Zastal - PGE Turów: Wyszarpane zwycięstwo gości
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Zastal - PGE Turów: Wyszarpane zwycięstwo gości

Po niezwykle zaciętym meczu Zastal Zielona Góra przegrał z PGE Turowem Zgorzelec 73:80. - Wyszarpaliśmy to zwycięstwo. Gratuluje swoim zawodnikom i dziękuję im za konsekwencję i za walkę - mówił po spotkaniu trener PGE Turowa Jacek Winnicki.

Szefowie PLK TV znów mieli nosa do transmisji. Internauci oraz niemal komplet widzów w zielonogórskiej hali obejrzeli piękny koszykarski spektakl, który trzymał w napięciu niczym rasowy thriller. 

Wynik spotkania otworzył John Edwards, a gdy trójkę dołożył Konrad Wysocki było już 5:0 dla PGE Turowa. O to, aby goście nie odskoczyli za daleko zadbał Gani Lawal, który mimo że był faulowany dwukrotnie potrafił zakończyć akcję punktami. Niestety mylił się z rzutów wolnych. Od wyniku 5:4 zgorzelczanie po raz kolejny spróbowali ucieczki. Na niecałe cztery minuty przed końcem pierwszej kwarty prowadzili już 13:5. Trener Zastalu Tomasz Jankowski poprosił o czas. Pomogło. Trójkę trafił Marcin Sroka, później to samo zrobił Walter Hodge, a Jakub Dłoniak nie pomylił się z linii rzutów wolnych. Przewaga PGE Turowa stopniała do dwóch punktów. Wtedy po raz drugi za trzy odpalił Hodge, a za chwilę kolejną trójkę dołożył Dłoniak. Publiczność oszalała ze szczęścia. Po pierwszej kwarcie Zastal prowadził już 23:17.

W drugiej kwarcie zgorzelczanie prowadzeni przez Aarona Cela ruszyli do odrabiania strat. Aby ponownie wyjść na prowadzenie potrzebowali ledwie trzech minut. Po trójce Davida Jacksona i akcji 2+1 Michała Chylińskiego było już 24:30 dla gości. Końcówka drugiej odsłony miała identyczny przebieg jak pierwsza: należała do świetnie dysponowanych zielonogórzan. Dzięki akcjom Hodge'a i Piotra Stelmacha po 20 minutach gospodarze prowadzili 38:37.

Trzecia kwarta rozpoczęła się od kolejnej ucieczki PGE Turowa. Zastalowcy mylili się co akcję, natomiast zimną krew zza linii 6,75 m zachowywał Daniel Kickert. Po jego drugiej w tej kwarcie trójce było już 40:47. Zastalowcy przeszli na obronę strefową, a dzięki skutecznej grze rezerwowego Marcina Fliegera przed ostatnią odsłoną przegrywali siedmioma punktami. W ostatniej akcji bliski trafienia z połowy był Walter Hodge.

W czwartej kwarcie Zastalowcy robili co mogli żeby odrobić straty. Zgorzelczanie mieli jednak mającego dodatkową parę oczu z tyłu głowy Ronalda Moore'a oraz piekielnie skutecznego Daniela Kickerta. Na kryzysowe momenty gracze z Zielonej Góry mają Waltera Hodge'a i Ganiego Lawala. Zastalowski duet zadbał, aby emocje nie skończyły się w połowie ostatniej kwarty. Na cztery minuty przed końcem zielonogórzanie przegrywali dwoma punktami. Kluczowa dla losów spotkania okazała się akcja na minutę i 40 sekund przed końcem. Na atakowanej desce piłkę zebrał Dallas Lauderdale, Moore zauważył niekrytego Michała Gabińskiego, a ten rzucił za trzy. Na akcję za dwa Hodge'a błyskawicznie tym samym odpowiedział Konrad Wysocki.

Zastalowcy starali się desperacko odrobić straty, jednak zabrakło im szczęścia i czasu. Po czterech kolejkach zespół ze Zgorzelca może cieszyć się z pozycji lidera Tauron Basket Ligi. - Zagraliśmy twardo i konsekwentnie, dzięki czemu wyszarpaliśmy to zwycięstwo. Gratuluje swoim zawodnikom i dziękuję im za konsekwencję i za walkę - mówił po spotkaniu trener PGE Turowa Jacek Winnicki. Wtórował mu kapitan Konrad Wysocki. - To był dla nas bardzo ważny mecz. Mamy wielu młodych zawodników, którzy w tak ważnym meczu jeszcze nie grali. Potrafili oddać dobre rzuty i podejmować mądre decyzje. Ciężko pracowaliśmy także w obronie. Mamy dobry początek sezonu, oby tak dalej - mówił. 

Wśród gospodarzy nastroje nie były zbyt optymistyczne. Zastalowcy zdają sobie jednak sprawę, że w tym meczu dali z siebie wszystko. - Cieszy mnie, że zgorzelczanie musieli się mocno napracować. Jeżeli ktoś chce wygrać z nami mecz, musi zagrać na 120 procent możliwości. Mecz był bardzo zacięty, jednak nie ustrzegliśmy się błędów. Przespaliśmy początek trzeciej kwarty i to zadecydowało o naszej porażce - wyjaśniał trener Zastalu Tomasz Jankowski. - Zostawiliśmy dużo zdrowia i serca na boisku. Turów to doświadczony zespół i wykorzystał nasze błędy w obronie - dodawał skrzydłowy Jakub Dłoniak.