14. kolejka: TBV Start lepszy od Trefla, Asseco ogrywa Siarkę
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

14. kolejka: TBV Start lepszy od Trefla, Asseco ogrywa Siarkę

Dużo emocji przyniosły niedzielne mecze tej kolejki. TBV Start niespodziewanie wygrał z Treflem Sopot 87:79, a Asseco ostatecznie zwyciężyło z Siarką 82:78. Bardzo dobra ostatnia kwarta w wykonaniu MKS pozwoliła ekipie z Dąbrowy Górniczej wygrać z Energą Czarnymi 82:68. PGE Turów Zgorzelec pokonał Rosę Radom 82:69, Anwil Włocławek wygrał z Polskim Cukrem Toruń 91:73, a Stelmet BC Zielona Góra okazał się lepszy od BM Slam Stali Ostrów Wlkp. 76:65 w sobotnich hitach Polskiej Ligi Koszykówki.

,

TBV Start Lublin - Trefl Sopot 87:79

Lepiej w ten mecz weszła drużyna z Trójmiasta, która mogąc liczyć na Filipa Dylewicza i Nikolę Markovicia prowadziła nawet 12:3. Straty odrabiali później Bartosz Ciechociński i Stefan Balmazović, ale to ciągle było za mało na ekipę trenera Zorana Marticia. Trefl długo utrzymywał swoją przewagę, ale końcówka kwarty należała do gospodarzy. Dzięki trafieniom Nicka Kellogga oraz Brandona Petersona był remis po 20. Początek drugiej części meczu to problemy ze skutecznością obu drużyn. Wydawało się, że szybciej opanowali je sopocianie, ale później to TBV Start grał lepiej i po trójce Balmazovicia wygrywał 32:28. Ciągle nieźle radził sobie jednak Dylewicz, a dzięki niemu mieliśmy kolejne wyrównanie. Rzut Kellogga ustawił wynik spotkania po pierwszej połowie na 36:34.

Na początku trzeciej kwarty trójki Stefana Balmazovicia i Douga Wigginsa oraz akcje Brandona Petersona powiększyły przewagę gospodarzy do ośmiu punktów. Później rzutami z dystansu zmniejszał ją Michał Kolenda, ale TBV Start potrafił odpowiadać trafieniami Balmazovicia i Trojana. Goście nie zagrażali skutecznie rywalom, przez co lublinianie po 30 minutach rywalizacji wygrywali 62:55. Treflowi nie pomagał nawet fakt, że z dystansu zaczął trafiać Tyler Laser. Dopiero później dzięki akcji Anthony’ego Irelanda goście potrafili zbliżyć się na dwa punkty, ale nadal nie mogli doprowadzić do remisu. Bardzo ważne rzuty trafiali Doug Wiggins i Jakub Dłoniak, a po akcji Petersona TBV Start miał osiem punktów przewagi na półtorej minuty przed końcem. Sytuację starał się jeszcze zmieniać Ireland, ale ostatecznie to gospodarze zwyciężyli 87:79.

Po 20 punktów dla gospodarzy zanotowali Brandon Peterson oraz Stefan Balmazović. 15 punktów i sześć asyst dodał Doug Wiggins. W ekipie gości wyróżniał się Anthony Ireland z 20 punktami.

 

Asseco Gdynia - Siarka Tarnobrzeg 82:78

Początek meczu zdecydowanie należał do Asseco, które po rzucie Filipa Matczaka prowadziło już 7:0. Sytuację Siarki starał się zmieniać przede wszystkim Krzysztof Jakóbczyk. To właśnie po jego akcji oraz trafieniu Alexa Welsha tarnobrzeżanie odrobili wszystkie straty i zdobyli przewagę. Nie utrzymali jej jednak zbyt długo, ponieważ trójką znowu zaskoczył Krzysztof Szubarga. Ostatecznie dzięki rzutom Marcela Ponitki i Przemysława Żołnierewicza gdynianie wygrywali po 10 minutach 23:21. Goście zaskakiwali jednak także w drugiej części meczu i ponownie potrafili zdobywać przewagę - m.in. po rzutach Zane’a Knowlesa i Jakóbczyka. Później udawało się ją utrzymywać m.in. dzięki Tomaszowi Wojdyle. Po kolejnym trafieniu Knowlesa było już 39:32. Straty w końcówce zmniejszali jeszcze Żołnierewicz i Szubarga, co oznaczało, że Asseco po pierwszej połowie przegrywało trzema punktami.

