,

Lista aktualności

Jerzy Chudeusz: Cel zawsze jeden – wygrać mecz

Trener Astorii Jerzy Chudeusz mówi, że każdy marzy o mistrzostwie Polski, a wypowiadając się o szansach swojego zespołu jest raczej ostrożny - Mówienie czy zajmiemy 4, 5 czy 8 miejsce jest szalenie ryzykowne, a tak naprawdę nie da się tego teraz określić. – stwierdza tuż przed rozpoczęciem kolejnych rozgrywek.

,

Marek Szczutkowski: Czy jest pan zadowolony z okresu przygotowawczego zespołu?

Jerzy Chudeusz: Nigdy nie jest tak, że można powiedzieć, że jest się w 100% zadowolonym z tego co się zrealizowało. Składa się na to oczywiście wiele czynników. Globalnie można powiedzieć, że jestem zadowolony w 70%. Dlaczego? Dlatego chociażby, że nie udało nam się zespołu stworzyć wcześniej. Długo szukaliśmy zawodników, troszeczkę tu mieliśmy pecha, a i pewne organizacyjne rzeczy też zawiodły.

Zeszły sezon Astoria skończyła największym triumfem w historii klubu, a mianowicie 6 miejsce, a jednak po rundzie play-off pozostał niedosyt. Czy w nadchodzących rozgrywkach zespół z Bydgoszczy może znaleźć się choćby miejsce wyżej?

Wie pan trzeba powiedzieć, że z drużyny która osiągnęła ten sukces zostało raptem dwóch zawodników Paweł Wiekiera i Artur Gliszczyński, jeśli się teraz nie mylę. Jesteśmy w sytuacji kiedy trzeba drużynę budować od podstaw. Każdy trener budując zespół myśli o zwycięstwach, o sukcesach. Na początku wszyscy będą mówili, że walczą o mistrzostwo Polski bo przed startem ligi teoretycznie wszyscy mają równe szanse. Ja myślę jednak, że trzeba się będzie skoncentrować na poszczególnych spotkaniach. Liga może być interesująca, grupa zespołów w której zapewne się znajdziemy będzie bardzo wyrównana i tutaj każde spotkanie będzie ważne, a każde zwycięstwo będzie miało swoją wartość. Mówienie więc tutaj czy zajmiemy 4, 5 czy 8 miejsce jest szalenie ryzykowne, a tak naprawdę nie da się tego teraz określić.

Mówi się, że trzy zespoły: Prokom, Anwil i Turów będą poza zasięgiem pozostałych drużyn. Zgodzi się pan z tą opinią?

Jeżeli w sporcie decydowałyby tylko środki finansowe to pewnie tak. Ale sport ma to do siebie, że zdarzają się sytuacje, gdzie ci mniej zamożni wygrywają te mecze i na to liczymy. Jeśli z góry założylibyśmy, że przegramy, bo nie mamy kilkumilionowego budżetu to budowanie drużyny, szczególnie od strony mentalnej, nie miałoby sensu.

Pan faktycznie znaczących środków finansowych nie miał i pewnie dlatego w Astorii zobaczymy Amerykanów, którzy gwiazdami naszej ligi raczej nie będą.

To też tak nie jest do końca bo widzę bardzo duże możliwości u Grega Davisa, naszego nowego rozgrywającego. Ten chłopak z każdym treningiem prezentuje się lepiej. Może gwiazdą nie będzie, ale powinien być zawodnikiem znaczącym w zespole, w całej lidze przynajmniej w jednym elemencie gry, a mianowicie asystach. Szukałem bowiem typowego rozgrywającego, który będzie koszykarzem grającym dla drużyny, tworzącym nasz system na boisku. On nie będzie graczem, który będzie zdobywał 30 punktów, może nawet nie będzie zawodnikiem, który w ostatnich akcjach będzie przesądzał o wyniku meczu, jest natomiast bardzo wielkim wsparciem dla tej drużyny. Naprawdę chłopak czyta grę, jest dobrze wyedukowany koszykarsko. Co zaś się tyczy wysokiego gracza, Dennisa Mimsa, to ma on cechy, które nam są bardzo potrzebne, to znaczy dobry charakter do walki, lubi grać agresywnie. Gdyby przy tych warunkach fizycznych był graczem kompletnym to nie grałby dla nas – tego trzeba być świadomym. Brałem go, bo były dobre opinie o nim jeśli chodzi o grę na tablicach i determinację w grze defensywnej. I tak też staramy się budować zespół. Jeżeli mamy Cepulisa, który jest graczem stricte ofensywnym dającym punkty to trzeba też znaleźć przeciwwagę. W sytuacjach meczowych w zależności od taktyki potrzebni są gracze, którzy potrafią też spełniać inne zadania. Stąd np. obecność Kiausasa w tej drużynie - to zawodnik typowo zadaniowy, którego można wykorzystać w ofensywie, ale przede wszystkim jest przydatny w obronie. Tak jak mówię, potrzebna jest przeciwwaga: jeżeli mamy Tomka Zabłockiego, który jest bardziej graczem ofensywnym niż defensywnym, to alternatywą jest Kiausas. W składzie jest młody Kukiełka, któremu bardzo zależy na tym, żeby zanikła opinia mówiąca o tym, że jest tylko graczem ofensywnym. To są te rzeczy, które ja sobie stawiam za jakiś cel. Jeżeli Michał Chyliński jest okrzyknięty wielką nadzieją naszej koszykówki to trzeba na niego postawić, bo ma niesłychane możliwości zarówno w obronie jak i ataku. Teraz miał troszeczkę zaległości po przerwie po meczach reprezentacji. Grał dużo w kadrze, został od razu wpuszczony na szerokie wody, bo tak można mówić o grze w pierwszej piątce reprezentacji Polski, mimo że ta reprezentacja niczego nie ugrała. Cały czas szukam odpowiedzi na pytanie, czy pozycja rozgrywającego będzie dla niego dobra na naszą ligę czy raczej powinien grać jako rzucający obrońca. Ale to się okaże po pierwszych meczach. Ja tego chłopaka też dopiero poznaję. Proszę mi wierzyć, że to nie jest tak, że się kogoś zobaczy przez dwa tygodnie i wszystko o nim wiadomo. Znalezienie tych cech, które gracz ma, które można wykorzystać trochę musi potrwać.

