15. kolejka: Dogrywka w hicie! Koszarek bohaterem
fot. Radosław Lacelt

,

Lista aktualności

15. kolejka: Dogrywka w hicie! Koszarek bohaterem

Rzut Łukasza Koszarka w ostatnich sekundach dogrywki dał Stelmetowi Zielona Góra zwycięstwo w hicie z Rosą Radom 66:65. Miasto Szkła Krosno wygrało z Energą Czarnymi Słupsk 77:70 w jednym z najciekawszych sobotnich spotkań Polskiej Ligi Koszykówki. Torunianie nadal bez porażki przed własną publicznością! Polski Cukier pokonał w piątek PGE Turów Zgorzelec 97:85.

,

Rosa Radom - Stelmet BC Zielona Góra 65:66 (po dogrywce)

Hit Polskiej Ligi Koszykówki lepiej rozpoczęli mistrzowie, którzy po akcjach Adama Hrycaniuka i Vladimira Dragicevicia prowadzili 10:2. Straty starali się odrabiać przede wszystkim Darnell Jackson i Michał Sokołowski - po ich rzutach Rosa zbliżyła się nawet na punkt różnicy! Stelmet w końcówce kwarty mógł jednak liczyć na Juliana Vaughna - dzięki jego trafieniom wygrywał po 10 minutach 17:11. Druga część meczu również nie była zbyt ofensywna. W zielonogórskiej ekipie można było wyróżnić Przemysława Zamojskiego, ale swoimi akcjami starali się na to odpowiadać Jordan Callahan i Sokołowski. Po późniejszej trójce Roberta Witki i trafieniu Gary’ego Bella zespół trenera Wojciecha Kamińskiego ponownie zbliżył się punkt. Stelmet następnie dobrze wykorzystał Armaniego Moore’a, a po kontrze Jamesa Florence’a było już 33:25. W ostatniej akcji pierwszej połowy trójka z połowy boiska Damiana Jeszkego lekko zmniejszyła te straty.

W trzeciej kwarcie Rosa zbliżyła się nawet na cztery punkty po trafieniu Jordana Callahana, ale Stelmet błyskawicznie odskakiwał dzięki Vladimirowi Dragiceviciowi i Adamowi Hrycaniukowi - nawet do stanu 43:32. Później radomianie potrafili jeszcze po akcjach Gary’ego Bella zmniejszyć straty do siedmiu punktów, ale mistrzowie rzutami Karola Gruszeckiego i Przemysława Zamojskiego pokazywali, że sytuację mają pod kontrolą. Po 30 minutach zielonogórzanie wygrywali 52:42. Rosa się nie poddawała - po serii 8:0 i trójce Damiana Jeszkego potrafiła zbliżyć się jeszcze na dwa punkty! Ekipa trenera Artura Gronka długo nie chciała pozwolić na nic więcej, ale po trójce Callahana trzy minuty przed końcem to gospodarze prowadzili 58:57. W ostatniej minucie mieliśmy jeszcze remis po 60 dzięki rzutom wolnym Bella, a niecelny rzut na zwycięstwo oddawał jeszcze Callahan. To oznaczało dogrywkę.

W dodatkowym czasie gry ważną trójkę trafił Przemysław Zamojski. Odpowiadał na to Jordan Callahan, ale to ciągle oznaczało punkt przewagi mistrzów Polski. Amerykanin faulowany przez Dragicevicia był później pewny na linii rzutów wolnych, a to dawało minimalną przewagę Rosie. Rzut Łukasza Koszarka na osiem sekund przed końcem znowu zmieniał sytuację i dawał prowadzenie Stelmetowi. W ostatniej akcji rzucał jeszcze Robert Witka, ale nie trafił.

Najlepszym zawodnikiem gości był Vladimir Dragicević z 12 punktami i ośmioma zbiórkami. Po dziewięć punktów dołożyli Adam Hrycaniuk i Przemysław Zamojski. Dla gospodarzy 18 punktów rzucił Jordan Callahan.