Zaraz na początku trzeciej kwarty po rzutach Filipa Matczaka i Przemysława Żołnierewicza ekipa z Gdyni wróciła na prowadzenie. Dzięki trafieniom Piotra Szczotki gospodarze mieli już siedem punktów przewagi. Te straty zmniejszali przede wszystkim Grzegorz Małecki oraz Alex Welsh, ale zespół trenera Przemysława Frasunkiewicza ciągle był na prowadzeniu. Dzięki rzutowi z dystansu Krzysztofa Szubargi Asseco wygrywało po 30 minutach 64:58. Na początku ostatniej części meczu ważne akcje kończył Żołnierewicz, a po kontrze wykończonej przez Ponitkę było już 76:62. Siarka jednak nie zamierzała się poddawać! Zanotowała niesamowitą serię 14:0 i po rzucie Jakóbczyka doprowadziła do remisu. W samej końcówce kluczowe trafienia zanotował Mikołaj Witliński i to dało gospodarzom zwycięstwo 82:78. Warto podkreślić, że w ekipie z Tarnobrzega na boisku pojawiło się tylko sześciu zawodników, a nie grali m.in. Brandon Brown oraz Travis Releford.

Najlepszym strzelcem Asseco był Przemysława Żołnierewicz z 19 punktami. 18 punktów i trzy asysty dodał Krzysztof Szubarga. W ekipie gości wyróżniał się Alex Welsh 21 punktami i ośmioma zbiórkami.

 

Energa Czarni Słupsk - MKS Dąbrowa Górnicza 68:82

Trochę lepiej w ten mecz weszli goście, którzy po trafieniach Kerrona Johnsona oraz Piotra Pamuły prowadzili 11:3. Dopiero późniejsze akcje Chavaughna Lewisa oraz Grzegorza Surmacza zbliżyły gospodarzy na trzy punkty. MKS potrafił jednak kontrolować sytuację na parkiecie, m.in. dzięki rzutom Jeremiaha Wilsona i Pamuły. Energa Czarni w końcu doprowadziła do remisu po trójce Mantasa Cesnauskisa, ale ostatecznie dzięki podobnemu rzutowi Bartłomieja Wołoszyna było 21:18 dla dąbrowian po 10 minutach gry. Druga część meczu była bardzo wyrównana, ale dopiero po późniejszej akcji 2+1 Davida Kravisha słupszczanie wyszli na prowadzenie. Mecz toczył się rytmem kosz za kosz, a żadna z drużyn nie potrafiła zbudować bezpiecznej przewagi. Nawet gdy po trafieniach Jakuba Parzeńskiego MKS był lepszy o trzy punkty, to do kolejnego remisu doprowadził trójką Lewis.

Trzecią kwartę zespół trenera Robertsa Stelmahersa rozpoczął od serii 7:0. Późniejsza trójka Chavaughna Lewisa pozwoliła Enerdze Czarnym na prowadzenie 52:43. MKS się jednak nie poddawał i po trafieniach Kerrona Johnsona oraz Piotra Pamuły zbliżył się na trzy punkty. Do ataku włączył się także Jakub Parzeński, a po rzucie wolnym Pamuły był kolejny remis. Trafienie Byrona Wesleya oznaczało, że to dąbrowianie po 30 minutach rywalizacji wygrywali 57:56. Początek ostatniej kwarty należał do drużyny trenera Drażena Anzulovicia - po kilku akcjach i kontrze wykończonej przez Jeremiaha Wilsona miała już sześć punktów przewagi. Kibice mogli obserwować ciekawe wymiany pomiędzy Parzeńskim a Kravishem, ale to ciągle goście kontrolowali sytuację na boisku. Po trójce Macieja Kucharka MKS prowadził 75:66 na dwie minuty przed końcem. Energa Czarni nie zanotowała już żadnego ofensywnego zrywu i nie odrobiła tych strat. Ostatecznie MKS zwyciężył 82:68.

Najlepszym zawodnikiem gości był Jakub Parzeński, który zanotował 20 punktów i pięć zbiórek. Po 14 punktów dołożyli Jeremiah Wilson i Piotr Pamuła. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Chavaughn Lewis z 21 punktami, czterema zbiórkami i trzema asystami.

 

Polfarmex Kutno - King Szczecin 63:69

Goście zanotowali rewelacyjny początek meczu - po pięciu minutach i trafieniu Craiga Sworda prowadzili już 13:2. Polfarmex nadal miał problemy ze skutecznością i w tej części meczu zdobył zaledwie siedem punktów. Trójka Roberta Skibniewskiego oznaczała wynik 20:7 dla ekipy ze Szczecina. Druga kwarta była właściwie odwrotnością poprzedniej. Za odrabianie strat w znaczącym stopniu odpowiadał Devante Wallace, a nieźle prezentował się Maksym Sałasz. Tym razem to King miał spore problemy z przeforsowaniem ofensywy gospodarzy. Po trafieniu Michała Gabińskiego ekipa trenera Krzysztofa Szablowskiego przegrywała zaledwie trzema punktami po pierwszej połowie.

