3. kolejka: Zacięty mecz w Szczecinie! Dogrywka dla Kinga
fot. Jakub Bessarab/King

,

Lista aktualności

3. kolejka: Zacięty mecz w Szczecinie! Dogrywka dla Kinga

W jedynym niedzielnym spotkaniu Polskiej Ligi Koszykówki po bardzo zaciętej rywalizacji King Szczecin pokonał po dogrywce PGE Turów Zgorzelec 107:105. Świetna ofensywna seria Trefla w końcówce sobotniego spotkania pozwoliła sopocianom na zwycięstwo z Rosą Radom 85:82. W innych meczach AZS Koszalin pokonał w Kutnie Polfarmex 81:57, a Asseco wygrało z Energą Czarnymi 81:71. MKS w piątek zagrał rewelacyjnie w obronie i nadal jest niepokonany w Polskiej Lidze Koszykówki. W piątek dąbrowianie wygrali z Anwilem Włocławek 70:56. 

,

King Szczecin - PGE Turów Zgorzelec 107:105

Gospodarze bardzo dobrze otworzyli ten mecz - po trójce Michała Nowakowskiego było już 7:0. Zgorzelczanie bardzo szybko odrobili te straty. Dwie akcje z rzędu Denisa Ikovleva dały remis, a po rzucie Michała Michalaka goście prowadzili 9:7. Sprawy w swoje ręce wziął jednak Paweł Kikowski - po jego trafieniach King ponownie miał cztery punkty przewagi. Ostatecznie po pierwszej kwarcie szczecinianie wygrywali 22:19. Początek drugiej kwarty nadal był dość wyrównany i żadna z drużyn nie potrafiła zbudować znaczącej przewagi. Dobrze na linii rzutów wolnych radził sobie Kikowski, a to ciągle utrzymywało wynik w okolicach remisu. Później z dystansu skuteczni byli jednak Tweety Carter i Michalak, a PGE Turów prowadził dwoma punktami. Po kolejnej akcji Kikowskiego pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 45:45.

W trzeciej kwarcie z dystansu rozstrzelał się Michał Nowakowski - po czterech trafieniach z rzędu było już 61:54 dla gospodarzy. PGE Turów nie miał zamiaru się poddawać. Dobrze prezentował się Kacper Borowski, po rzutach wolnych Mateusza Kostrzewskiego był kolejny remis, a dzięki trójce Michała Michalaka to zgorzelczanie mieli przewagę. 30 minut spotkania zakończyło się wynikiem 68:66. Ostatnia kwarta ponownie była bardzo zacięta. King po trafieniach Taylora Browna i Russella Robinsona na cztery minuty przed końcem prowadził jednak sześcioma punktami i był na dobrej drodze do sukcesu. Goście ambitnie walczyli jednak o lepszy wynik - pięć punktów z rzędu Davida Jacksona ponownie zmieniało obraz meczu. W końcówce decydowały pojedyncze akcje. Kolejne trafienie Jacksona dało minimalną przewagę PGE Turowowi. Szczecinianie mieli jeszcze swoje szanse - faulowany Brown trafił jednak tylko jeden rzut wolny, a to oznaczało dogrywkę.

Szczecinianie dodatkowy czas gry rozpoczęli od dwóch akcji Robinsona i Kikowskiego, co dało im lepszą pozycję. Straty trójkami odrabiał Michał Michalak, ale kolejne trafienia Robinsona i Browna utrzymywały przewagę gospodarzy. Ostatecznie King zwyciężył 107:105.

Najlepszym strzelcem Kinga był Paweł Kikowski z 27 punktami, czterema zbiórkami i trzema asystami. 22 punkty i dziewięć zbiórek dodał do tego Taylor Brown. W ekipie PGE Turowa wyróżniał się David Jackson z 23 punktami, dziewięcioma zbiórkami i pięcioma asystami. 


Trefl Sopot - Rosa Radom 85:82

Trochę lepiej to spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy po trafieniu Michała Kolendy prowadzili 4:0. Rosa bardzo szybko odrabiała te straty dzięki rzutom Tyrone’a Brazeltona i Darnella Jacksona. Po akcji amerykańskiego rozgrywającego było już 11:10 dla radomian. Późniejsza trójka Damiana Jeszke dała zespołowi trenera Wojciecha Kamińskiego nawet osiem punktów przewagi. Brazelton tylko w pierwszej kwarcie rzucił 11 punktów, a Rosa wygrywała 24:17. Na początku drugiej części meczu po trafieniach Jakuba Karolaka i Filipa Dylewicza Trefl najpierw zbliżył się na jeden punkt, a po późniejszej akcji Piotra Śmigielskiego doprowadził do remisu. Radomianie mieli spore problemy w ataku, co ekipa trenera Zorana Marticia potrafiła wykorzystać. Do końca pierwszej połowy częściej na prowadzeniu utrzymywali się sopocianie - ostatecznie po 20 minutach rywalizacji i rzucie Nikoli Markovicia było 42:38.