 

 

MKS Dąbrowa Górnicza - Polfarmex Kutno 90:77

Pierwsze minuty spotkania były bardzo wyrównane, chociaż wydawało się, że to MKS był stroną przeważającą - częściej zdobywającą przewagę. Zaprzeczyć temu chciał Devante Wallace, po którego trójce Polfarmex prowadził 11:9. Później gospodarze przejęli ponownie inicjatywę, a przyczynił się do tego głównie Kerron Johnson. Ostatecznie po trafieniu Byrona Wesleya dąbrowianie wygrywali 23:16 po 10 minutach gry. Po dobrym fragmencie Laimonasa Chatkeviciusa i rzutach wolnych Piotra Pamuły przewaga drużyny trenera Drażena Anzulovicia wzrosła nawet do 10 punktów. Kutnianie starali się na to odpowiadać trafieniami Thompsona i Wallace’a - po akcji tego pierwszego w samej końcówce pierwszej połowy zbliżyli się na zaledwie cztery punkty. Ostatecznie dzięki trójce Pamuły gospodarze wygrywali 45:38.

Trzecią kwartę zespół trenera Krzysztofa Szablowskiego rozpoczął od serii 11:0 i po trafieniach Mateusza Bartosza zdobył czteropunktową przewagę. Za odrabianie tych strat wziął się przede wszystkim Piotr Pamuła - to po jego trójkach MKS znowu prowadził 54:52. Polfarmex bardzo długo trzymał się blisko rywali, ale dąbrowianie ponownie zdobyli większą przewagę. Po serii rzutów wolnych Kerrona Johnsona było już 70:58 po 30 minutach rywalizacji. Ostatnia kwarta niewiele zmieniała - dąbrowianie całkowicie kontrolowali sytuację na parkiecie. Polfarmex nie zanotował już kolejnego ofensywnego zrywu, a Devante Wallace nie był już tak skuteczny jak wcześniej. Bardzo dobrze prezentował się za to Byron Wesley, co nie pozwalało gościom na zmniejszanie różnicy. Ostatecznie MKS zwyciężył 90:77.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Piotr Pamuła, który trafił sześć trójek i zanotował łącznie 25 punktów. 21 punktów, sześć zbiórek i cztery asysty dołożył Byron Wesley. Dla gości 20 punktów rzucił Devante Wallace.

 

King Szczecin - AZS Koszalin 76:65

Lepiej w to spotkanie weszli goście, którzy po trójkach Piotra Stelmacha i Jakuba Zalewskiego prowadzili już 8:2. King krok po kroku odrabiał straty i dość szybko doprowadził do wyrównania dzięki akcji Taylora Browna. Jednak dopiero późniejsze trafienia Zacha Robbinsa i Marcina Dutkiewicza ustawiły wynik spotkania po 10 minutach na 14:13. Drugą kwartę szczecinianie rozpoczęli od małej serii 5:0 i dzięki temu powiększali swoją przewagę. Późniejsze rzuty wolne Browna oznaczały, że zespół trenera Marka Łukomskiego prowadził już 23:15. AZS się nie poddawał i potrafił się zbliżyć jeszcze na cztery punkty po akcji Igora Wadowskiego, ale sytuację kontrolował King. Ostatecznie po rzutach Russella Robinsona gospodarze wygrywali po pierwszej połowie 33:28.

Zaraz na początku trzeciej kwarty zespół trenera Piotra Ignatowicza doprowadził do remisu po trafieniu Curtisa Millage’a. Od tego momentu sześć kolejnych punktów zdobyli jednak szczecinianie, dzięki czemu ponownie uciekali. Po późniejszej trójce Pawła Kikowskiego i rzucie Russella Robinsona było już 49:40. Koszalinianie nie grali już tak dobrze w ataku, a to pozwalało gospodarzom na powiększenie przewagi nawet do 13 punktów. Rzut Michała Nowakowskiego ustawił wynik spotkania po 30 minutach na 61:47. Ostatnią kwartę od zmniejszania strat rozpoczął Kenny Manigault, ale prowadzenie Kinga ciągle było bezpieczne. Ważne trafienia notowali Szymon Łukasiak i Taylor Brown, a AZS nie zdecydował się na ofensywny zryw. King zwyciężył 76:65.

Taylor Brown był najlepszym zawodnikiem gospodarzy - zanotował 18 punktów i sześć zbiórek. 17 punktów i trzy asysty dodał Paweł Kikowski. W ekipie gości wyróżniał się Curtis Millage z 14 punktami i pięcioma asystami.