W meczach przedsezonowych sporo grał Artur Gliszyński, który przez lata był raczej niespełnionym lokalnym talentem, o którym wszyscy wiedzieliśmy, że ma potencjał to gry, ale nie do końca go wykorzystuje. Czy te rozgrywki będą dla niego przełomowe? Czy dostanie on więcej minut na parkiecie czy być może czas spędzony na boisku przed sezonem wynikał raczej z nieobecności Chylińskiego?

Nie ulega wątpliwości, że Artur faktycznie taką szansę dostał. Stworzyła mu się okazja ku temu, żeby w dwóch turniejach niemal samemu prowadzić grę zespołu. Można powiedzieć, że się tutaj bardzo dobrze sprawdził. Pokazał, że te możliwości faktycznie w nim są. Myślę, że jego problem tkwił w mentalności, bo pewna niewiara we własne możliwości i umiejętności go blokowała. Teraz, mimo tego że są i Greg, i Michał, ja go widzę na parkiecie szczególnie jeśli nadal będzie robił postępy. Trzeba sobie bowiem powiedzieć, że trening treningiem, ale rozwój zawodnika zależy od tego ile będzie grał. Jeżeli będzie występował na boisku, to będzie się rozwijał. Bardzo łatwo jest zawodnika „zniszczyć”, bo kiedy zawodnik jest nieodporny psychicznie, to jeśli się go posadzi na ławce, niemal przybije do niej gwoździami to wiadomo, że ten zawodnik się skończy. Z drugiej strony wiadomo, że trudno jest utrzymać formę przez pełne 8 miesięcy, dlatego potrzebny jest szeroki zespół i ja jestem przekonany, że Artur bardzo pomoże tej drużynie.

Z kolei kibice najbardziej rozczarowani są chyba dotychczasową postawą Pawła Wiekiery, który jest cieniem byłego reprezentanta Polski i najlepszego strzelca za „3” Euroligi. Co się dzieje z zawodnikiem, który mógłby być główną bronią pana zespołu?

Ja z Pawłem rozmawiałem i takie zadanie mu w dalszym ciągu stawiam. Z tym najlepszym strzelcem w Eurolidze to może trzeba już sobie dać spokój, bo to się wydarzyło, ale w tym kraju historią nikt już nie żyje tylko teraźniejszością i wszyscy oczekują czegoś na teraz. Takie są czasy i ja tego bym sobie też życzył. Paweł w tej chwili w drużynie jest chyba najbardziej doświadczonym graczem, z polskich zawodników na pewno. On zaczyna teraz dobrze podawać, a mi brakuje w jego grze nie tyle tych celnych, seryjnych rzutów za „3”, ale tego co było wcześniej jego wizytówką, czyli zbiórki na atakowanej tablicy, determinacji. Dlatego zależy mi na tym, żeby stał się bardziej wszechstronnym graczem, bo mamy innych którzy też potrafią rzucić z dystansu, a jak będzie potrzeba to i Paweł dorzuci swoje punkty. Jeśli miałby być tylko zawodnikiem, który wychodzi na czystą pozycję, dostaje piłkę i rzuca to byśmy go nie potrzebowali. On z wiekiem staje się dojrzalszym graczem, widzi dużo w drużynie, podaje i gra dla zespołu. Ale jeśli chodzi o grę na deskach to Paweł powinien nam więcej dawać, bo może, ma ku temu warunki i powinien tu się wykazać gdyż jest nam to bardzo potrzebne.

