywała 59:46. W ostatniej kwarcie Anwil podjął wyzywanie i dość szybko zbliżył się do rywali. Dobrze grał Konrad Wysocki, a włocławianie przegrywali tylko czterema punktami. Rosa opanowała jednak sytuację. Końcówka była nerwowa, ale ostatecznie po akcji Roberta Witki to radomianie wygrywali 77:71.

Najlepszym zawodnikiem w ofensywie Rosy był Danny Gibson, który rzucił 20 punktów. John Turek dołożył 15 punktów i 10 zbiórek. W ekipie Anwilu 19 punktów zdobył Arvydas Eitutavicius.

 

AZS Koszalin – Trefl Sopot 88:60

AZS rozpoczął mecz od mocnego uderzenia – po akcji Piotra Stelmacha wygrywał 10:4. Później dzięki jednemu z trafień Szymona Szewczyka to prowadzenie wzrosło nawet do 10 punktów. W drugiej części meczu Trefl zaczął odrabiać straty. Rzuty Williego Kempa znacznie zbliżyły sopocian do rywali, a trójka Marcina Dutkiewicza dała prowadzenie 26:25. To jednak nie zrobiło wrażenia na gospodarzach, którzy wygrali pierwszą połowę 36:29.

Kolejne kwarty były już pod jednoznaczną kontrolą AZS. W połowie trzeciej kwarty po akcji Qyntela Woodsa koszalinianie prowadzili już nawet 53:32. Później ta przewaga wzrosła nawet do 24 punktów. Ostatnia część meczu już niczego nie zmieniła. Zespół trenera Dariusa Maskoliunasa nie był w stanie odrobić takiej straty. Ostatecznie gospodarze wygrali całe spotkanie aż 88:60. W ekipie Trefla zabrakło Marcina Stefańskiego.

Szymon Szewczyk zdobył 17 punktów i 10 zbiórek i był najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem AZS. 14 punktów i sześć zbiórek dołożył Qyntel Woods. W zespole Trefla Willie Kemp rzucił 14 punktów.

 

Asseco Gdynia – King Wilki Morskie Szczecin 88:79

W pierwszych minutach spotkania lepiej spisywali się gospodarze i dlatego po rzutach wolnych Filipa Matczaka wygrywali 12:8. Szczecinianie potrafili później objąć prowadzenie, ale to Asseco po 10 minutach miało dwa punkty przewagi. W kolejnej części gry gdynianie kontrolowali sytuację. Co prawda King Wilki Morskie potrafiły doprowadzić nawet do remisu po akcji Antwaina Barboura, ale ważną rolę w ataku w ekipie trenera Davida Dedka mieli Ovidijus Galdikas i Przemysław Żołnierewicz. Dzięki akcji tego drugiego Asseco wygrało pierwszą połowę 41:35.

W trzeciej kwarcie gospodarze prowadzili nawet 13 punktami po jednym z trafień A.J. Waltona. Później – dzięki trójce Sebastiana Kowalczyka – Asseco wygrywało aż 60:41. Ekipa ze Szczecina próbowała zmniejszyć tę stratę – udało się to do poziomu dziewięciu punktów. Jeszcze na pięć minut przed końcem spotkania King Wilki Morskie przegrywały tylko pięcioma punktami po rzutach wolnych Darrella Harrisa. W końcówce bardzo ważne rzuty trafiali Galdikas oraz Kowalczyk i to gdynianie wygrali ostatecznie 88:79.

Najlepszym strzelcem Asseco był A.J. Walton, który zakończył mecz z 22 punktami. Świetnie zagrał też Ovidijus Galdikas, notując aż 19 punktów i 18 zbiórek. Trevor Releford zdobył dla King Wilków Morskich 19 punktów i sześć asyst.

 

Wikana Start Lublin – Jezioro Tarnobrzeg 79:65

W spotkanie lepiej weszli goście, a nie do zatrzymania był Craig Williams. Po pięciu minutach Jezioro prowadził 13:7, a Amerykanin miał już na koncie 11 punktów. Później to Wikana Start doszła do głosu. Dzięki trafieniom Bartosza Diduszko i Bryona Allena lublinianie wygrali pierwszą kwartę 20:16. W drugiej części gry gospodarze całkowicie kontrolowali już sytuację. Szybko zdobyli przewagę około 10 punktów, a po rzutach wolnych Piotra Śmigielskiego wygrali pierwszą połowę 42:30.

Później niewiele się zmieniło. Na początku trzeciej kwarty zespół trenera Pawła Turkiewicza prowadził nawet 50:32 po trafieniach Dereka Billinga. Tarnobrzeżanie właściwie już do końca meczu nie potrafili zagrozić Wikanie Start. W ostatniej części meczu rozmiary porażki zmniejszył trochę Josh Miller.

W zespole gospodarzy najlepszy był Bryon Allen z 20 punktami i trzema asystami. 17 punktów i pięć asyst dołożył Piotr Śmigielski. W ekipie Jeziora wyróżniał się Craig Williams z 21 punktami i ośmioma zbiórkami.