 

Miasto Szkła Krosno - Energa Czarni Słupsk 77:70

Goście trochę lepiej weszli w to spotkanie - mogli liczyć przede wszystkim na Marcusa Ginyarda. Po późniejszych rzutach wolnych tego zawodnika było już 13:9 dla Energi Czarnych. Amerykanin był nie do zatrzymania - dzięki jego kolejnemu trafieniu przewaga słupszczan wzrosła do dziewięciu punktów, a on sam miał ich już na koncie 11. Straty gospodarzy zmniejszali trochę Jakub Dłuski i Royce Woolridge, ale to zespół trenera Robertsa Stelmahersa wygrywał po 10 minutach 26:19. Na początku drugiej kwarty po rzutach Kareema Maddoxa i Dariusza Wyki Miasto Szkła objęło minimalne prowadzenie. To zdecydowanie wyrównało rywalizację na parkiecie. W ekipie krośnieńskiej dobry fragment zanotował Dino Pita, ale po akcji 2+1 Ginyarda było 40:37 dla gości. Ostatecznie dzięki rzutom wolnym Dawida Bręka pierwsza połowa zakończyła się remisem po 42.

Trzecią kwartę minimalnie lepiej rozpoczęła ekipa Energi Czarnych - trafienia Davida Kravisha dawały tej ekipie nawet sześć punktów przewagi, a po trójce Łukasza Seweryna było już nawet 56:47. Miasto Szkła miało swoje problemy w ataku, ale rzutami z dystansu różnicę zmniejszał Royce Woolridge. Sytuację słupszczan uspokajali jednak Chavaughn Lewis i Mantas Cesnauskis - dzięki nim po 30 minutach wygrywali 61:56. Niesamowita seria 13:0 i trafienia Chrisa Czerapowicza, Kareema Maddoxa oraz Jakuba Dłuskiego całkowicie zmieniały sytuację - to zespół trenera Michała Barana prowadził 69:61. Od tego momentu atak gospodarzy się zatrzymał i siedem kolejnych punktów zanotowała drużyna ze Słupska, tym samym zbliżając się na różnicę punktu. Miasto Szkła miało jednak w składzie Czerapowicza - to jego trójka dawała więcej spokoju tej ekipie. Słupszczanie już nie byli w stanie odrobić strat, ponieważ nieskuteczni z dystansu byli Ginyard oraz Lewis. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 77:70.

Najlepszym strzelcem Miasta Szkła był Dino Pita z 14 punktami i czterema zbiórkami. 13 punktów dodał do tego Royce Woolridge. W ekipie ze Słupska wyróżniał się Marcus Ginyard z 18 punktami i pięcioma zbiórkami.

 

Polpharma Starogard Gdański - Asseco Gdynia 99:87

Świetny początek starogardzian - sporo akcji z szybkiego ataku oraz piłek podawanych do Martynasa Sajusa przyniosło efekt - po kolejnym trafieniu litewskiego środkowego było już nawet 12:2. Później ta przewaga wzrosła nawet do 15 punktów po wsadzie w kontrze w wykonaniu Thomasa Davisa. Goście starali się na to odpowiadać trójkami Filipa Matczaka i Marcela Ponitki, jednak dopiero w końcówce kwarty po rzutach Krzysztofa Szubargi Asseco zbliżyło się na sześć punktów. Ostatecznie po 10 minutach gry to Polpharma wygrywała 29:19. Zespół trenera Mindaugasa Budzinauskasa wrócił na piętnastopunktowe prowadzenie w drugiej kwarcie głównie dzięki świetnemu Anthony’emu Milesowi. Dwie trójki z rzędu Martynasa Paliukenasa i akcja Jakuba Schenka oznaczały, że starogardzianie prowadzili nawet 53:32. Rzutem z połowy boiska straty gdynian do 16 punktów zmniejszył Przemysław Żołnierewicz.