Trzecia kwarta na samym początku była zacięta, ale seria 8:0 zespołu trenera Marka Łukomskiego i trafienia Craiga Sworda oraz Taylora Browna dawały aż 10 punktów przewagi gościom. To jednak nie załamywało kutnian, którzy walczyli o lepszy wynik, a po trójce Dardana Berishy zbliżyli się nawet na pięć punktów. Ostatecznie po rzucie z dystansu Jakuba Garbacza King wygrywał po 30 minutach rywalizacji 51:43. W ostatniej kwarcie goście kontrolowali sytuację na parkiecie, a po kolejnym trafieniu dobrze radzącego sobie Sworda prowadzili nawet 10 punktami na pięć minut przed końcem. Polfarmex nie zanotował już żadnego ofensywnego zrywu i to ostatecznie szczecinianie mogli cieszyć się ze zwycięstwa 69:63.

Craig Sword był najlepszym strzelcem Kinga w tym meczu - zanotował 12 punktów i osiem zbiórek. Po 10 punktów dodali Taylor Brown, Michał Nowakowski i Paweł Kikowski. W Polfarmexie po 12 punktów rzucili Michał Gabiński i Devante Wallace.

 

Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń 91:73

Spotkanie od trójek rozpoczęli Paweł Leończyk i Łukasz Wiśniewski, ale później mecz nie był już tak ofensywny. W ekipie gospodarzy nieźle spisywał się Tyler Haws, chociaż to nie wystarczało do zbudowania bezpiecznej przewagi. Na to starał się odpowiadać Kyle Weaver. Trafienie Josipa Sobina dało Anwilowi prowadzenie 14:13 po 10 minutach rywalizacji. Druga kwarta długo była wyrównana, ale włocławianie po serii 8:0 i trafieniu Toneya McCraya mieli już przewagę dziewięciu punktów. Późniejsza trójka Jamesa Washingtona dawała wynik 43:31 dla gospodarzy. Polski Cukier ciągle był jeszcze w grze. Do końca pierwszej połowy tę różnicę - do siedmiu punktów - zmniejszył m.in. Jure Skifić.

W trzeciej kwarcie zespół trenera Jacka Winnickiego starał się jeszcze bardziej zbliżać do rywali, ale oni na to nie pozwalali i dzięki trójkom Kamila Łączyńskiego oraz Tylera Hawsa kontrolowali sytuację na parkiecie. Anwil w pewnym momencie osiągnął nawet 15 punktów przewagi, ale nadzieję rzutem z dystansu gościom dawał jeszcze Jure Skifić. Chorwat swoimi rzutami zaskakiwał także w kolejnej kwarcie, choć to ciągle było za mało na rozpędzoną ekipę trenera Igora Milicicia. W pewnym momencie po trafieniu Maksyma Sanduła torunianie zbliżyli się jeszcze na dziewięć punktów, ale na więcej już nie było ich tego dnia stać. Niezwykle ważne trójki trafiał Michał Chyliński i to głównie dzięki niemu włocławianie znowu uciekali na bezpieczną przewagę. Ostatecznie Anwil zwyciężył 91:73.

Michał Chyliński rzucił w tym meczu aż siedem trójek i tym samym zanotował na swoim koncie 24 punkty. 14 punktów i sześć zbiórek dołożył Toney McCray. W ekipie z Torunia na wyróżnienie zasłużył Kyle Weaver z 20 punktami i sześcioma zbiórkami.

 

PGE Turów Zgorzelec - Rosa Radom 82:69

Rosa świetnie weszła w mecz - po trójce Gary’ego Bella prowadziła nawet 8:0. Później lepiej zaczęli grać Mateusz Kostrzewski oraz Michał Michalak i to dzięki nim gospodarze zaczęli odrabiać straty. Kolejnej rzuty wolne Michaela Gospodarka dały zgorzelczanom remis po 14. PGE Turów potrafił jeszcze wyjść na minimalną przewagę, ale do kolejnego wyrównania doprowadził Jarosław Zyskowski. W drugiej kwarcie po małej serii 7:0 i trójce Filipa Zegzuły radomianie wygrywali już 29:22. Kiedy już wydawało się, że ponownie opanują sytuację na parkiecie, to w końcówce trafiać zaczął Tweety Carter, a po rzucie z dystansu Gospodarka zespół trenera Mathiasa Fischera przegrywał już zaledwie punktem.