W trzeciej kwarcie wróciła skuteczność Rosy. Dobrze prezentował się duet Brazelton-Bell, a po rzucie Michała Sokołowskiego radomianie prowadzili 55:49. Co prawda po późniejszej trójce Jakuba Karolaka Trefl zbliżył się na jeden punkt, ale to goście prezentowali się lepiej. Dzięki trójce Sokołowskiego wygrywali 65:61. Ostatnią kwartę zespół trenera Kamińskiego zaczął od serii 8:0 i po rzucie Jeszkego prowadził już 12 punktami. Swoją dobrą formę strzelecką potwierdzali później Ireland i Karolak, ale to Rosa ciągle utrzymywała przewagę. W pewnym momencie radomianie ponownie mieli problem ze swoim atakiem - kolejne trójki Markovicia, Karola i Dylewicza dały dwupunktowe prowadzenie Treflowi. Później jeszcze rzuty wolne Irelanda pozwoliły sopocianom na trzy punkty przewagi. Akcję na dogrywkę miał jeszcze Damian Jeszke, ale piłka po jego rzucie wykręciła się z obręczy.

Najlepszym zawodnikiem Trefla był Anthony Ireland z 28 punktami, siedmioma zbiórkami i trzema asystami. 15 punktów dołożył do tego Jakub Karolak. W ekipie z Radomia 20 punktów, pięć zbiórek i pięć asyst zanotował Tyrone Brazelton.


Polfarmex Kutno - AZS Koszalin 57:81

Początek spotkania był dość wyrównany, ale to AZS dłużej utrzymywał się na prowadzeniu - po rzutach wolnych Marcina Nowakowskiego było 11:7. Kolejne trafienia Daniela Walla, Darrella Harrisa i Kenny’ego Manigaulta dawały nawet dziewięć punktów przewagi koszalinianom. Polfarmex w pierwszej kwarcie zanotował zaledwie dwa celne rzuty z gry. W drugiej części meczu po rzutach Sebastiana Kowalczyka i Dardana Berishy gospodarze zbliżyli się na cztery punkty. AZS zanotował jednak później serię 7:0, a dodatkowo w końcówce pierwszej połowy bardzo dobrze radził sobie Wall - po jego trójce było już 42:26.

W trzeciej kwarcie sporo rzutów wolnych notował Michael Fraser, ale nie miało to wielkiego wpływu na przebieg rywalizacji. AZS ciągle mógł liczyć na Darrella Harrisa, a po trafieniu Remona Nelsona goście wygrywali 54:41 po 30 minutach rywalizacji. Ostatnia część meczu za wiele już nie zmieniła - to zespół trenera Piotra Ignatowicza ciągle utrzymywał prowadzenie. Aktywni w ataku byli Nelson oraz Igor Wadowski, a Polfarmex nie miał pomysłu na to, aby skutecznie wrócić do tego meczu. Ostatecznie AZS wygrał aż 81:57.

Najlepszym zawodnikiem AZS był Daniel Wall z 15 punktami. Po 14 punktów dołożyli Piotr Stelmach i Darrell Harris. Dla Polfarmexu 12 punktów rzucił Dardan Berisha.

 

Energa Czarni Słupsk - Asseco Gdynia 71:81

Zespół prowadzony przez trenera Przemysława Frasunkiewicza świetnie rozpoczął to spotkanie. Najpierw po akcji 2+1 Piotra Szczotki prowadził 10:5, a później zanotował serię 12:1 i dzięki kolejnym punktom Przemysława Żołnierewicza wygrywał aż 26:9 na koniec pierwszej kwarty. To był cios, po którym gospodarze tak naprawdę do samego końca meczu nie potrafili się otrząsnąć. Co prawda druga część spotkania była już zdecydowanie bardziej wyrównana, ale jedno się nie zmieniało - Energa Czarni nie odrabiała strat. Aktywni byli Mantas Cesnauskis i Jerel Blassingame, ale to nie wystarczało na Żołnierewicza i Matczaka. Po 20 minutach było 51:34 dla gdynian.