Początek trzeciej kwarty ponownie lepszy dla Polpharmy. Sporo w ataku dawał Thomas Davis - po jego rzutach i trójkach Łukasza Diduszki oraz Marcina Fliegera było już nawet 68:40. Asseco nie radziło sobie z dobrze zorganizowaną obroną gospodarzy, która dodatkowo generowała szybki atak. Ważnym ogniwem starogardzian był Martynas Sajus, na którego goście nie mogli znaleźć odpowiedzi. W końcówce kwarty straty trochę zmniejszył Krzysztof Szubarga, ale i tak gospodarze po 30 minutach wygrywali aż 82:56. Dopiero w ostatniej kwarcie na parkiecie pojawił się Michael Hicks, a trener Budzinauskas mógł korzystać ze wszystkich swoich zawodników. W końcówce spotkania gospodarze nie byli już w stanie utrzymać aż tak wysokiego prowadzenia i m.in. dzięki trójkom Mariusza Konopatzkiego i Bartosza Jankowskiego Asseco ostatecznie zbliżyło się do wyniku 99:87.

Martynas Sajus z 16 punktami i ośmioma zbiórkami był najlepszym zawodnikiem Polpharmy. 15 punktów i cztery asysty dodał do tego Marcin Flieger. Po 18 punktów dla Asseco rzucili Krzysztof Szubarga oraz Filip Matczak.

 

Siarka Tarnobrzeg - TBV Start Lublin 86:83

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęła Siarka, która po akcji 2+1 Tomasza Wojdyły prowadziła 7:0. Lublinianie szybko jednak wzięli się za odrabianie strat i dzięki Stefanowi Balmazoviciowi zbliżyli się na zaledwie dwa punkty. Dobre wejście do PLK zanotował Nick Covington - to po jego dwóch trójkach mieliśmy remis po 17. Rzuty wolne Bartosza Ciechocińskiego dały TBV Startowi dwupunktową przewagę po 10 minutach gry. Zaraz na początku drugiej kwarty Siarka odzyskała prowadzenie, ale to goście częściej mieli inicjatywę. Kolejne trafienie Balmazovicia oznaczało wynik 36:32. W samej końcówce pierwszej połowy po rzutach Jana Grzelińskiego i Krzysztofa Jakóbczyka tarnobrzeżanie doprowadzili do wyrównania, ale trójka Nicka Kellogga oznaczała, że to ekipa z Lublina wygrywała 44:41.

W trzeciej kwarcie zespół trenera Davida Dedka prowadził już ośmioma punktami po kolejnym rzucie Kellogga, ale gospodarze mieli w składzie Zane’a Knowlesa i Travisa Releforda, dzięki którym odrabiali straty. W pewnym momencie pięć punktów z rzędu tego drugiego dało gospodarzom przewagę 58:56. Ostatecznie po 30 minutach gry Siarka wygrywała trzema punktami. W ostatniej kwarcie TBV Start kilkakrotnie zbliżał się na minimalną różnicę, ale dopiero na trzy minuty przed końcem po rzutach wolnych Douga Wigginsa wyszedł na prowadzenie. W finałowej minucie zespół z Lublina remisował jeszcze po rzucie Pawła Kowalskiego, ale kluczowe trafienie w końcówce należało do Releforda. Dzięki niemu Siarka wygrała 86:83.

Travis Releford był najlepszym zawodnikiem Siarki - zanotował aż 31 punktów i sześć zbiórek. 17 punktów i 18 zbiórek dołożył Zane Knowles. W ekipie gości wyróżniał się Doug Wiggins z 22 punktami, 10 asystami i pięcioma zbiórkami.


Polski Cukier Toruń - PGE Turów Zgorzelec 97:85

Spotkanie od początku było bardzo wyrównane i toczyło się rytmem kosz za kosz. Za pierwsze minuty można wyróżnić Krzysztofa Sulimę oraz Mateusza Kostrzewskiego, którzy szybko zdobyli po sześć punktów. Nawet gdy po trafieniach Łukasza Wiśniewskiego i Obiego Trottera Polski Cukier notował niską przewagę, to błyskawicznie do remisu doprowadzał Denis Ikovlev. Dzięki kolejnym rzutom Wiśniewskiego i Maksyma Sanduła gospodarze prowadzili po 10 minutach rywalizacji 24:18. W drugiej kwarcie aktywny w ataku był Michał Gospodarek, co pozwalało jego drużynie na lekkie odrabianie strat. Po późniejszej trójce Tweety’ego Cartera PGE Turów zbliżył się na dwa punkty, ale dwie kolejne akcje Kyle’a Weavera uspokajały sytuację zespołu trenera Jacka Winnickiego. Rzuty Sulimy i Skificia dawały torunianom osiem punktów przewagi, ale trójka Cartera zmniejszyła te straty do stanu 44:39 na koniec pierwszej połowy.