Kluczowa dla przebiegu meczu okazała się trzecia kwarta - to właśnie w jej trakcie PGE Turów złapał wiatr w żagle. Świetnie prezentował się Michał Michalak, a po trójce Cartera było już 51:41 dla gospodarzy. Ostatecznie dzięki trafieniom Denisa Ikovleva i Kirka Archibeque’a zgorzelczanie mieli już 12 punktów przewagi. Było to możliwe także dzięki lepszej defensywie, która pozwoliła Rosie na zdobycie zaledwie 11 punktów w 10 minut. W ostatniej kwarcie rzuty Gary’ego Bella oraz Kima Adamsa zbliżyły jeszcze gości na zaledwie cztery punkty, ale od tego momentu PGE Turów zanotował serię 9:0 i po trójce Cartera było już 71:58. Tego zespół trenera Wojciecha Kamińskiego nie był już w stanie odrobić. Ostatecznie zgorzelczanie zwyciężyli 82:69.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Denis Ikovlev z 18 punktami. Po 15 punktów dołożyli Michał Michalak i Tweety Carter. W ekipie gości wyróżniał się Jarosław Zyskowski z 19 punktami i pięcioma zbiórkami.

 

Stelmet BC Zielona Góra - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 76:65

Ostrowianie zaskakiwali od początku spotkania - po trafieniach Aarona Johnsona i Shawna Kinga prowadzili nawet 13:2. Mistrzowie Polski mieli w pierwszej kwarcie spore problemy z atakiem, a rywale świetnie to wykorzystywali. Mimo trochę lepszej końcówki Stelmetu, to ekipa trenera Emila Rajkovicia prowadziła 23:12 po 10 minutach rywalizacji. W drugiej kwarcie można było zauważyć wzmożoną aktywność Armaniego Moore’a, ale to ciągle było za mało na BM Slam Stal, która po rzutach Marca Cartera miała 14 punktów przewagi. Sytuację bardzo starał się zmieniać James Florence - jego wysiłki również nie wystarczały. Rzut wolny Johnsona ustawił wynik rywalizacji na 38:29 po pierwszej połowie.

W trzeciej kwarcie zespół trenera Artura Gronka krok po kroku starał się odrabiać straty. Mimo prób Thomasa Kelatiego i Jamesa Florence’a nadal nie potrafił doprowadzić chociażby do remisu. Dopiero późniejsze trafienia Vladimira Dragicevicia dały Stelmetowi prowadzenie 50:49. M.in. dzięki Łukaszowi Majewskiemu to BM Slam Stal po 30 minutach rywalizacji nadal wygrywała - 55:52. Wszystko zmieniła ostatnia kwarta. Na jej początku zielonogórzanie objęli prowadzenie po rzutach Moore’a i to był wyraźny sygnał do ataku. Później Stelmet zanotował niesamowitą serię 14:0 i po kolejnej akcji Moore’a było już 73:60. Tego ostrowianie nie mieli już szans odrobić. Ostatecznie mistrzowie wygrali różnicą 11 punktów.

Armani Moore był najlepszym strzelcem Stelmetu - zanotował 17 punktów i pięć zbiórek. 15 punktów, sześć zbiórek i trzy asysty dodał Vladmir Dragicević. W ekipie gości wyróżniał się Marc Carter z 14 punktami.

 

AZS Koszalin - Polpharma Starogard Gdański 83:75

Początek meczu był bardzo wyrównany, a rywalizacja toczyła się rytmem kosz za kosz. Nawet gdy po trójce Piotra Stelmach AZS wychodził na prowadzenie, to dwie akcje z rzędu Michaela Hicksa błyskawicznie zmieniały sytuację. Polpharma po 10 minutach prowadziła 17:15. W drugiej kwarcie ważnym zawodnikiem starogardzian był Martynas Paliukenas, ale to Hicks wyrastał na bohatera. Po jego kolejnych akcjach goście mieli już dziewięć punktów przewagi, a Amerykanin z polskim paszportem aż 17 na swoim koncie. Mimo starań Daniela Walla i Sławomira Sikory to ekipa trenera Mindaugasa Budzinauskasa wygrała pierwszą połowę 39:33.

Sytuacja niewiele zmieniała się w trzeciej kwarcie. AZS starał się zbliżać trójkami, ale to Polpharma kontrolowała wydarzenia na parkiecie. Trafienia Urosa Mirkovicia i Marcina Fliegera, a także rzuty wolne Michaela Hicksa pozwalały starogardzianom prowadzić 57:50 po 30 minutach gry. Ostatnia kwarta przyniosła ogromne zmiany. Seria 7:0 i rzut Marcina Nowakowskiego dały remis. Polpharma starała się jeszcze reagować, ale kolejna seria - tym razem 10:0 pozwoliła AZS prowadzić 72:63. Goście zbliżali się choćby rzutami Anthony’ego Milesa i Fliegera, ale kluczowe rzuty należały do Piotra Stelmacha oraz Curtisa Millage’a. To właśnie dzięki nim koszalinianie zwyciężyli ostatecznie 83:75.

Darrell Harris był najlepszym zawodnikiem AZS - zanotował 19 punktów i 11 zbiórek. 17 punktów, cztery zbiórki i trzy asysty dodał Curtis Millage. 23 punkty i sześć asyst dla Polpharmy zdobył Marcin Flieger.

 

------