Przez całą drugą połowę słupszczanie starali się odrabiać straty. Po akcjach Piotra Dąbrowskiego i Mantasa Cesnauskisa w trzeciej kwarcie gospodarze zbliżyli się na osiem punktów, ale na to odpowiadali Krzysztof Szubarga oraz Przemysław Żołnierewicz. Po 30 minutach to Asseco ciągle było lepsze - 68:55. W ostatniej kwarcie Energa Czarni zdecydowała się kolejny ofensywny zryw - na dwie minuty przed końcem po rzucie Blassingame’a przegrywała tylko ośmioma punktami. Do końca meczu nie trafili jednak do kosza i ostatecznie to Asseco cieszyło się ze zwycięstwa 81:71.

Najlepszym zawodnikiem Asseco był Przemysław Żołnierewicz z 20 punktami, siedmioma zbiórkami i dwiema asystami. 13 punktów i osiem zbiórek dodał do tego Filip Matczak. W Enerdze Czarnych wyróżniał się Jerel Blassingame z 17 punktami i sześcioma asystami.

 

Siarka Tarnobrzeg - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 60:69

Tarnobrzeżanie rozpoczęli ten mecz od mocnego uderzenia - po trafieniu Brandona Browna było już 8:0. Goście odpowiadali na to akcjami Szymona Szewczyka i Portera Troupe’a, ale ostatecznie dzięki rzutom Dariena Nelson-Henry’ego to Siarka po 10 minutach wygrywała 20:15. Drugą kwartę BM Slam Stal rozpoczęła od serii 7:0 i po akcji 2+1 Władysława Koreniuka to ona miała przewagę. W ekipie gospodarzy wyróżniali się Tomasz Wojdyła i Nelson-Henry, ale sam mecz był wyrównany. Po kolejnej akcji Troupe’a ostrowianie przegrywali tylko punktem.

Trzecia kwarta nie przyniosła znacznych zmian, ponieważ rywalizacja ciągle była bardzo zacięta. Ostatecznie dzięki akcji Aarona Johnsona i rzutom wolnym Marvina Jeffersona to BM Slam Stal po 30 minutach prowadziła 48:46. W ostatniej kwarcie wyróżniali się Tomasz Ochońko i Kamil Chanas, a po trójce Szymona Szewczyka goście mieli siedem punktów przewagi. Kluczowe trafienia należały jednak do Ochońki - to dzięki nim zespół prowadzony przez trenera Emila Rajkovicia wygrał 69:60.

Porter Troupe był najlepszym strzelcem gości - rzucił 14 punktów. Punkt mniej dołożył Tomasz Ochońko. W ekipie z Tarnobrzega wyróżniał się Tomasz Wojdyła z 16 punktami i sześcioma zbiórkami.

 

Polpharma Starogard Gdański - Stelmet BC Zielona Góra 64:73

Polpharma od początku zaskakiwała mistrzów - po trafieniach Marcina Fliegera i Urosa Mirkovicia prowadziła 11:5. Mimo że później uaktywnili się w ataku James Florence i Przemysław Zamojski, to po akcji Anthony’ego Milesa gospodarze wygrywali 16:12. W drugiej części meczu krok po kroku Stelmet odrabiał straty. Duży udział miał w tym Thomas Kelati - to po jego dwóch rzutach zielonogórzanie prowadzili 24:23. Później przewaga gości wzrosła nawet do 10 punktów, chociaż trójkami zmniejszali ją Thomas Davis i Marcin Flieger.

Flieger nie dawał za wygraną także na początku trzeciej kwarty- to po jego trójce był remis po 35. Później po akcji Martynasa Sajusa Polpharma potrafiła mieć nawet sześć punktów przewagi, ale zespół trenera Artura Gronka ciągle trzymał się blisko. Dzięki akcji 2+1 Łukasza Koszarka przegrywał tylko dwoma punktami po 30 minutach rywalizacji. Jeszcze na cztery minuty przed końcem po rzucie Urosa Mirkovicia starogardzianie wygrywali jednym punktem. Kluczowe trójki należały jednak do Thomasa Kelatiego, Przemysława Zamojskiego i Łukasza Koszarka - po tych trafieniach było 69:62 dla Stelmetu. Jak się okazało - to wystarczyło do zwycięstwa w całym spotkaniu.

