Michał Hernes: Po konferencji prasowej odbył Pan przyjacielską rozmowę z trenerem Tomaszem Jankowskim...
Ivo Kitzinger: Przez dwa sezony występowałem w juniorach Śląska Wrocław i grałem u niego w reprezentacji Polski kadetów. Jeżeli chodzi o trenerów, z którymi miałem okazję współpracować i których obserwowałem to uważam, że jest on jednym z lepszych i wysoko oceniam jego trenerski warsztat. Miałem różnych szkoleniowców i muszę przyznać, że przez tamte dwa lata nikt mnie tyle nie nauczył, co pan Jankowski. To, co umiem to jest w większości jego zasługą.
Chciał się Pan jakoś szczególnie przed nim zaprezentować?
- Chciałem ogólnie zagrać jak najlepiej, ale chyba emocje wzięły nad nami górę i nie wszystko wyszło tak, jak chcieliśmy.
Tak czy inaczej upieram się, że ten mecz był w Pana wykonaniu dobry. Aż się chce powiedzieć, że szkoda, że nie prezentuje Pan tych umiejętności w Śląsku...
- Tu we Wrocławiu Śląsk ma dość sporą grupę swoich wychowanków. Ja szukałem czegoś innego- postanowiłem zaryzykować i spróbować swych sił gdzieś indziej.
Dalej upiera się Pan, że ten mecz był mimo wszystko do wygrania?
- Myślę, że z Casey’em Sandersem w składzie nasze szanse byłyby o niebo większe. Podczas naszych ostatnich treningów wszystkie zagrywki były ustawiane pod niego. Nie będę się wypowiadał na temat drugiego Amerykanina, bo jeszcze go nie widzieliśmy. Dopiero przyjedzie do nas na testy.
Unia jest drużyną do bicia, czy stać was na coś więcej?
- Jestem przekonany, że wygramy bardzo dużo meczy. Nie jesteśmy zespołem, z
którym wszyscy będą wysoko wygrywać. Mam nadzieję, że uda nam się zrobić kilka niespodzianek.
W zespole gra sporo młodych Polaków i może to zaprocentuje za cztery lata podczas Mistrzostw Europy...
- Ja wierzę, że nawet trochę wcześniej. Nie musimy wygrywać w tym sezonie, ale
obiecuję, że postaramy się odnieść jak najwięcej zwycięstw. Tak czy inaczej to wszystko powinno zaprocentować.