Zgorzelczanie świetnie weszli w drugą połowę. Kolejne akcje Denisa Ikovleva, Urosa Nikolicia oraz Tweety’ego Cartera pozwoliły na doprowadzenie do remisu. Ofensywę gospodarzy ożywili Krzysztof Sulima i Kyle Weaver, a po rzutach Łukasza Wiśniewskiego mieli aż jedenaście punktów przewagi. Ostatecznie po 30 minutach rywalizacji było 69:59 dla Polskiego Cukru. Na tym torunianie nie poprzestali - trafienia Diduszki i Wiśniewskiego dawały nawet 14 punktów przewagi tej ekipie w czwartej kwarcie. PGE Turów nie był w stanie odrabiać tych strat, a zespół trenera Jacka Winnickiego całkowicie kontrolował wydarzenia na boisku. Starał się to jeszcze zmieniać Tweety Carter, ale jego indywidualne akcje nie wystarczały. Ostatecznie torunianie zwyciężyli 97:85.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Jure Skifić z 20 punktami, pięcioma zbiórkami i dwiema asystami. 17 punktów i pięć asyst dodał do tego Łukasz Wiśniewski. W ekipie gości wyróżniał się Tweety Carter z 26 punktami i siedmioma asystami.

 

Trefl Sopot - Anwil Włocławek 79:80

Obie drużyny w pierwszych minutach nie były zbyt skuteczne, ale to Anwil po trafieniu Pawła Leończyka prowadził 5:0. Dzięki późniejszym akcjom Tylera Hawsa przewaga tej ekipy wzrosła nawet do ośmiu punktów. Trefl odpowiadał na to głównie trafieniami Anthony’ego Irelanda i Nikoli Markovicia, ale to dwa rzuty Jakuba Karola dały gospodarzom pierwsze prowadzenie. Ostatecznie sopocianie po 10 minutach gry wygrywali 20:17. Na początku drugiej kwarty ta przewaga wzrosła nawet do ośmiu punktów, ale dość szybko - dzięki trafieniom Kacpra Młynarskiego - zbliżał się zespół trenera Igora Milicicia. Anwil wrócił na prowadzenie po akcji wykończonej przez Jamesa Washingtona, a to sprawiało, że rywalizacja była bardzo wyrównana. Później świetnie prezentowali się Filip Dylewicz oraz Nikola Marković, a drużyna trenera Zorana Marticia wygrywała po pierwszej połowie 44:43.

Na początku trzeciej kwarty Anwil ponownie odzyskał przewagę po trafieniach Nemanji Jaramaza i Michała Chylińskiego. Prowadzenie gości nie utrzymywało się jednak długo, ponieważ kolejne akcje Nikoli Markovicia oraz Filipa Dylewicza oznaczały, że to Trefl był lepszy - 59:53. Sopocianie kontrolowali sytuację na parkiecie i nie pozwalali włocławianom na zbyt wiele. Ostatecznie m.in. dzięki rzutowi Tylera Lasera gospodarze po 30 minutach wygrywali 65:61. Czwartą kwartę Anwil rozpoczął od serii 8:1, a to oznaczało, że znowu znalazł się w korzystniejszej pozycji. Zawodnicy trenera Marticia oczywiście nie zamierzali się poddawać, a trójka Dylewicza na dwie minuty przed końcem dawała sopocianom minimalną przewagę. Pięć sekund przed końcem faulowany Josip Sobin nie trafił dwóch rzutów wolnych, ale zbiórkę ofensywną i punkty zanotował Paweł Leończyk, co dawało gościom prowadzenie 80:79. W ostatniej akcji rzut na zwycięstwo miał jeszcze Anthony Ireland, ale spudłował.

Najlepszym strzelcem gości był James Washington, który zdobył 15 punktów i dwie asysty. 13 punktów i osiem zbiórek dodał Paweł Leończyk. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Nikola Marković z 27 punktami i 14 zbiórkami.

 

 

------