Najlepszym strzelcem Stelmetu był Przemysław Zamojski z 15 punktami. 13 punktów i sześć zbiórek dodał do tego Nemanja Djurisić. W ekipie Polpharmy wyróżniał się Marcin Flieger z 18 punktami i trzema asystami.

 

Miasto Szkła Krosno - TBV Start Lublin 87:74

Już sam początek spotkania wskazywał, że będzie ono bardzo wyrównane. Mecz toczył się rytmem kosz za kosz, a żadna z drużyn nie chciała odstawać. Częściej na prowadzeniu utrzymywali się jednak gospodarze, którzy po trójce Chrisa Czerapowicza prowadzili 22:20 po 10 minutach gry. W drugiej kwarcie przewagę swojej drużynie swoimi rzutami dawał Jakub Dłoniak, ale Miasto Szkła ciągle było blisko. W końcówce pierwszej połowy po trafieniach Dłoniaka i Jana Grzelińskiego to TBV Start wygrywał 45:38.

W trzeciej kwarcie lublinianie starali się utrzymywać swoją przewagę, ale po akcji 2+1 Kareema Maddoxa i trafieniu Szymona Rducha to gospodarze wrócili na prowadzenie. Dzięki rzutom Jana Grzelińskiego i Brandona Petersona TBV Start po 30 minutach rywalizacji wygrywał jednak 62:61. Kluczowa była ostatnia kwarta. Miasto Szkła zanotowało w niej serię 11:0 i po rzucie Royce’a Woolridge’a było już 78:66. Po tym zespół z Lublina nie był w stanie już wrócić do gry. Duża w tym zasługa Woolridge’a, który do końca meczu był bardzo skuteczny. Ostatecznie krośnianie wygrali 87:74.

Royce Woolridge zanotował w tym meczu 20 punktów i pięć asyst. 19 punktów dołożył do tego Chris Czerapowicz. Po 12 punktów dla TBV Startu zdobyli Brandon Peterson, Stefan Balmazović oraz Jakub Dłoniak.

 

MKS Dąbrowa Górnicza - Anwil Włocławek 70:56

Początek spotkania był bardzo wyrównany, a żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć większej przewagi. Sporo z dystansu rzucał Anwil, ale dobrze odpowiadał na to MKS. Po trójce Bartłomieja Wołoszyna był remis po 7. Włocławianie potrafili później odskoczyć na cztery punkty m.in. dzięki akcji Josipa Sobina, jednakże dąbrowianie nie pozwalali na więcej. Dzięki trafieniom zza linii 6,75 m Witalija Kowalenki i Piotra Pamuły to gospodarze byli na prowadzeniu. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 19:17. Dobra gra Kowalenki przyniosła także skutki w drugiej części meczu - po jego kolejnej akcji i rzutach Przemysława Szymańskiego MKS wygrywał nawet jedenastoma punktami. Anwil miał spore problemy z odrabianiem strat, ponieważ zespół trenera Drażena Anzulovicia pokazywał świetną defensywę. Dzięki rzutom wolnym Kerrona Johnsona drużyna trenera prowadziła 36:25. W drugiej kwarcie włocławianie zanotowali na swoim koncie zaledwie osiem punktów.

Trójki Piotra Pamuły i Witalija Kowalenki na początku kolejnej części gry jeszcze bardziej powiększały przewagę dąbrowian. Mimo że bardzo starał się Toney McCray, a rzut z dystansu trafił Fiodor Dmitriew, to prowadzenie MKS nie było w tym momencie zagrożone. Nadal świetny był Przemysław Szymański - dzięki jego trafieniu było już 49:32. Dąbrowianie całkowicie kontrolowali sytuację na parkiecie. W ostatniej kwarcie po dwóch z rzędu akcjach Kacpra Młynarskiego Anwil zmniejszył stratę do 11 punktów, a gospodarze już nie mogli być tak spokojni. Późniejsza kolejna trójka Młynarskiego jeszcze bardziej zbliżyła włocławian do rywali. MKS miał problemy w ataku, ale przełamał to w końcu Jakub Parzeński. Akcja 2+1 Johnsona na dwie minuty przed końcem pozwoliła zespołowi trenera Anzulovicia na bezpieczne utrzymanie prowadzenia. Dąbrowianie zwyciężyli ostatecznie 70:56.

Najlepszym strzelcem MKS był Piotr Pamuła z 14 punktami i pięcioma asystami. Kerron Johnson i Witalij Kowalenko dołożyli do tego po 12 punktów. W ekipie Anwilu wyróżniał się Tyler Haws z 15 punktami.

 

 

------