Na ile panu starczy cierpliwości do Łukasza Kwiatkowskiego?

No tak, jest to pytanie, które się ostatnio przewija wielokrotnie. Ja jako trener cierpliwość muszę mieć i to jest podstawowa sprawa. Natomiast Łukasz dołączył do zespołu z olbrzymimi zaległościami i w dalszym ciągu te zaległości są. Pewnie, że mógłbym powiedzieć jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Ale też w ten sposób nie można sprawy stawiać. Z Łukaszem już rozmawiałem, mówiłem mu czego od niego oczekuję. I w tym momencie z mojej strony nie jest kwestia cierpliwości, tylko odpowiedzi na pytanie czy Łukasz realizuje postawione przed nim zadania. Jeżeli tego nie będzie robił to pojawia się duży znak zapytania.

Czy przed drużyną zostały postawione jakieś konkretne cele? Czego możemy po prowadzonej przez pana drużynie się spodziewać?

To jest pytanie z gatunku tych trudnych. Wszyscy bowiem mówią o ósemce, o play-offach, ale nikt konkretnego celu nie wyartykułował do tej pory, sprawa nie została postawiona jasno i to może nawet w obecnej sytuacji lepiej. Zresztą my stawiamy sobie cel zawsze jeden: wygrać mecz! Zawsze chcemy dać z siebie wszystko i dopiero suma tego może skutkować jakimś wynikiem. Obyśmy byli jak najwyżej. Wiadomo, że każdy ma jakieś marzenia, nosi w plecaku buławę marszałkowską i chce być mistrzem Polski.

Skład Astorii na pewno nie jest pana wymarzonym i wzmocnienia przydałyby się na pewno. Czy możemy się ich spodziewać w najbliższym czasie?

Wie pan sezon przygotowawczy to budowanie drużyny i szukanie luk w składzie, poprawianie błędów i pewnie pojawiają się myśli, że gdybym tu czy tam dokonał pewnych korekt personalnych to zespół grałby lepiej. Ale żyjemy tu i teraz...

Kiedy rozmawialiśmy po turnieju w Bydgoszczy powiedział pan, że zadowolony jest przede wszystkim z transferu Litwinów. Czy wokół nich będzie tworzona taktyka zespołu? Czy Cepulis będzie główną opcją w ataku, a Kiausas ostoją obrony?

Tak to na razie wygląda, ale to też nie do końca. Ofensywnie Cepulis jest naprawdę zawodnikiem bardzo wartościowym, trafia momentami bardzo trudne rzuty, ale nie będzie w stanie przez 8 miesięcy grać po 40 minut i trafiać po 6-7 „trójek” w meczu, dlatego gra zespołu w ataku musi się rozłożyć na większą ilość graczy. Musimy dawać też punkty spod kosza i tu ciekawym zawodnikiem może okazać się Kristjan Ercegovic, który może nie jest graczem efektownym, natomiast on, proszę mi wierzyć od początku nie schodzi poniżej pewnego poziomu i to jest dla mnie najbardziej wartościowe. Pozycje, które mu stwarzamy wykorzystuje na bardzo wysokim procencie. Rzut Davisa jest również bardzo przyzwoity. Jest Kukiełka, jest Zabłocki i chociaż być może to tu jest jakaś możliwość uzupełnienia braków w składzie to powinniśmy sobie dać radę w tym elemencie gry. Choć też nie ukrywam, że cały czas oglądam różne kasety i mam co rusz ciekawych zawodników na oku, ale ich sprowadzenie zależy od funduszy, a to niestety nie leży w mojej gestii. Wszystko w rękach klubu.

Przed wami pierwsze spotkanie w lidze z Polonią Warszawa. Jak pan ocenia szanse swojego zespołu, jak ten mecz będzie wyglądał?

Pierwsze mecze to zawsze duże emocje, trochę nerwów, czyli czynniki nieco destrukcyjne, które mogą spowodować, że nie będzie to piękne widowisko. Obie drużyny będą bardzo, bardzo walczyły. Hala będzie pełna kibiców, którzy zjawią się z dużymi oczekiwaniami i ich presja na pewno nie ułatwi nam zadania. Dużo będzie zależało od tego, która z drużyn pierwsza opanuje emocje. Wierzę oczywiście mocno, że my to spotkanie wygramy. Graliśmy niedawno na turnieju z Polonią, przegraliśmy to spotkanie po dogrywce, ale to o niczym nie świadczy. To jest trudny zespół, bardzo mobilny, lubiący dużo biegać z doświadczonymi graczami takimi jak Bacik, Hughes, Karwowski czy Taylor, który w Polonii gra już trzeci sezon. To są doświadczeni gracze, którzy wiedzą jak się w tej lidze wygrywa, a to jest duża sztuka.